Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gringa? To moja mama!

Janka Werpachowska [email protected] tel. 085 748 95 65
Tym dzieciom nikt nie kupuje zabawek, nie organizuje wakacji. Chyba że wolontariusze z Europy – mówi Monika Winiarska.
Tym dzieciom nikt nie kupuje zabawek, nie organizuje wakacji. Chyba że wolontariusze z Europy – mówi Monika Winiarska.
Ani w Afryce, ani w Peru nie czułam się bezpiecznie. W mieszkańcach byłych kolonii drzemie od pokoleń nienawiść do innego - białego.

Do Ugandy pojechała na akcję wakacyjną. Przedstawiła salezjanom opracowany przez siebie program. - Ja chciałam grupie dzieci z ośrodka salezjańskiego zorganizować wolny czas. Bo nikt tego nie robi. Te dzieciaki nie mogą wyjechać na żadne wakacje - mówi Monika Winiarska, wolontariuszka, na co dzień asystentka na Uniwersytecie w Białymstoku.

Bieda

- Jak mi ktoś w Polsce mówi, że jest biedny, mogę się tylko roześmiać. Kiedyś powiedziałam do swoich rodziców: "Jacy my jesteśmy bogaci!". A oni w śmiech, bo wcale się tak nie czują. Ale są bogaci, bo mają ubrania, buty i podłogę w mieszkaniu. Podłoga to w Ugandzie bardzo prestiżowa sprawa, podstawowy wyznacznik bogactwa.

Do salezjan w Ugandzie trafiają dzieci najbiedniejsze. Niektóre przychodzą same i proszą o dach nad głową. Zdarza się, że przychodzi ojciec z kilkuletnim synem i prosi, aby misjonarze się nim zajęli, bo właśnie urodziło się kolejne, piętnaste czy szesnaste dziecko. Wtedy będzie miał jedzenie, dach nad głową, naukę na poziomie podstawowym. Dużo - ale dzieciom brakuje ciepła, miłości.

- Zabawki, które przywiozłam, były pierwszymi, jakie chłopcy dostali w życiu. Pluszowy bałwanek, którego dałam pięcioletniemu Joshui, stał się obiektem kultu. Podczas zajęć chłopcy siadali na podłodze lub na ziemi, a dla bałwanka musiało być krzesło.

Nie zdajemy sobie w bogatej Europie sprawy z rozmiarów afrykańskiej biedy. Zaskakujące przedmioty mogą się okazać obiektami największego pożądania. Białostocka firma Kan przekazała Monice prezenty dla chłopców: firmowe koszulki, smycze, długopisy. W naszym pojęciu - gadżety. Dla nich - rzeczy luksusowe.

- Koszulki rozdaliśmy, bo te dzieci były półnagie. Jakieś wystrzępione szorty i kawałek bawełnianej szmatki, który kiedyś był T-shirtem, to cały ich strój. Ale już długopisy dzieci dostawały na przykład jako nagrody w konkursach, takie "marchewki".

Na zdjęciach, które Monika robiła w Ugandzie, widać roześmiane, szczęśliwe twarze dzieci, dorosłych.

- Wszyscy wokół nich żyją tak samo: w skleconych z byle czego budach bez podłogi, śpią na gołej ziemi, nie mają butów, noszą koszulki z oderwanymi rękawkami. A więc nie ma tej świadomości, że ja jestem biedny. Nie, ja mam tyle samo, co sąsiedzi, więc wszystko w porządku. I dlatego ci ludzie są tacy pogodni.

Bezpieczeństwo

Uganda jest krajem policyjnym. Jednocześnie ludzie żyją tam tak, jakby nie działały żadne prawa poza prawem dżungli.

- Na ulicach Kampali widzi się mężczyzn z długą bronią, jak na wojnie. Wystarczy, że ktoś krzyknie "złodziej!". Delikwent, który ukradł coś na targu, od razu na miejscu jest zabijany. Ludzie biali nie mogą się tu czuć bezpiecznie. Zdarzają się porwania dla okupu, ale dochodzi też do morderstw. Biały to dla Ugandyjczyka wróg, kolonizator.

Radości

Oprócz tak bezpośrednich zagrożeń czyhają te bardziej podstępne. W Ugandzie kwitnie przemysł produkowania "wody mineralnej". Bo biali ludzie, którzy tam przyjeżdżają - czy to turyści, czy do pracy - używają do celów spożywczych jedynie wody mineralnej kupowanej w sklepach. Całe rodziny zajmują się więc zbieraniem pustych plastikowych butelek. Myją je starannie, zakręcają i za pomocą strzykawki napełniają wodą czerpaną skądkolwiek, choćby z czegoś, co przypomina kanał ściekowy. Taka woda trafia do handlu. I można przed wyprawą do Afryki wydać nie wiadomo ile na szczepienia i przestrzegać wszelkich zasad higieny, a i tak ryzykuje się zakażenie jakąś egzotyczną bakterią.

- Ten miesiąc w Ugandzie był właśnie takim radosnym doświadczeniem. Przyjechaliśmy tam, żeby dawać dzieciakom radość, i nam też sprawiało to mnóstwo przyjemności i satysfakcji - opowiada Monika. - Inne doświadczenia i inne uczucia przeżywałam w Peru.

Misja salezjańska w Peru była pierwszą, do jakiej trafiła białostoczanka.

- Do programu "Chłopcy ulicy" trafiają dzieci bezdomne, żyjące na śmietnikach, prostytuujące się. Jest wśród nich wielu nosicieli HIV, chorych na AIDS i na gruźlicę. Kiedyś w trakcie bójki w ośrodku czternastoletni chłopiec został ranny. Opatrzyłam ranę, na ile umiałam, i poszliśmy do szpitala. Jakaś pielęgniarka zwróciła się do chłopaka: A kim jest ta gringa, która cię przyprowadziła? "Gringa" to pogardliwe określenie białej kobiety. I słyszę, jak ten dzieciak dumnie odpowiada: To moja mama!

Pierwsze święta Bożego Narodzenia po powrocie z misji w Peru Monika przepłakała. Płakała ze wzruszenia, kiedy czytała dziesiątki listów i kartek, które przysłali jej chłopcy z Limy.

- Niektórzy tylko pytali, co u mnie słychać. A niektórzy w tych listach zdobyli się na coś, czego nie potrafili zrobić wcześniej: przepraszali. Przepraszali za jakieś drobiazgi, o których nawet nie pamiętałam. A oni jednak mieli poczucie winy. W ośrodku byłam jedyną kobietą - poza tym tylko salezjanie i ponad setka "chłopców ulicy". I oni bardzo mnie szanowali. Nieraz słyszałam, jak któryś karcił innego: Widzisz, co narobiłeś, przez ciebie ona jest smutna.

Tęsknoty

- Przez miesiąc w Ugandzie nie zdążyłam jeszcze zatęsknić za innym życiem. Ale w Peru, gdzie byłam dwa lata - z krótką przerwą - miałam bardzo prozaiczne marzenia - uśmiecha się Monika. - Przejść się bosą stopą po miękkim dywanie, poleżeć w wannie.... To są luksusy w wielu miejscach na świecie nieosiągalne.

A po powrocie do Polski zaraz zaczyna tęsknić za tamtym światem - bez luksusów, ale z ludźmi, którzy czekają na nią, na jej uśmiech, przyjazny gest, pomoc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny