Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Glinnik: Dąb z tradycjami ma setki lat

Jarosław Usakiewicz [email protected] tel. 85 730 34 90
Gdyby dąb z Glinnika zbadali dendrolodzy, wiedzielibyśmy ile naprawdę ma lat
Gdyby dąb z Glinnika zbadali dendrolodzy, wiedzielibyśmy ile naprawdę ma lat Jarosław Usakiewicz
Ta niewielka miejscowość w gminie Brańsk może poszczycić się nie lada osobliwością. Jest nią ogromny dąb rosnący nieopodal wsi. Jego wiek glinniczanie i okoliczni ludzie określają na 300, a nawet 500 lat. Ile ma w rzeczywistości, trudno powiedzieć.

Dąb z Glinnika nigdy nie był badany przez dendrologów. Ale jak przystało na kilkusetlatka ma swoją historię, która dotyczy umieszczonych na nim symboli religijnych. Na ten temat wypowiadali się glinniczanie.
Niestety, najstarszy żyjący mieszkaniec miejscowości, 90-letni Stanisław Szpakowski niewiele chciał na ten temat mówić. Zapewnił tylko, że drzewo za jego młodych lat było tak wielkie, jak i obecnie.
Ciekawą informację przekazał nam 76-letni Zygmunt Kazimierski, mieszkaniec Glinnika.

- Odnośnie tej małej kapliczki umieszczonej na drzewie opowiem historię, którą przekazał mi kiedyś mój stryj Bazyl Kazimierski - mówi pan Zygmunt.

Jak wspomina, kiedyś we wsi był dwór Franciszka Bigularskiego. Pewnego razu jego córka zachorowała na suchoty, czyli gruźlicę.

- Którejś nocy chorej dziewczynie przyśniła się Matka Boska, która kazała jej jechać do Częstochowy i pomodlić się w swojej intencji. Dziewczyna pojechała tam, kupiła wizerunek Madonny i zawiesiła go na dużym dębie w okolicy. Tak mówił mój stryj nieboszczyk - opowiada Zygmunt Kazimierski. - Prawdopodobnie wyzdrowiała i na pamiątkę tamtego wydarzenia miejsce to ma szczególne znaczenie.
Na przestrzeni dziejów dąb przechodził różne koleje losu.

- Podczas ostatniej wojny, jak przyszli do nas Sowieci, do drzewa strzelali z karabinów, a potem zniszczyli też umieszczoną na nim kapliczkę z Matką Boską - wspomina Stanisław Szpakowski.

Niektórzy opowiadają, że kiedyś kora z tego wiekowego dębu służyła jako lek na różne dolegliwości.

- Trochę przesadzają. Ja o niczym takim nie słyszałem. Wiem tylko, że jak pielgrzymi idą do Hodyszewa, czasami odrywają kawałki kory, ale nie wiem w jakim celu? Od wielu lat natomiast do tego miejsca odprowadza się zmarłego z naszej wsi na miejsce wiecznego spoczynku - dementuje pan Zygmunt.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny