Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gabrysia potrzebuje pomocy!

Joanna Kuciel [email protected] tel. 085 748 95 45
Małgorzata Bielicka pomaga uratować życie Gabrysi Paradowicz
Małgorzata Bielicka pomaga uratować życie Gabrysi Paradowicz Fot. Wojciech Wojtkielewicz
19-miesięczna Gabrysia Paradowicz ze Zwierek jest ciężko chora. Na leczenie jeszcze potrzeba około 30 tys. zł.

Małgorzata Bielicka ma synka Wojtka i sama przeszła chorobę dziecka. Robi więc teraz, co może, aby zebrać pieniądze na operację dziewczynki. Udało się zaangażować w pomoc białostockich muzyków, wpłat przybywa, ale cały czas to za mało.

Jak ludzie nie otworzą serc i portfeli, to rodzice Gabrysi pozostaną sami. Dlatego tak walczę o pomoc dla niej - mówi Małgorzata Bielicka. Jest szefową biura koncertowego Akademii Muzycznej w Białymstoku. To dzięki niej na ulicach miasta w ostatnich dniach pojawiły się plakaty z dramatycznym apelem: "Ratujmy życie 19-miesięcznej Gabrysi".Dziewczynka i jej rodzice są jej sąsiadami w Zwierkach, tuż pod Białymstokiem.

Kruche życie Gabrysi

Dziewczynka urodziła się z bardzo ciężką wadą serca - HLHS, co oznacza zespół niedorozwoju lewego serca. Lewa komora, która stanowi motor całego serca, nie jest w stanie pompować krwi do organizmu. Jeszcze niedawno dzieci z takim schorzeniem umierały. Teraz można je uratować, ale konieczne są trzy operacje. Dziewczynka przeszła już dwie, choć ma zaledwie 19 miesięcy. Termin kolejnej wyznaczony został na maj.

Jest małą, drobną blodyneczką, wyglądającą na niezłą trzpiotkę. Gdy się na nią patrzy, ciężko uwierzyć, że jej życie jest takie kruche.

Rodzice Gabrysi mają wyjątkowego pecha. Wyśmienity kardiochirurg Edward Malec z kliniki w Prokocimiu, który leczy Gabrysię od urodzenia i operował ją dwa razy, wyjechał do Monachium.

- Zwolnili go rzekomo z powodu charakteru, koszmar, pozbyliśmy się narodowego skarbu. Teraz polskie dzieci jeżdżą do polskiego lekarza doNiemiec i rodzice muszą płacić. W takim kraju żyjemy - mówi Małgorza Bielicka, która nie może się pogodzić z tą sytuacją.

Rodzice Gabrysi nie chcą słyszeć o tym, żeby ktokolwiek inny niż dr Malec operował ich dziecko.

- On jej życie uratował. Po pierwszej operacji dziesięć dni leżała na intensywnej terapii, podczas drugiej, która trwała pięć i pół godziny, przygotowywano nas do tego, że córka umrze. Przeżyła mimo ogromnych komplikacji. Jestem pewna, że to zasługa ogromnych umiejętności doktora Malca - opowiada Katarzyna Paradowicz.
Na szczęście pacjenci doktora Malca mają zniżkę 50 procent, więc rodzice muszą opłacić tylko klinikę. Ale to jest 16 tys. euro - kwota zupełnie poza zasięgiem rodziców Gabrysi.

Na szczęście stanęły przy płocie

Na co dzień nie utrzymywali kontaktów, ale rozmawiali, jak to sąsiedzi, przy płocie. Któregoś dnia, gdy Małgorzata Bielicka wysłuchała, w jak tragicznej sytuacji jest rodzina Paradowiczów, stwierdziła: "Trzeba działać natychmiast. Liczy się każdy dzień".

Dzięki akcji, której mózgiem jest pani Małgorzata i jej rodzina (córka Adrianna robi zbórkę w domach i szkołach), na razie udało się zgromadzić ponad 14 tys. zł.
To jedna trzecia potrzebnej kwoty.

- Jesteśmy ogromnie wszystkim wdzięczni. Dzięki pani Małgorzacie zaczynamy wierzyć, że uda się te pieniędze zgromadzić, bo już traciliśmy nadzieję. Fundacje, do których się zwracaliśmy, odmówiły nam - mówi Piotr Paradowicz, tata Gabrysi. Obecnie jest na urlopie wychowawczym, wcześniej pracował w Muzeum Podlaskim. Żona pracuje w urzędzie miejskim w Zabłudowie. Z tytułu choroby dziecka dostają 150 zł dodatku miesięcznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny