Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gastrosprzeciw w Białymstoku. Protest branży gastronomicznej na Rynku Kościuszki i marsz. Dołączyły do nich kobiety na motocyklach.

Tomasz Maleta
Protest przedsiębiorców branży gastronomicznej Białystok
Protest przedsiębiorców branży gastronomicznej Białystok mat
Podlascy i białostoccy przedsiębiorcy z branży gastronomicznej pokazali jak bardzo mają dość. Po zamknięciu przez rząd lokali ich obroty spadły nawet o 80 proc. Boją się o swoją przyszłość i swoich pracowników. Dlatego zaprotestowali na Rynku Kościuszki. - Gastro rusza w miasto - pod takim haseł kilkaset osób ruszyło ulicami centrum w marszu sprzeciwu.

Niektórzy byli tak zdesperowani, że w samo południe w sobotę [31.10.2020] stawili się w centrum miasta nie tylko z rodzinami, ale też miskami. Uderzali w nie łyżkami. Tak mocno, by rząd wysłuchał w jak w dramatycznym położeniu się znaleźli po kolejnym lockdownie. Tym bardziej, że restauracje, puby i kawiarnie miały zaledwie dobę na reorganizację pracy. To cios m. in. dla kucharzy, kelnerów, barmanów i dostawców. Jeszcze mniej czasu otrzymała branża sprzedająca kwiaty i znicze. O tym, że w tym roku nie będą mogli prowadzić działalności, przedsiębiorcy dowiedzieli się w piątek [30.10.2020] po południu.

- Ci ludzie też zostali wydymani przez rząd. Podobnie jak my - mówił Stefan Sochoń, z restauracji Mozart, prezenter muzyczny.

Branża gastro może sprzedawać tylko na wynos i na dowóz.

- To jest 5 proc. naszych obrotów. Nie jesteśmy w stanie się utrzymać za takie kwoty - mówiły pracownice BariStacji.

[b]Czytaj też:Lockdown dla gastronomii. Podlascy restauratorzy mają dość.[/b]

Gastro to także kultura

Rozgoryczenie było widać w treści transparentów, które przynieśli ze sobą protestujący. "Kiełbasą wyborczą kraju nie na karmicie", " Dajcie pracować, samodzielnie decydować", "Jest tyle powodów, do protestu, że nie wiadomo, który wybrać", "Bez gastro, to nie miasto", "Zdalnie chleba", "Nie bawcie się w Castro, dajcie żyć gastro". Uzupełniała je żałobne kompozycje Fryderyka Chopina.

- Tego jeszcze nie było, by branża gastro wyszła na ulice protestować. Ale zrobiliśmy to, by walczyć o swoje prawa - mówił Tomasz Skurski z restauracji Pięć Dębów w Supraślu.

Ale nie tylko, bo i o kulturę. I przypomniał, że kultura to także branża gastro, która w ciągu dekady zmieniła Rynek Kościuszki.

- Kiedyś był tu skwer z drzewkami, pomiędzy którym szemrani panowie pili piwo. Nie można było tędy przejść bezpiecznie. Dzisiaj w normalny weekend widać tutaj cały Białystok: od najmłodszych po starszych, którzy odpoczywają przy dobrej kuchni, grzecznie, kulturalnie. Nie napychamy ludziom tylko brzuchów, ale tworzymy też kulturę tego miejsca - przekonywał przedsiębiorca.

I dlatego branża gastro dopomina się poszanowania konstytucyjnego prawa do pracy.

- Rządzie pozwól nam żyć i pracować. Jeśli nie masz pieniędzy, by nas wesprzeć, to pozwól nam pracować - apelował Tomasz Skurski. -Bo zaraz was nie będzie. Kobiety was zmienią i my was zmienimy. Wszyscy, którzy są wściekli jak diabeł, zmienią was w ciągu tygodnia.

Czytaj też:Cmentarze zamknięte. Branża kwiatowa liczy straty

Gastro nie chce być ofiarą chorego systemu

Powiedział, że protest branży gastro, to wyraz sprzeciwu wobec chorego systemu, który dzieli Polaków na tych, którzy mogą pracować i na tych, którzy nie mogą pracować.

- I mają wyjść na pierwszą linię, polec, by kilku panów dało sobie podwyżki - mówił Tomasz Skurski. - I przyznało sobie samym jak wspaniale walczyli z koronawirusem. Na to się nie godzimy.

Dodał, że branża gastro oraz pokrewne z nią profesie dają zatrudnienie tysiącom ludzi.

- Są oni w znacznie gorszej sytuacji. Nie mają z czego żyć. To jest dramat, na który nikt nie ma pomysłu. Na to też się nie zgadzamy - zapewniał przedsiębiorca.

Gastro nie może dokładać do ZUS-u

Tomasz Skurski mówił, że nikt do tej pory nie rozmawiał z branżą. Podał, że rynek gastronomiczny to jest 78 tys. przedsiębiorstw Polsce, a jego wartość szacowana jest na 36 mld zł.

- Plus wszystkie profesje i branże współpracujące z gastro. Jakby to wszystko podliczyć to wychodzi 70 mld zł. - wyliczał. - Jak coś takiego można pogrążyć?. Nawet w imię walki z taką poważną chorobą jaka nas wszystkich dotknęła.

Przypomniał, że w normalnych warunkach przedsiębiorcy z branży płacą ZUS bez mrugnięcia okiem.

- Ale nie możemy dopłacać do niego, gdy nie pozwala nam się pracować - mówił.

Podczas protestu przedsiębiorcy podtrzymali swoje dotychczas przedstawiane postulaty tj.:

- zwolnienie z opłacania składek ZUS,
- zwolnienie z opłacania podatku dochodowego od wynagrodzeń,
- obniżenie stawki podatku VAT na wszystkie świadczone przez nas usługi z 23 i 8 na 5%,
- subwencji, które pozwolą nam na regulowanie naszych zobowiązań, w tym przede wszystkim: na wypłaty wynagrodzeń, opłacanie czynszów i rachunków związanych z utrzymaniem obiektów, spłatę rat kredytów i leasingów,
- wprowadzenie obostrzeń, które pozwolą pracować nawet w ograniczonym zakresie.

Po wiecu na Rynku Kościuszki protestujący przeszli ulicami centrum. Trasa wiodła Lipową, Krakowską, Kalinowskiego, placem NZS, Suraską. Poprzedzała ich grupa kilkudziesięciu motocyklistek i motocyklistów. Branża gastro na przemian skandowała "Nie pracujesz, bankrutujesz" i uderzała łyżkami w miski. Przemarsz zakończył się przed pomnikiem marszałka Józefa Piłsudskiego.

- Miejmy nadzieje, że ustawiony na Rynku Kościuszki stół z restauracyjnym nakryciem oraz zniczami nie okaże się nazbyt symboliczny - podsumowali przedsiębiorcy. - Bowiem jeżeli przedstawione postulaty nie zostaną wysłuchane branża gastronomiczno-eventowa nie przetrwa najbliższego sezonu i będzie musiała zamknąć swoją działalność.

Zobacz też: Czarny motospacer w Białymstoku. MotoLadies Team tak wspiera ogólnopolski strajk kobiet

Gastro liczy też na miasto

Branża gastro nie tylko od rządu oczekuje pomocy. Liczy na wsparcie ze strony miasta.

- Chociażby w obniżeniu lub zawieszeniu opłat za wynajmowane lokale - mówi przedsiębiorcy.

Kilka dni temu przedstawili prezydentowi katalog ulg i zwolnień z danin. Postulują też zamrożenie podatku od nieruchomości oraz zwrot albo przeniesienie na następny rok opłaty za koncesje alkoholowe.

Prezydent Tadeusz Truskolaski odpowiedział restauratorom, że "miasto to nie Kana Galilejska, która jest pełna i z której można czerpać", zwracając uwagę na zadłużenie i kryzys finansowy miasta. Zapowiedział, że popracuje nad rozwiązaniami pomocy dla branży gastronomicznej, ale będzie ona miała charakter selektywny.

Czytaj też:Białystok to nie Kana Galilejska

Czarny motospacer w Białymstoku. MotoLadies Team tak wspiera ogólnopolski strajk kobiet

Czarny motospacer w Białymstoku. MotoLadies Team tak wspiera...

Kosztowna kwarantanna pracowników

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny