Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Getto białostockie. Jerzy Szóstko widział powstanie

Alicja Zielińska [email protected] tel. 85 748 95 45
16 sierpnia 1943 roku widziałem jak płonęły domy w getcie. Ogień i dym unosił się wysoko pod niebo, słychać było strzały i wybuchy. Byłem akurat z mamą w pobliżu Zakładu Garbarskiego przy ul. Wąskiej 15, gdzie pracował mój tata i czekaliśmy na niego - opowiada Jerzy Szóstko.

Do getta prowadziło kilka bram. Ja pamiętam dobrze jedną z nich, przy Jurowieckiej, wyjeżdżało się ul. Sienkiewicza. Żydów wykorzystywano do wszelkich robót na terenie miasta. Zimą do odśnieżania, latem do prac porządkowych, remontu dróg czy ich budowy. W 1942 roku miałem siedem lat, więc wiele widziałem. W pamięci utkwiła mi taka sytuacja. Niemcy wydali zarządzenie, że wszyscy właściciele psów mają je przyprowadzić w wyznaczone miejsca. Tam zabijano psy, a Żydzi musieli je transportować i zajmować się obróbką na tłuszcz i garbowaniem skóry. Taki punkt znajdował się m.in. na Wygodzie, na ul. Kapralskiej.. W getcie panowała straszna ciasnota, bieda, głód, szerzyły się choroby. Żydzi musieli chodzić z gwiazdą Dawida na piersiach i plecach, i to tylko po ulicy, na chodnik nie mieli prawa wejść. Okropne to było poniżenie. Żeby jakoś przeżyć, starali się przemycać żywność różnymi sposobami czy to w zakamarkach beczkowozów czy przerzucając paczki przez płot albo pod nim.
16 sierpnia 1943 roku widziałem jak płonęły domy w getcie. Ogień i dym unosił się wysoko pod niebo, słychać było strzały i wybuchy. W tym czasie byłem z mamą w pobliżu Zakładu Garbarskiego przy ul. Wąskiej 15, gdzie pracował mój tata i czekaliśmy na niego. Było to powstanie w odpowiedzi na likwidację getta. Szybko jednak upadło, Żydzi nie mieli szans. Ci co przeżyli w w eskorcie Niemców szli ulicami Poleską, Węglową na pola Brazylki lub Sienkiewicza, Wasilkowską, Traugutta - na dworzec Poleski (Fabryczny), a stamtąd transportem kolejowym wywożono ich do obozów koncentrcyjnych. Straszny to był widok, rozpacz, przerażenie. Przy ul. Wąskiej od strony zachodniej posesje graniczyły z polami, gdzie koczowali w oczekiwaniu na transport. W pobliżu płynął strumyk w kierunku rzeki Białej. Mieszkańcy jak mogli pomagali tym biednym ludziom, podawali wodę oraz żywność. Robili to bezinteresownie, narażając własne życie, choć i zdarzały się przypadki, że niektórzy wykorzystując sytuację brali za to pieniądze, złoto lub biżuterię. Smutne to, ale prawdziwe.
Getto w Białymstoku było jednym z większych w Polsce. W ciągu paru tygodni pozostały po nim opuszczone domy i sterty gruzów. I tak rozwiązany został problem Żydów w mieście, jak określała to propaganda hitlerowska. Ocalała zaledwie garstka ludności, której udało się przeżyć dzięki pomocy białostoczan.
Po wojnie poznałem osobiście kilku Żydów przez naszego sąsiada Nikodema Kurego (nie jestem pewny czy takie miał nazwisko, czy był to tylko przydomek). W każdym bądź razie Kury był znaną postacią, mieszkał przy Rynku Siennym w pobliżu hali targowej. Jeszcze przed wojną zajmował się handlem złotem, srebrem, biżuterią, walutą (w tym oczywiście dolarami i rublami carskimi). Dużą część swoich skarbów trzymał w gołębnikach, taka przynajmniej krążyła opinia. Mój tata również hodował gołębie, był ich wielkim pasjonatem, stąd więc ta znajomość z Kurym, a przez niego i z innymi Żydami. Byli to porządni ludzie, czuli się Polakami i utożsamiali się ze wszystkim co polskie.
Chcę też wspomnieć o mojej teściowej Antoninie Fokczyńskiej, żonie Edwarda Fokczyńskiego, jednego z twórców polskiej repliki Enigmy. Mieszkała w Warszawie na Żoliborzu przy placu Wilsona i podczas okupacji niemieckiej przechowywała Żydów, narażając wielokrotnie życie swoje i dwojga małych dzieci, syna i córki. W jej mieszkaniu był punkt przerzutowy. Przez dłuższy czas przebywało tam młode małżeństwo żydowskie: Franciszka i Ignacy Rosenfarb. Rosenfarb był działaczem komunistycznym, w czasie wojny oficerem Gwardii Ludowej i Armii Ludowej, potem wiceministrem obrony narodowej. Porządny człowiek, szybko zrozumiał do czego zmierza nowa władza i wycofał się z polityki. Został dziennikarzem, znany był pod nazwiskiem Robb-Narbutt.
Mieszkając w Warszawie, miałem kontakt z tą rodziną, spotykaliśmy się przy różnych okazjach, rozmawialiśmy na różne tematy i ani razu nie usłyszałem od nich złego słowa o Polsce i Polakach, czego niestety nie da się powiedzieć o innych Żydach. Jestem już w starszym wieku i boli mnie, gdy słyszę tylko niesprawiedliwe opinie i oceny o Polsce i Polakach. Tak nie powinno być, bo z tego między innymi rodzi się antysemityzm.
Na cmentarzu wojskowym na Powązkach w Warszawie jest grób rodziny Robb-Narbuttów, małżonków Franciszki z domu Cytryn i Ignacego oraz ich córki Krystyny, znanej malarki, poetki, wielkiej społeczniczki. Na pomniku znajduje się napis: "Płynąłem jak Vasco da Gama do Przylądka Dobrej Nadziei".

Białostoccy Żydzi wierzyli, że przeżyją

W getcie w Białymstoku znajdowało się ok. 50 tys. Żydów. Niemal do końca wierzyli, że przeżyją. Tłumaczyli sobie, że przecież są tak potrzebni, pracują na potrzeby niemieckiego przemysłu i armii. Produkują tak wspaniałe rzeczy. W getcie były zakłady ślusarskie, rymarskie, włókiennicze, krawieckie. Wytwarzano nawet artykuły z tzw. wyższej półki. Na przykład w warsztatach Steffena pracowało ok. 20 żydowskich malarzy (wśród nich byli m.in. bracia Menachem i Mojżesz Seidenbeutelowie, którzy zginęli w marszu śmierci zimą 1944r. oraz Izaak Celnikier, po wojnie światowej sławy malarz, mieszkający we Francji). Robili oni kopie obrazów i rzemiosła artystycznego, które wywożono w świat. Erich Koch, szef Bezirku Białystok, koneser sztuki - w pałacyku na Dojlidach, który zajmował - miał ogromne zbiory ich prac.
Wielka akcja deportacyjna w początkach lutego 1943 r. rozwiała nadzieję na ocalenie. Niemcy rozstrzelali wówczas ok. 900 Żydów, a ok. 10 tys. wywieziono do obozów koncentracyjnych. W sierpniu 1943 r. przystąpiono do likwidacji getta. 16 sierpnia wybuchł zbrojny zryw, określany mianem powstania - największa walka zbrojna polskich Żydów po walkach w getcie warszawskim. Ostatni Żydzi z getta opuścili Białystok 21 listopada 1943 r. transportem skierowanym do obozu zagłady w Stutthofie.

Dr Ewa Rogalewska, IPN w Białymstoku

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny