Galeria Sleńdzińskich. Wiktorii 5. Maja Zińczuk - Mijam (zdjęcia)

- To pani dyrektor galerii zaproponowała mi tę wystawę – przyznaje Maja Zińczuk. - Zauważyła mnie na Facebooku, jednak prezentowanie się tam dużo daje. Można dotrzeć do sporej ilości ludzi.

Maja Zińczuk wybrała zdjęcia z ostatnich dziesięciu lat. Na zdjęciach przeważają artystyczne portrety kobiet. - Może dlatego, że sama jestem kobietą i świat kobiet jest mi bliższy niż mężczyzn? - zastanawia się fotografka. Najczęściej fotografowała koleżanki, niektóre z nich próbowały swoich sił w profesjonalnym modelingu. - W niektórych widziałam po prostu potencjał zdjęciowy – wyjaśnia Zińczuk.

Fotografkę inspiruje film, malarstwo i naturalne światło. Inspiracją do zestawu zdjęć – jednego z przerażoną młodą dziewczyną przedzierającą się przez, widzianą jakby za mgłą i trzema niewielkimi portretami dziewczyn na tle zwichrowanych konarów drzew był kultowy film Petera Weira „Piknik pod Wiszącą Skałą”. - Nigdy nie staram się odtwarzać filmowych kadrów „jeden do jednego”, tylko dodać coś od siebie - zaznacza Zińczuk.

Inne zdjęcie, z młodą kobietą z rozwianymi włosami, na tle jakichś lekko odrapanych domów powstało… w Szczecinie. - Pierwsze zdjęcie zrobiłam w Tykocinie, później były zdjęcia w Łodzi, w Szczecinie i teraz wróciłam do Białegostoku – opowiada. Pobyt w Łodzi wiązał się ze studiami operatorskim w Wyższej Szkole Sztuki i Projektowania.

Żeby nieco złamać cykl, portretów pojawiają się dwa zdjęcia koni. Jedno z nich – pokazujące właściwie pięknie ukształtowany grzbiet wierzchowca Maja Zińczuk zestawiła ze zdjęciem krajobrazu. Zdradza, że to podpowiedź dla widza.

To jeszcze nie koniec niespodzianek. Jeśli oglądamy wystawę „Mijam” wchodząc na początku do sali po prawej stronie, wychodząc zauważymy dwa portrety malutkiego chłopczyka. - To mój synek – zdradza fotografka. - Staram się znaleźć równowagę pomiędzy życiem prywatnym i fotografią – mogę powiedzieć, że jestem spełniona.

A skąd tytuł wystawy? - Większość zdjęć zrobiłam w Szczecinie i tamten etap odsunęłam od siebie i weszłam w nowy – tłumaczy Zińczuk. - Nie pozuję swoich modeli, tylko próbuję ich uchwycić i mijam, idę dalej. Bo zależy jej na uchwyceniu naturalności fotografowanych postaci.

- Próbowałam znaleźć w tych pracach jakiś wspólny mianownik, żeby je pokazać – stąd aranżacja wystawy, która daje poczucie, że zdjęcia są kadrem czegoś większego i Maja wybiera to, co chce pokazać – dodaje Martyna Stěpán-Dworakowska, kuratorka wystawy w Galerii im. Sleńdzińskich przy ul. Wiktorii 5. - Bo są z odległych biegunów – niektóre wręcz łapane przypadkiem po bardzo świadomie wybrane kadry.

Kim jest Maja Zińczuk?

Maja Zińczuk urodziła się w Białymstoku w 1985 roku. Pasję do tworzenia obrazu rozwijała w Wyższej Szkole Sztuki i Projektowania w Łodzi, gdzie ukończyła Wydział Operatorski. Ma na swoim koncie publikacje w Photo Vogue Italy oraz Art & Commerce (Photo Vogue Collection). W swojej fotografii często sięga po motywy filmowe, w których widać wpływ surrealizmu i oniryzmu. Na jej portretach zostały uchwycone twarze modelek, nieco odrealnione, niekiedy melancholijne i nieokreślone. „Malarskość” prac osiąga dzięki miłości do klasycznej fotografii analogowej oraz specjalnej metodzie postprodukcji. Dzięki naturalnemu oświetleniu filmowe kadry nabierają specyficznej atmosfery, i to właśnie na operowaniu światłem artystka skupia największą uwagę. Na wystawie obejrzymy jej portrety oraz pejzaże.