Przyznaję, że efekty specjalne są o niebo lepsze niż te w filmach z lat. 80. Nie ma jednak czemu się dziwić.
O ile jednak dwie części (druga była nawet lepsza od pierwszej) oryginalnych „Pogromców duchów” trzymały w napięciu i dziś już stały się kultowe, to niestety nie można tego powiedzieć o nowej wersji kinowego hitu.
Nie mówię nawet, że pogromcy zmienili płeć, co akurat uważam za duży plus, ale ten film twórcom się zwyczajnie nie udał. O ile początek jakoś jeszcze wprowadza w fabułę i zdaje się zapowiadać coś ciekawego, to jak mówią, im dalej w las tym gorzej. Mało śmieszne dialogi, przewidywalna fabuła. To dwa największe grzechy tego obrazu.
Mam wrażenie, że twórcy chcieli z jednej strony stworzyć zupełnie inny film, ale też czerpać wiele z oryginału. Wyszedł nie tyle nawet odgrzewany kotlet, bo to byłoby jeszcze pół biedy, ale danie zupełnie niestrawne. Może gdybym nie oglądał oryginałów i podszedł do sprawy, że w wakacje kina wyświetlają to co wyświetlają, to bym jeszcze jakoś to łyknął. A tak niestety, czuję duży niesmak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?