Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grota solno-jodowa - wyłączność na solenie

Agata Sawczenko
Pomysł na grotę solno-jodową podsunęła mi koleżanka. A ja, choć nawet nie myślałam o szukaniu pracy, od razu zabrałam się za działanie. Opłacało się. Ta praca daje mi dużo satysfakcji - mówi Agnieszka Halma-Lis.
Pomysł na grotę solno-jodową podsunęła mi koleżanka. A ja, choć nawet nie myślałam o szukaniu pracy, od razu zabrałam się za działanie. Opłacało się. Ta praca daje mi dużo satysfakcji - mówi Agnieszka Halma-Lis. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Nie planowałam zakładać żadnej firmy. Ale koleżanka przeczytała o grocie solnej. Dzwoni do mnie: to biznes wprost wymarzony dla ciebie - opowiada Agnieszka Halama-Lis, właścicielka groty solno-jodowej.

Sposób na sukces

Sposób na sukces

- Ważny jest dobry pomysł. Ciekawy, przemyślany, przyciągający ludzi. Fundusze zawsze można znaleźć. Jeśli nie mamy oszczędności, postarajmy się o kredyt w banku.
- Nie warto bać się formalności. Wszystko jest do załatwienia. A do spraw księgowych można wynająć specjalistę. To niewiele kosztuje.
- Zadbać o dobrą obsługę. Nic tak nie przyciąga klienta, jak uśmiech i profesjonalizm.
- Trzeba lubić to, co się robi. Inaczej prowadzenie własnego biznesu nie ma sensu. Po co się męczyć?

Własny biznes wciąga. Aby prowadzić firmę na wysokim poziomie, trzeba poświęcić temu dużo czasu i energii - przekonuje Agnieszka Halama-Lis, właścicielka groty solno-jodowej. - Ale sukces daje za to mnóstwo satysfakcji.

Ty to powinnaś prowadzić!

Jest warszawianką. Do Białegostoku przeprowadziła się dobrych parę lat temu.

- Z przyczyn osobistych - uśmiecha się Agnieszka Halama-Lis.

Urodziła dzieci. I taki był wtedy jej sposób na życie.

- Byłam żoną męża, matką dzieci - tłumaczy. - Nic mi wtedy więcej nie było trzeba. Pracy nie szukałam.

Jednak pewnego dnia zadzwoniła do niej koleżanka:

- Właśnie przeczytałam artykuł o grotach solnych. To rewelacja! Powinnaś takie coś otworzyć w Białymstoku! - przekonywała. A ja pomyślałam: Czemu nie? - opowiada Halama-Lis. - Mam pieniądze, nie muszę brać kredytu, mogę spróbować.

Spotkała się z przedstawicielami firmy, która groty zakłada. Podpisała umowę. Ma wyłączność na 10 lat.

Tylko na parterze

Wtedy zaczęła szukać lokalu.

- Z tym był problem. Bo wymagania nie są małe. Grota powinna znajdować się nie w centrum, a w tzw. sypialni: dzielnicy na obrzeżach miasta, gdzie ludzie przyjeżdżają odpoczywać po pracy. I co najważniejsze, lokal musiał być na parterze. Ze względów bezpieczeństwa, bo urządzona już jaskinia sporo waży. Na 1 metr kwadratowy jest nacisk aż 4 ton soli! - tłumaczy pani Agnieszka.

Na szczęście łatwiej poszło z załatwianiem spraw urzędowych. - Szlaki przetarli właściciele pierwszej polskiej jaskini - mówi Halama-Lis.

Tylko w kąpielówkach

Na początku ludzie nie wiedzieli, co to jest jaskinia.

- Gdy ją urządzaliśmy, ludzie z sąsiednich bloków spekulowali, jaki biznes będziemy prowadzić. Przyszedł sąsiad i przyznał się, że już od tygodnia nie wychodzi z balkonu i się nam przygląda - opowiada pani Agnieszka.

Były różne pomysły. Jedni stawiali na skład soli, inni na restaurację, jeszcze inni - na dom publiczny.

Na szczęście wystarczyło kilka reklam i... poczta pantoflowa. Klienci chętnie przychodzą do jaskini odpocząć wdychając jod i słuchając szumu fal. Choć i teraz zdarzają się zabawne sytuacje.

- Pewnego dnia klienci rozebrali się do kąpielówek. W ten sposób rozumieli pobyt w grocie - śmieje się pani Agnieszka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny