Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Francuscy szpiedzy w podlaskim Wersalu

Włodzimierz Jarmolik
Pałac Branickich
Pałac Branickich
Wielką politykę robi się w stolicy. Tu są ambasady, goszczą dyplomaci, węszą tajni agenci. A przecież w dawnych czasach nie tylko Warszawa, ale i Białystok był ważnym punktem na mapie politycznej Europy.

Gdy w 1752 r. Jan Klemens Branicki został hetmanem wielkim koronnym, w jego rezydencji nad rzeką Białą zaczęły zbiegać się coraz częściej drogi różnych zagranicznych emisariuszy, posłów i... szpiegów.

"Wersal Podlaski" szczególnie upodobali sobie Francuzi, czując się tutaj niemal jak u siebie w domu. Za kulisami wielu ówczesnych akcji i intryg politycznych, których areną była Rzeczpospolita, sercem zaś właśnie Białystok, stała tajna służba władcy francuskiego Ludwika XV. Nosiła ona krótką, acz bardzo wymowną nazwę Secret du Roi, czyli:
Sekret Króla

Instytucja ta została powołana do życia na początku lat 40. XVIII stulecia, jako osobista wywiadownia króla Ludwika XV. Swoim zasięgiem obejmowała ziemie Polski, Rosji, Turcji i Szwecji. Od czasu do czasu sięgała również Anglii i Prus.
Członkami Sekretu byli najczęściej oficjalni przedstawiciele Francji przy obcych dworach. Oprócz nich w razie potrzeby wysyłano z Wersalu również tajnych agentów, działających poza plecami francuskiej ambasady.

Swoją działalność Sekret Króla najenergiczniej rozwinął w Polsce. Choć nie udało się władcy francuskiemu (jeszcze Ludwikowi XIV) osadzić na tronie polskim księcia Conti, to jednak Francja nie traciła nadziei. Również Ludwik XV pragnął mieć w Rzeczpospolitej króla przychylnego jego polityce na Wschodzie.

W tym celu trzeba było jednak ciągle konkurować z wpływami rozciąganymi na Polskę przez coraz bardziej zachłanny Petersburg, przebiegły Berlin i rozkapryszony Wiedeń.

Sieć szpiegów

Agentami Sekretu Króla, a jednocześnie oficjalnymi przedstawicielami Francji w Polsce wtedy byli m.in.: Duperron, de Castera, de Breglie, Durand, Hennin. Ich głównym zajęciem było podtrzymywanie wpływów stronnictwa profrancuskiego na czele ze starzejącym się hetmanem.

Tkana była więc i wciąż powiększana sieć tajnych szpiegów i informatorów. Przebywali oni na dworach różnych wpływowych magnatów. Byli to często Francuzi - guwernerzy, sekretarze, malarze, a nawet aktorzy teatralni. Głównym argumentem w rękach ludzi Ludwika XV były oczywiście pieniądze. Właśnie one spowodowały, że ze sprawą francuską związali się niejako etatowo bliscy współpracownicy hetmana: generał Andrzej Mokronowski i pułkownik Wojciech Jakubowski.

Sam Branicki, choć niewtajemniczony w sekrety Sekretu, także otrzymywał z prywatnej szkatuły Ludwika XV pokaźne sumki w złotych monetach. Stałą, oficjalną pensję wypłacał magnatowi również rząd francuski. Nie było w tym nic nadzwyczajnego. Rosja i Austria w ten sam sposób honorowały swoich polskich popleczników.

Spotkanie w "Wersalu"

Wszystkie ważne spotkania agentów Ludwika XV z jego polskimi stronnikami odbywały się rzecz jasna w Białymstoku. Świetnym pretekstem ku temu były hucznie obchodzone imieniny i urodziny państwa hetmaństwa. Zjawiał się na nich obowiązkowo ambasador francuski.

Choć przede wszystkim oddawano się wystawnym ucztom i zabawom, to znajdowano również czas na poważne dysputy polityczne. Odbywały się one w zaciszu gabinetów pałacu albo w Choroszczy, gdzie Braniccy mieli swoją letnią rezydencję.

To właśnie w czasie imieninowego przyjęcia starano się zdobyć dla Francji sympatię wielce wpływowego na sejmikach litewskich marszałka kowieńskiego Zabiełły. Wtedy również musiała zrodzić się myśl, że J. K. Branicki mógłby zostać po śmierci Augusta III królem polskim. W ten sposób Francja chciała popsuć szyki polityczne Katarzyny II i Petersburga, gdzie szykowano swojego kandydata na tron Rzeczpospolitej w osobie stolnika litewskiego Stanisława Poniatowskiego.

Królewskie nadzieje

Choć 75-letni hetman z Białegostoku nie był początkowo brany pod uwagę jako główny as w talii stronnictwa francuskiego, to jednak kiedy szanse jego szwagra wzrosły gwałtownie, przystąpił do realizacji tego wariantu. Niestety, niewiele zwojował. Zawiodły intrygi generała Moneta, nowego agenta Sekretu Króla w Warszawie, który próbował skłócić Czartoryskich z Poniatowskim. Udaremniono akcję zerwania sejmu konwokacyjnego przez generała Mokronowskiego.
Przegrany Branicki musiał uchodzić ze stolicy. Schronił się na Węgrzech. Dopiero po kilku miesiącach, na wskutek wstawiennictwa żony Izabeli u brata - króla mógł powrócić do siebie. Pozostała mu już jednak tylko rola politycznego emeryta.
Ludwik XV i jego tajny Sekret nie opuścili swojego białostockiego sprzymierzeńca. Dyplomaci francuscy zażądali od triumfującego Poniatowskiego i familii Czartoryskich, aby sędziwy hetman mógł honorowo powrócić do kraju. Kiedy to wstawiennictwo zignorowano, Francja na jakiś czas zerwała stosunki dyplomatyczne z Polską.

Sekret Króla działał do końca życia Ludwika XV. Po jego śmierci w 1774 r. został rozwiązany. Co nie znaczy wcale, że w późniejszych czasach w grodzie nad Białą nie było tajnych knowań i zamaskowanych agentów. Zmienili się tylko pracodawcy. Szpiegowanie bowiem to rzecz wieczna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny