- Tego dnia, tuż po godz. 16, gdy doszło do pobicia na przystanku, spotkałam Artura, jak wychodził ze sklepu. Chwilę pogadaliśmy. Potem się rozeszliśmy, a Artur poszedł do swego domu - zeznawała koleżanka braci Artura i Dawida A.
Dzisiaj przed sądem rejonowym odbyła się kolejna rozprawa w sprawie pobicia i znieważenia czarnoskórego Legre Cheick Karamoko.
Pod koniec kwietnia ubiegłego roku Francuz przyjechał do Białegostoku w odwiedziny do swojej narzeczonej. I od tego momentu, jak sam twierdzi, młodzi mieszkańcy Leśnej Doliny rozpoczęli na niego polowanie.
- Na mój widok wyzywali i wydawali małpie odgłosy, pokazywali obraźliwe gesty, trąbili - opowiadał nam Legre kilka miesięcy temu.
30 kwietnia chuligani posunęli się o krok dalej. Pobili mężczyznę, gdy czekał na przystanku na autobus. W obronie bitego stanęły dwie starsze kobiety. Bandyci uciekli.
Wśród agresorów Legre rozpoznał jednego z sąsiadów swojej dziewczyny - Artura A. Oprócz niego, prokuratura oskarżyła też jego dwóch braci Daniela i Dawida, oraz ich kolegę Konrada Z. Oni, przed sądem, odpowiadają za znieważenie obywatela Francji.
Na dzisiejszą rozprawę sąd ponowie wezwał Legre. Jednak i tym razem mężczyzna nie pojawił się. Jest we Francji. Sąd chce go jednak przesłuchać, dlatego znów wezwie Karamoko. Następna rozprawa za miesiąc.
Oskarżonym grozi do trzech lat więzienia. Od początku bracia A. zaprzeczają, że znieważali lub pobili Legre. Do małpich odgłosów przyznał się tylko Konrad Z. W śledztwie wyznał, że w wulgarny sposób przedrzeźniał Legre, bo nie rozumiał, co do niego mówił.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?