- Na ten moment nie przewidujemy żadnych rekompensat dla przedsiębiorców w związku z zamknięciem granicy w Bobrownikach – powiedziała we wtorek (14.02) w Studiu PAP wiceminister rozwoju i technologii Olga Semeniuk-Patkowska.
- Ponieważ rząd wykazywał wolę wsparcia przedsiębiorców w kryzysowych sytuacjach (m.in. w związku ze stanem wyjątkowym przy granicy) zapewne teraz też jakieś działania zostaną podjęte. Na razie nic nie wiemy, ale sądzę, że trzeba poczekać – uważa wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski.
Zieliński: Są sytuacje, gdy trzeba uznać prymat bezpieczeństwa nad ekonomią
Tracą nie tylko spedytorzy i agencje celne
Decyzja o wstrzymaniu ruchu granicznego w Bobrownikach wywołała duży niepokój wśród pracowników agencji celnych w Podlaskiem.
- Słychać, żeby ktoś przewidywał jakiś program pomocowy za utratę dochodów w związku z zamknięciem granicy. Tymczasem ruch na granicy zamarł, a my musimy opłacać lokale, pracowników i nikt nas nie zwolni z tych opłat. Także sklepy przy przejściu zostały z towarami, których kierowcy czy turyści nie kupią, a hurtownie nie przyjmą ich zwrotu – mówi Ewelina Grygatowicz-Szumowska z Agencji Celnej Terminus, która ma oddział m.in. w Bobrownikach.
Czytaj również:
Zamknięcie Bobrownik, a białostockie galerie
Zauważa też, że teraz ruch tranzytowy będzie odbywał się m.in. przez Litwę, która będzie na tym zarabiała. Poza tym, zamknięcie Bobrownik odbije się tez na białostockim handlu.
– Ja nawet rozumiem, że decyzja MSWiA to reakcja na wyrok wobec Andrzeja Poczobuta. Ale Bobrowniki, zamykamy najkrótszą drogę do Białegostoku, a w tutejszych galeriach i na rynku przy Kawaleryjskiej turyści robili mnóstwo zakupów. Teraz nie przyjadą – podkreśla Ewelina Grygatowicz-Szumowska.
Dodaje, że napisała do ministra spraw wewnętrznych, wojewody, rzecznika MŚP i europosła Krzysztofa Jurgiela list, w który pyta o ewentualny program pomocowy dla firm w związku z zamknięciem granicy. Na razie tylko Krzysztof Jurgiel obiecał, że zainteresuje sprawą premiera.
Bo przewozów coraz mniej
Jak usłyszeliśmy w Stowarzyszeniu Przewoźników Podlasia, coraz mniej podlaskich firm woziło towary na Białoruś i dalej na wschód.
- Wojna i embargo zrobiły swoje, choć po zamknięciu Bobrownik pewnie niektórzy będą musieli się przestawić. Uważam, że powinniśmy zakończyć kontakty transportowe z Białorusią. Często tamta strona traktowała nasze firmy, jak bankomaty: były problemy z zezwoleniami, żądania dziwnych opłat lub przedłużanie odpraw. Generalnie wiec żalu nie ma – kwituje Mikołaj Linkiewicz, dyrektor białostockiego biura SSP.
Czytaj również:
Także największy podlaski przewoźnik, czyli Adampolu nie. – Nie jeździmy już na Białoruś i do Rosji. Po 2014 roku i Krymie właściwie zrezygnowaliśmy z tego tranzytu, a inwazja na Ukrainę, embargo i sankcje zakończyły ruch w tamtą stronę. Innymi słowy, skutki zamknięcia Bobrownik nas nie dotyczą, nasz kierunek to zachód Europy - tłumaczy prezes Krzysztof Dakowicz.
Prezesa ZMPD list do premiera
Z kolei w Zrzeszeniu Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce (do którego należy SPP) dowiedzieliśmy się, że prezes Jan Buczek napisał do premiera list, w którym prosi m.in. o zabezpieczenie interesów polskich przewoźników. Zwrócił też uwagę, że przez Bobrowniki miesięcznie przejeżdżało ok. 10 tys. polskich tirów, a nasze firmy to ponad 70 proc. ruchu ciężarówek.
- W środę(15.02) władze ZMPD spotkają się z wiceministrem infrastruktury Rafałem Weberem i mamy nadzieję, że czegoś konkretnego się dowiemy. Przecież przewoźnicy muszą prowadzić działalność gospodarczą i realizować zawarte kontrakty – podkreśla rzeczniczka ZMPD Anna Brzezińska-Rybicka.
Strefa Biznesu - Kiedy należy ci się odszkodowanie za opóźniony lot?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?