Gmina Sokółka kontra MPO Sokółka w sądzie. Obie strony mówią, że wygrały, ale to gmina zapłaci firmie

MPO Sokółka jest zadowolone z wyroku. Gmina Sokółka na dzień dzisiejszy powinna zapłacić spółce MPO Sokółka 81 922,58 zł. To kwota wynikająca z wyroku, czyli 63 504 zł, odsetki - 9 572,58 i koszty procesu 8 840 zł - mówi Artur Pieńkowski, adwokat reprezentujący firmę.

Sam prezes MPO Sokółka, Wiesław Puszko nie chciał komentować wyroku Sądu Apelacyjnego w Białymstoku.

Chodzi o sprawę sprzed ponad roku. Wczesną wiosną 2020 r. gmina tonęła w śmieciach. Firma MPO Sokółka nie mogła bowiem znaleźć żadnego składowiska, które chciałoby od niej odbierać śmieci. Wcześniej trafiały one do spalarni w Białymstoku i na składowisko w Hryniewiczach, jednak spółka Lech, która zarządzała instalacjami, wstrzymała przyjmowanie odpadów.

Przez kilka tygodni z kontenerów śmieci dosłownie wysypywały się, a nad miastem zawisła nawet groźba plagi szczurów.

W tej sytuacji burmistrz Ewa Kulikowska zdecydowała się wypowiedzieć umowę MPO Sokółka i nałożyć na spółkę kary. Tłumaczyła to tym, że firma nie wywiązywała się z umowy. W odpowiedzi spółka pozwała gminę do sądu. Powództwo dotyczyło zapłaty przez gminę wynagrodzenia z tytułu wywozu odpadów za luty 2020 r. Pozew opiewał na kwotę 100 tys. zł.

- Sąd uznał, że o ile karę za odstąpienie można było nałożyć, to należało ją pomniejszyć. Dodatkowo sąd uznał słuszność naszego poglądu, że skoro gmina odstąpiła od umowy, to nie mogła obciążać spółki MPO karami umownymi za nienależyte wykonanie umowy. W efekcie, naliczoną przez gminę karę za odstąpienie od umowy w wysokości 272 tys. zł, sąd obniżył do 163 tys. zł. Uznał, że za usługi wykonane w lutym należy się natomiast zapłata dla MPO Sokółka. To ta kwota, która figuruje w wyroku. Ostatecznie więc ze 100 tys. zł udało nam się uzyskać 63 tys. zł - tłumaczy adwokat.

Sprawę inaczej przedstawia gmina. Burmistrz Ewa Kulikowska mówi wprost, że sprawę... wygrała.

- Sąd potwierdził, że należało rozwiązać umowę. W umowie określona była wysokość kar w sposób maksymalnie zabezpieczający interes gminy Sokółka i podatników, mieszkańców. Sąd uznał w 100 proc. rację gminy i przyjął, że MPO nie wywiązało się z umowy, ale karę za brak wywozu śmieci obniżył. Nie zmniejsza to jednak winy spółki. Wyrok sądu jest jednoznaczny, przyznający rację gminie Sokółka, że prawidłowo odstąpiła od umowy. W związku z tym zapłacimy spółce za rzeczywiście wykonaną usługę w lutym ub.r. - wyjaśnia burmistrz Kulikowska.

Wcześniej sprawę rozstrzygał Sąd Okręgowy w Białymstoku. Treść wyroku była bardziej korzystna dla gminy. Skład orzekający pierwszej instancji odrzucił bowiem wszystkie roszczenia MPO Sokółka, włącznie z finansowymi. Uzasadniał to tym, że gmina miała podstawę do odstąpienia od umowy, a co za tym idzie - do naliczenia kar.

Ewa Kulikowska podkreśla, że nie żałuje swojej decyzji o odstąpieniu od umowy i dziś postąpiłaby tak samo.

- Gdyby ta spółka dalej funkcjonowała w związku z umową z gminą Sokółka, to nadal borykalibyśmy się z brakiem odbioru odpadów - nie ma wątpliwości burmistrz.

Wiele jednak wskazuje na to, że nie jest to ostatnia sprawa „gmina kontra MPO Sokółka”. Pod koniec lipca władze Sokółki wystąpiły bowiem z pozwem do spółki o zapłatę niemal 1,5 mln zł.

- Po rozwiązaniu umowy ogłaszaliśmy kolejne przetargi na dokończenie tego, co miała zrobić spółka MPO Sokółka. Wygrało MPO Białystok, zrealizowało umowę. I w związku z tym dochodzimy w formie odszkodowania należności, którą z podatków mieszkańców wypłaciliśmy MPO Białystok - tłumaczy Ewa Kulikowska.