Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Galeria Jurowiecka. Projekt nie wykorzystuje bliskości rzeki

Tomasz Mikulicz
Galeria Jurowiecka - wizualizacja
Galeria Jurowiecka - wizualizacja
Tu aż kusi, by zbudować jakieś płytkie tarasy wodne, rozlać nieco rzeczne koryto, zamontować podświetlenia - mówi Grażyna Dąbrowska-Milewska, dziekan Wydziału Architektury Politechniki Białostockiej.- Niestety, projektant nie uwzględnił naszych uwag i bliskość rzeki Białej nie zostanie należycie wykorzystana.

Z prof. Grażyną Dąbrowską-Milewską, dziekan Wydziału Architektury Politechniki Białostockiej, przewodniczącą ostatniego posiedzenia Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej, na którym opiniowano projekt centrum handlowego na placu Inwalidów, rozmawia Tomasz Mikulicz

Obserwator: Kiedy inwestor po raz pierwszy pokazał swój projekt, członkowie komisji nie pozostawili na nim suchej nitki. Mówiło się o monotonnej elewacji, zamknięciu budynku na dolinę rzeki, czy wręcz o tym, że obiekt będzie wyglądał jak kloc. Kilka dni przed tym, jak doszło do ponownej prezentacji - poprawionego już projektu, inwestor rozesłał do dziennikarzy informację o konferencji prasowej, na której miał się pochwalić swymi pomysłami. Do konferencji rzeczywiście doszło, kilka godzin po zakończeniu posiedzenia komisji. Ktoś mógłby pomyśleć, że inwestor dużo wcześniej wiedział, że uzyska waszą akceptację. Przewidział to, czy może w trakcie poprawek uzgadniał z członkami MKUA poszczególne rozwiązania?

Profesor Grażyna Dąbrowska-Milewska, dziekan Wydziału Architektury Politechniki Białostockiej, przewodnicząca ostatniego posiedzenia Miejskiej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej, na którym opiniowano projekt centrum handlowego na placu Inwalidów: Z całą pewnością nie było między nami żadnych kontaktów. Na pierwszym posiedzeniu MKUA, dostaliśmy do oceny materiały, które nie dawały pełnego i jednoznacznego obrazu projektowanego obiektu. Ograniczenie się tylko do wizualizacji nocnych, na których architekturę zdominowały rozświetlone reklamy, nachalnie eksponujące jej komercyjny charakter, bardziej odbiorowi projektu zaszkodziło niż pomogło.

Przedstawiona koncepcja architektoniczna, jak pan już wspomniał, nie wzbudziła uznania komisji. W toku dyskusji wniesiono do niej szereg uwag. Kolejne posiedzenie zwołano w celu zaprezentowania poprawionego projektu. Kwestia tego, czy inwestor przewidział, że projekt uzyska naszą aprobatę, czy może chciał go pokazać niezależnie od tego, jaka będzie opinia, to spekulacje, w które nie chcę wnikać.

Zresztą trzeba sobie wyraźnie powiedzieć czym jest MKUA. Komisja nie ma uprawnień urzędowych, a więc niczego nie zatwierdza, ani nie wydaje pozwoleń. Jest jedynie ciałem doradczym, opiniującym, zajmującym się sprawami architektury i urbanistyki, które zleca jej prezydent. Pan prezydent nie ma obowiązku uzyskania naszej opinii, a jeśli już o takową poprosi, to nie musi się przecież nią kierować.

Praktyka jest chyba taka, że prezydent Was jednak słucha.

- MKUiA kieruje się w swych działaniach wyłącznie troską o jakość zagospodarowania przestrzeni miejskiej. Pan prezydent z pewnością to docenia. Opinie MKUiA służą nie tylko władzom miasta, ale także inwestorom i projektantom. Konstruktywna krytyka jest po prostu pomocna i mobilizująca. W przypadku galerii Alfa, ostra krytyka pierwszej przedstawionej na MKUiA koncepcji, pomogła projektantowi przeforsować pomysły, na które pierwotnie nie zgadzał się inwestor. Ale pana pytanie zmierza chyba w innym kierunku: czy jest możliwe, aby mimo negatywnej opinii MKUiA projekt uzyskał pozwolenie na budowę. W świetle obowiązującego prawa, jeżeli projekt jest zrobiony zgodnie z decyzją o warunkach zabudowy lub z planem miejscowym, to powinien zostać przyjęty.

Nawet jeśli do jego estetyki mamy wiele do życzenia?

- Nie ma takiego przepisu, który pozwalałby odrzucić projekt wyłącznie dlatego, że jest niesatysfakcjonujący pod względem estetycznym.

Co do projektu centrum handlowego na placu Inwalidów wasze krytyczne uwagi dotyczyły m.in. zbyt monotonnej elewacji. Projektant to zmienił?

- Tak. Na poprzednich wizualizacjach pokazano nam bryłę obklejoną reklamami, za drugim razem projektant przedstawił znacznie szlachetniejszą architekturę. Ściany elewacyjne wykończone będą. piaskowcem i taflami mlecznego, podświetlanego szkła. Założenie, że nie należy stosował ścian dłuższych niż 50 metrów, zaowocowało dyskretnym "pęknięciem" bryły od strony rzeki.

A co z otwarciem budynku na dolinę rzeki, przy której będą się kiedyś ciągnąć bulwary?

- Tę uwagę zgłosiło kilku członków MKUA. Była mowa o tym, że choć galerie handlowe są z założenia zorientowane do środka, a nie na zewnątrz, to jednak akurat przy tej lokalizacji trzeba szukać innego rozwiązania. Galeria Biała na przykład, ma od strony ul. Mickiewicza, nad stawem, taras połączony z częścią gastronomiczną.

Niestety, projektant nie uwzględnił naszych uwag i bliskość rzeki Białej nie zostanie należycie wykorzystana. A tu aż kusi, by zbudować jakieś płytkie tarasy wodne, "rozlać" nieco rzeczne koryto, zamontować podświetlenia, itd. Stanęło więc na tym, że inwestor będzie współpracował z miastem i skorzysta z projektu, jaki powstał w ramach rozstrzygniętego konkursu na nadrzeczne bulwary.

Sam budynek nie będzie jednak otwarty na bulwary. Spacerujący po nich białostoczanie nie będą więc mogli płynnie przejść do galerii handlowej.

- Jeżeli już mówimy o jakimkolwiek otwarciu, to w nowej wersji projektu doszło jedynie do "otwarcia" elewacji budynku. Chodzi o przeszklone partery, które będą służyły jako witryny wystawowe. Te ostatnie są mało atrakcyjne, jeśli do poszczególnych sklepów będzie się mogło wchodzić tylko od wnętrza galerii. Zadałam więc projektantowi pytanie, czy nie warto wziąć pod uwagę takiej opcji, by klienci wchodzili tu również z ulicy. Odpowiedział, że zostanie to przedstawione jako rozwiązanie fakultatywne dla właścicieli poszczególnych sklepów. Warto, by się na to zgodzili, bo to jeden ze sposobów tzw. uaktywnienia ulicy.

Sklep sklepem, ale dobrze by było, gdyby w okresie letnim, przy galerii rozkładały się np. ogródki gastronomiczne, czy sprzedawano lody.

- Dokładnie o to nam chodziło. Obiekt byłby bardziej otwarty na otoczenie, gdyby gastronomia była zlokalizowana na parterze.

Dlaczego więc, skoro tyle uwag nie zostało spełnionych, zaopiniowaliście projekt pozytywnie?

- Może ten właśnie lekki niedosyt sprawił, że komisja nie użyła określenia "akceptujemy projekt", tylko, że z przedstawionych wariantów, wybraliśmy akurat ten. We wnioskach z posiedzenia stwierdzamy, że część naszych poprzednich uwag została uwzględniona, a część nie.

Można więc powiedzieć, że wybraliście najlepszy projekt wśród - delikatnie mówiąc - średnich i jest on daleki od ideału?

- Fakt, że nie mamy tu do czynienia z rozwiązaniem idealnym, jest z jednej strony konsekwencją komercyjnego podejścia inwestora, czemu nie należy się dziwić, z drugiej - ustaleń prawnych. Tak się dzieje, gdy na za małej powierzchni chcemy zmieścić za dużo powierzchni użytkowej.

Inwestor zdecydował się na wykorzystanie całej strefy, która była możliwa do zabudowania. Inaczej by było, gdyby zabudowa była bardziej rozczłonkowana. Co do wyrazu architektonicznego i jakości estetycznej projektowanego obiektu, mogę powiedzieć, że wybrana wersja jest znacznie lepsza od pokazywanej poprzednio, i mam nadzieję, że jeżeli architekt będzie nadal nad nią pracował, rozwiązania mogą być bardziej atrakcyjne.

Sytuacja byłaby zapewne inna, gdyby przy wystawieniu tego gruntu na sprzedaż zawarto klauzulę mówiącą o tym, że projekt budynku musi był wyłoniony w drodze konkursu.

A tak zarówno członkowie MKUA i władze miasta zostały niejako postawione pod ścianą?

- Myślę, że tak. Prezydent nie krył, że chce, by ta inwestycja w końcu ruszyła. Nie wywierał oczywiście żadnej presji, ale to się czuło.

Taka, a nie inna architektura to jedno, ale pozostaje jeszcze pytanie: jak inwestor poradzi sobie z tym, że jego budynek będzie zlokalizowany tak blisko rzeki. Sprawa ta była poruszana na pierwszym posiedzeniu MKUA, a my w połowie września opisywaliśmy historię bloku, który stoi u zbiegu ul. Sienkiewicza i al. Piłsudskiego. Mieszkająca w nim pani architekt opowiadała, że zaraz po oddaniu go do użytku trzeba było zlikwidować piwnice, bo stale stała w nich woda.

- Zalewanie piwnic jest związane z wysokim poziomem wód gruntowych i brakiem odpowiedniej izolacji przeciwwodnej. Może to mieć miejsce w rożnych częściach miasta, nie tylko w strefie dolin rzecznych. Co do placu Inwalidów, problem jest bardziej złożony, ponieważ ściana szczelinowa będzie stanowić barierę dla naturalnego spływu wód opadowych w kierunku rzeki. Inwestor ma przedstawić ekspertyzę w zakresie zagadnień hydrologicznych i uzyskać od departamentu ochrony środowiska decyzję w tej sprawie.

Czytaj e-wydanie »
od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny