Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gołębie koło Poświętnego

Marian Olechnowicz [email protected] tel. 085 715 45 45
W Gołębiach są żywe szlacheckie tradycje nawet w architekturze nowych domów
W Gołębiach są żywe szlacheckie tradycje nawet w architekturze nowych domów
Wsie Poświętne i Gołębie graniczą ze sobą przez drogę. W jednej znajduje się siedziba władz gminnych, w drugiej budynek zespołu szkół.

Już od późnego średniowiecza wieś graniczyła z kościelnymi dobrami w Poświętnem. Pierwsza pisana wzmianka o Gołębiach pochodzi z początków XVI wieku. Jednak pojawiała się także w formie ruskiej jako Hołuby. A skąd pochodzi? Może dziedzic miał włosy białe jak gołąbek, a może serce?

Stare nazwy

Numerów domów w dzisiejszych Gołębiach jest 28. Mieszkają tu stare rody szlacheckie: Gołębiewscy, Kuleszowie, Łapińscy, Brzozowscy, Czarnowscy, Gąsowscy, Sienkiewiczowie, Domaszewscy, Papińscy. Z różnych okolicznych zaścianków tu przybyli. I choć nieraz minęło wiele lat, dziś pamiętają o starych gniazdach rodzinnych.

Miejsca wokół Gołębi mają swoje stare nazwy. I tak jest w okolicy Bielawka z sadzawką pośrodku. Jednak niegdyś kobiety len moczyły aż w Ząbkach. Lasy zaś nazywają się: Choiny, Lisie Jamy, Wrzosek, Olszyna, Borowina, Chojniak i Wisielica. W tym właśnie miejscu, jak mówi legenda, w dawnych czasach wojsko powiesiło wrogów schwytanych w niewolę. Popławy są gliniastą łąką, a przy drodze do Chrzczonów jest Łysa Góra.

W Gołębiach, na samym skraju drogi, jeszcze przed wojną stała żydowska karczma. Tuż obok niej znajdowała się kuźnia Papińskich. Czy to z tych Papińskich jeden poszedł w 1939 roku na wojnę? Został pilotem i walczył w bitwie o Anglię.

Szkoła stała po drugiej stronie drogi, czyli w Poświętnem. Fundował ją na swojej ziemi i ze swego drewna Franciszek Perkowski, który mieszkał w Gołębiach. Dzieci więc chodziły do szkoły w Poświętnem. Dzisiaj jest odwrotnie.

Jak się dawniej żyło

Stelmach też był w tej wsi i nazywał się Łukasiak. Kuśnierstwem trudnił się Stanisław Gołębiewski, który szył kożuchy i wyprawiał skóry. Kamienne piwnice budował Ułaszonek z Topczewa. Nie tylko musiał umieć dopasować kamienie, ale i postawić buksztele. To nic innego, jak drewniane rusztowanie z solidnych belek podtrzymujące beton i kamienie.

We wsi mieszkała Waleria Gronowska, która w te strony przybyła jeszcze przed wojną. I do połowy lat 60. była położną, pomagając dzieciom w narodzinach. Jan Gołębiewski grał na harmonii. Może więc go zapraszali gospodarze na wesela i chrzciny. W Gołębiach własnego rajka nie było. Szukano więc pomocy w żeniaczce u Mateusza z Perk, albo Janka Markowskiego z Chrzczonów.

Po wojnie istniało we wsi Koło Gospodyń Wiejskich. Przyjeżdżała z Łap pani Kisielewska, która uczyła kobiety szycia i gotowania. A gospodynie na wsi miały i tak więcej roboty od mężczyzn. Wstawały też z łóżka wcześniej. Tylko Józef, czyli stryjek Jana Łapińskiego wstawał w domu wcześnie. W jesienne poranki siadał przy piecu, śpiewał cicho godzinki i obierał kartofle na śniadanie. Ile trwały godzinki, tyle też obieranie. I zawsze naobierał ile trzeba. Światła nie było, a nie każdy w domu miał lampę naftową. Robili więc z butelek gaźniki. Szyjkę ucinano tak, że sznurek moczono w nafcie, owijano wokół szyjki i podpalano, a szkło pękało, gdzie trzeba.

Nowinki w zaścianku

Ziemi gospodarze tu zawsze mieli pod dostatkiem. Ale najwięcej Gąsowscy, którzy przyszli tutaj ze swojego gniazda rodzinnego w Korczakach. Rolnicy uprawiali żyto, które potem wozili do młyna w Grochach albo Brzozowie Chrzczonach. Najwięcej siano jęczmienia i owsa. Rosła też na polach wyka, dobra na paszę albo przeoranie. Na polach było też proso, z której robiono kaszę.

Dobrzy gospodarze mieli dobre konie, a najlepsze Gołębiewscy. Natomiast Aleksander Dworakowski nie tylko miał kilka koni, ale też przez długie lata hodował woły. Te były lepsze do orki od koni, bo bardziej wytrzymałe i szły powoli, równo.
Pierwszy telewizor we wsi kupił Ryszard Brzozowski. Przed wojną niektórzy posiadali radia kryształkowe. W szufladzie Jana Łapińskiego zachował się kryształek, lampy i słuchawki. Do takiego radia potrzebna była wysoka antena i wtedy nawet rozgłośnię krakowską można było usłyszeć. Po wojnie władza zamontowała toczki. Proste w użyciu, miały tylko jedno pokrętło "głośność". I stacja była jedna. Bo po co więcej?

Pseudonim "Ozgała"

Jan Łapiński, rocznik 1924. Jego rodzina mieszka w Gołębiach od kilku pokoleń. W konspiracji był od 1942 roku. Przysięgę od niego odbierał sierż. Władysław Kamiński ps. "Głaz".

Jan to człowiekszanujący porządek. Szuflady w biurku i półki w szafie pełne są dokumentów, albumów z fotografiami, wycinków z gazet. Wszystko w teczkach, kopertch, podpisane. Pan Jan żyje wspomnieniami, bo jak zapomnieć wywiezionych na Sybir sąsiadów: Gołębiewskich, Dzierżków, Łapińskich?
Podczas okupacji niemieckiej pracował w urzędzie gminnym. I działał jako partyzancki łącznik. O kolegach z lasu i ich wojennych przygodach mógłby opowiadać godzinami.

Taki Józef Wierzbicki ps. "Szczygieł". W 1943 roku, uciekając przed Niemcami, skrył się w przydrożnej kapliczce. Otoczona była świerkami, wiodły do niej niewielkie drzwiczki, a w środku z trudem mógłby zmieścić się jeden człowiek. Ta kapliczka uratowała partyzantowi życie. Pięćdziesiąt lat później odnowił ją ów Wierzbicki, a w robotach pomagał Stanisław Wiśniewolski. I stoi kapliczka przy drodze z Poświętnego do Brzozowa, na chwałę Boga i pamiątkę cudownego ocalenia.
W 1944 roku Niemcy wzięli Jana do obozu koncentracyjnego w Stutthofie. Był w tym nieludzkim świecie cały rok, ale przeżył i wrócił do domu. Znowu związał się z konspiracją. Jan Łapiński ujawnił się 9 kwietnia 1947 roku. Poszedł do UB w Wysokiem Mazowieckiem z karabinem, a tam był cały tłum ludzi. Rzucił więc swój karabin na stół, tak że nikt nawet tego nie zauważył. Od władz dostał w prezent: maszynkę do golenia i szalik amerykański.

Pan Jan nie chciał już wojny: wrócił do rodzinnych Gołębi, ożenił się z Heleną z Markowskich. Założył rodzinę, ale zawsze ma czas na partyzanckie wspomnienia. Doskonale wie, jak bardzo wiele przeżyło jego pokolenie. I chciałby opowiadać o wspaniałych koleżankach i kolegach, których zabrała wojna albo czasy tuż po niej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny