Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fundacja Rodziny Czarneckich. Dobre sytuacje i dobre emocje.

maryla
P.Tadejko
Chcę siać dobro. Tego nauczyli mnie rodzice, a ja swoje dzieci – mówi Helena Czarnecka w rozmowie ze Strefą Biznesu.

SB: W biznesie zarabia się pieniądze. Co się osiąga działając charytatywnie?
Helena Czarnecka: - Dobre sytuacje i dobre emocje, a na dodatek u wszystkich wokół. Pamiętam jak kilka lat temu uczestniczyłam w otwarciu domu pomocy dla dzieci i młodzieży z Zespołem Downa w Białymstoku. Nigdy nie miałam kontaktu z osobami niepełnosprawnymi, czy cierpiącymi na tę chorobę. Czasami takie osoby widziałam na ulicy, ale to wszystko. Nie wiedziałam, jak do nich podejść. Wszyscy wokół mówili ze smutkiem: To takie biedne dzieci.
A na miejscu okazało się, że one przede wszystkim mają wielkie serca i są bardzo uśmiechnięte. Potrafią się cieszyć z każdej rzeczy, z każdej chwili…
To było przed Wielkanocą. Zaprosiły mnie na przedstawienie Męki Pańskiej. Wiadomo, jedne zagrały lepiej, inne trochę słabiej. Każdy miał jakieś ograniczenia. Utkwił mi w pamięci chłopak, który grał Jezusa. Przed występem pomagał mi przy rozstawianiu stołów, więc trochę się poznaliśmy. Miał tremę. Zagrał tak, że obecny na przedstawieniu biskup aż się popłakał. Po występie chłopak przybiegł do mnie, przytulił się i zapytał, czy dobrze przedstawił swoją rolę?
To był dla mnie przełom. Powiedziałam sobie, ale też im, że dopóki żyję, to będę im pomagać.
Teraz zapraszam je na wigilię do Dworu Czarneckiego. Jak mnie widzą, nawet latem, od razu pytają czy w tym roku znowu spotkamy się na Wigilii?
A drugie wydarzenie, które mocno zapadło mi w pamięć, to była wigilia dla dzieci z domów dziecka na Białorusi i z polskich rodzin ze Wschodu. W sumie do Dworu przyjechało ok. 460 osób. To były osoby różnych wyznań. Zaprosiliśmy do siebie imama, batiuszkę i księdza. Znajomi pomogli mi przygotować sporo paczek świątecznych, miałam też dużo ubrań. I tak rozdawaliśmy to maluchom.
W pewnym momencie za rękę łapie mnie mała dziewczynka, całuje i mówi, że dziękuje, że mogła tu przyjechać i się najeść. I podziękowała jeszcze za to, że jej rodzeństwo też się najadło. Przez trzy miesiące nie mogłam zapomnieć tych słów. I teraz pomagając innym mam poczucie, że oczywiście każdemu nie dogodzę, ale będą też osoby, które docenią moją pracę.

SB: Po co powołałyście panie fundację? Przecież i bez niej działałyście charytatywnie?
Dominika Czarnecka: - Przełomem była wigilia miejska w 2014 r. na Rynku Kościuszki w Białymstoku. Razem z naszymi partnerami zorganizowaliśmy ponad 2,5 tony różnych potraw świątecznych. To przerosło wszelkie nasze oczekiwania. Uznałyśmy, że trzeba to ująć w jakieś ramy organizacyjne, żeby działania na tak wielka skalę były transparentne dla darczyńców.
Helena Czarnecka: - Chcę siać dobro, pomagać innym. Tego nauczyli mnie rodzice i tego, jak uczyłam swoje dzieci. Pracowaliśmy tak przez wiele lat i tak, jak mówi Dominika, skala pomocy stała się tak wielka i pojawiło się tak wiele osób, które wspierają nasze działa- nad zmianą formuły. Ogarnąć rozliczenia, dokumentację, przypilnować spraw podatkowych. Nie mogłam zbierać tych wszystkich darów jako osoba indywidualna, na Dwór Czarneckiego. Gdy mamy zaplecze instytucjonalne fundacji to wszystko jest prostsze i pozwala dalej rozwijać wszelkie działania pomocowe. Bo fundacja może ubiegać się o granty, startować w konkursach na różne działania.

SB: Czyli fundacja i Dwór Czarneckiego to dwa oddzielne przedsięwzięcia?
Dominika Czarnecka: - Tak. Bardzo pilnujemy tego rozdziału, żeby nikt nam niczego nie zarzucił. Transparentność i wiarygodność przede wszystkim. Każda z osób, która pracuje na rzecz fundacji, ma swoją odrębną umowę. Cała struktura fundacji jest poza strukturami Dworu. Jedyny wspólny łącznik to pracownicy z Dworu. Oni jako wolontariusze fundacji są niezastąpieni. Nie musimy ich o nic prosić. Poświęcają swój prywatny czas, często nawet kosztem rodzinnych spotkań, kiedy pomagają nam w wigilii czy podczas śniadania wielkanocnego. Przy czym też mają oddzielne umowy o wolontariat pracując dla fundacji.

SB: Fundacja może zarabiać?
Dominika Czarnecka: - Musi. Chcąc realizować swoje cele statutowe zwyczajnie trzeba mieć pieniądze. Dużo zależy od przyjętego sposobu działania. Nasz statut pozwala na prowadzenie działalności gospodarczej. Ważne są darowizny od darczyńców czy zaprzyjaźnionych firm, ale one nie zawsze wystarczą. Czasy są takie, że same chęci i dobre nastawienie to za mało.

SB: A czego trzeba więcej? Jakie są wymogi i możliwości współpracy takiej fundacji jak wasza z biznesem?
Dominika Czarnecka: - Można przekazać darowizny finansowe, można przekazywać produkty czy inne dobra. Można świadczyć usługi, nie zawsze bezpłatnie, ale np. z ulgami czy preferencjami. Przy dużych działaniach – takich jak wigilia czy śniadanie wielkanocne – potrzebujemy wielu rąk do pracy. Wtedy każdy wolontariusz jest mile widziany.
Zresztą często namawiamy naszych darczyńców, by oprócz przekazania funduszy, jedzenia czy jakiś rzeczy niezbędnych potrzebującym, włączyli się w nasze działania jako wolontariusze.

SB: Jakie macie panie pomysły na dalsze działania fundacji? Czy można tu mówić o jakiś nowych trendach?
Helena Czarnecka: - Na pewno chcemy kontynuować świąteczne spotkania podczas Wigilii i Wielkanocy. To bardzo ważne i specyficzne daty w roku. Nie chodzi tylko o możliwość zaspokojenia głodu. Setki osób, nie tylko biednych, ale też samotnych, mogą wtedy razem usiąść do stołu i znowu poczuć radość z bycia obok drugiego człowieka.

Dominika Czarnecka: - Chcemy też zwrócić większą uwagę na edukację młodych osób oraz działalność kulturalną. Jest za wcześnie żeby mówić o szczegółach, ale może uda się nam niedługo zorganizować staże lub stypendia dla zdolnej, ale ubogiej młodzieży. I nie mówimy tu o tylko o wyjazdach krajowych. Uruchomiłyśmy swoje prywatne kontakty biznesowe i może się niedługo okazać, że wyjdzie z tego coś dobrego.
Dodatkowo marzy mi się przypomnienie dawnych włókienniczych tradycji Białegostoku. To jest pewna baza, na której można budować działania kulturalne i edukacyjne. Jednak to jeszcze w fazie pomysłu. Trzeba najpierw znaleźć pieniądze, a potem działać.
 

sb

Helena Czarnecka
Przygodę z biznesem zaczęła od prowadzenia na początku lat 90. osiedlowego magla. Matka sukcesu biznesowego rodziny Czarneckich. Od dwudziestu lat na rynku. Wcześniej branża budowlana. Trzynaście lat temu otworzyła Dwór Czarneckiego. Rok temu – Fundację im. Rodziny Czarneckich. Tytan pracy. Życzliwa, rodzinna, skromna, silna.

Dominika Weronika Czarnecka
25 lat. Zarządza Dworem Czarneckiego i Restauracją Forma. Absolwentka prawa w Akademii Koźmińskiego w Warszawie, obecnie doktorantka tej uczelni. Niezależny ekspert na rzecz Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów. Wiceprezes Polsko-Amerykańskiej Izby Przemysłowo Handlowej Wschodniego USA z siedzibą w Miami.

sb

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny