Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Frampol - dom twórczości Edwarda Redlińskiego. Konopielka to jego dzieło

Tomasz Mikulicz
Na środku podwórza rośnie duża sosna. Edward Redliński lubił siadywać na jednym z najgrubszych konarów. Ponoć tam właśnie pisał.
Na środku podwórza rośnie duża sosna. Edward Redliński lubił siadywać na jednym z najgrubszych konarów. Ponoć tam właśnie pisał. Andrzej Zgiet
Twórca "Konopielki" mieszka dziś w Łapach. Jego ojcowizna należy zaś do Renaty i Jacka Kowalików, którzy otworzyli tu dom twórczości Edwarda Redlińskiego. Urokliwe miejsce zaprasza wszystkich, którzy chcieliby naładować się pozytywną energią.
Renata i Jacek Kowalikowie przed trzema laty kupili ojcowiznę pisarza.
Renata i Jacek Kowalikowie przed trzema laty kupili ojcowiznę pisarza. Andrzej Zgiet

Renata i Jacek Kowalikowie przed trzema laty kupili ojcowiznę pisarza.
(fot. Andrzej Zgiet)

Niewielka kolonia w środku lasu tuż za Juchnowcem Kościelnym, która dziś jest częścią wsi Hałówki Duże. To tu przyszedł na świat i wychował się znany pisarz Edward Redliński. Na środku podwórza rośnie rozłożyste drzewo.

- Ponoć Edward Redliński wchodził na jedną z najgrubszych gałęzi i tam pisał. Sam nigdy tego nie potwierdził, ale gdy raz go o to spytałam, tylko się tajemniczo uśmiechnął. Drzewo i teren wokół niego to miejsce mocy - mówi Renata Kowalik.

To ona razem z mężem Jackiem Kowalikiem jest obecnie właścicielką ojcowizny Edwarda Redlińskiego.

- Szukaliśmy naszego miejsca na ziemi. Te wydało nam się idealne. Poza tym, okazało się, że dostaliśmy jeszcze szczególny bonus - śmieje się pani Renata.

Małżeństwo postanowiło otworzyć w swym siedlisku Domek twórczości Edwarda Redlińskiego. - Jesteśmy z pisarzem w bardzo dobrych relacjach. Akceptuje to, co robimy - tłumaczy Renata Kowalik.

Domek Redlińskiego można zwiedzać na razie tylko w weekendy. Kowalikowie planują jednak, by był on otwarty również w pozostałe dni tygodnia. Zamierzają zamieszkać tu na stałe. Co ciekawe, zajmą izby, w których dorastał pisarz. Domek poświęcony jego twórczości został do Frampola sprowadzony dopiero rok temu.

- Wcześniej stał na białostockich Dojlidach. Wiemy jednak, że był już kilka razy przenoszony z miejsca na miejsce. Deski i belki mają ponad 100 lat - mówi Jacek Kowalik.

Ziemia została nadana za czasów carskich

Domek to skarbnica wiedzy o Edwardzie Redlińskim. Na ścianach wisi tablica z tytułami powieści pisarza i XIX-wieczny akt nadania ziemi. Dokument ten za czasów cara dostał dziadek Edwarda, który był leśnikiem. Później leśnikami nazywano wszystkich członków rodziny Redlińskich.

W domku twórczości pisarza można też obejrzeć archiwalne zdjęcia i maszynopisy niektórych powieści. Na stole leżą też numery pisma "Kontrasty“, do którego pisywał autor "Konopielki". Poczesne miejsce na jednej ze ścian zajmuje tekst autorstwa Edwarda Redlińskiego, jaki przed laty został dołączony do albumu Wiktora Wołkowa pt. "Siano“. Pisarz wspomina swą młodość i zauważa, że po sianokosach, we wsiach zawsze było więcej dzieci.

- A pamiętajmy, że Edward Redliński ma siedmioro rodzeństwa, nie licząc dwójki, która zmarła zaraz po urodzeniu. Po sąsiedzku mieszkała również dość liczna rodzina Gaińskich. Na początku lat 70. obie familie postanowiły, że co pięć lat odbywać się będą zjazdy wywodzących się stąd ludzi. W 2010 roku mieliśmy okazję po raz pierwszy uczestniczyć w takim zjeździe. Jesteśmy pod wielkim wrażeniem organizacji i przebiegu imprezy, na którą przybyło ponad 300 osób. Co ciekawe, uczestnicy zjazdów zawsze sadzą na pamiątkę dęby. W okolicy już kilka takich rośnie - uchyla rąbka tajemnicy Jacek Kowalik.

Faktem jest, że sporo wątków w "Konopielce" zostało zaczerpniętych z rodzinnego Frampola.
- Po pierwszym wydaniu książki wielu sąsiadów i mieszkańców wsi poczuło się dotkniętych, wręcz obrażonych tym, w jaki sposób została ukazana polska wieś. Teraz oczywiście emocje już opadły i nawet najstarsi mieszkańcy są dumni z pana Edwarda - opowiada Renata Kowalik.

I rzeczywiście, kiedy szukaliśmy drogi do Frampola, spotkani przy szosie ludzie od razu wiedzieli, o jakie miejsce chodzi.

- Redliński to zaraz tam, pierwszy zakręt w prawo i dalej w głąb lasu. Zapraszamy serdecznie - mówił nam wprost starszy mężczyzna.
Edek zawsze miał ze sobą książkę

W czasach swej młodości, przyszły pisarz kojarzony był przez okolicznych mieszkańców przede wszystkim z książkami. Do dziś pamięta się tu o tym, że Edek Redliński dokonał niemożliwego - przeczytał wszystkie książki w szkolnej bibliotece. Mało tego, zrobił to trzy, albo nawet i cztery razy. Czytał wszędzie, gdzie się dało.

- Żadne z jego rodzeństwa nie lubiło paść krów. Edward lubił te zajęcie, bo mógł przy tej okazji czytać. Po latach opowiadał, że nieraz przez to oberwał, bo jak się zaczytał, to zwierzęta wchodziły komuś w pole i zjadały uprawy - śmieje się Jacek Kowalik.

Opowieść o młodym pisarzu potwierdzają mieszkańcy Frampola.

- Kiedy myślę o Edziu, zawsze staje mi przed oczami chłopak oparty o kij do poganiania bydła, zaczytany w jakiejś książce - mówi sąsiad Kowalików, Romuald Gaiński.

Redlińskiego pamięta jako mały chłopiec.

- Edzio lubił opowiadać mi i moim rówieśnikom o świecie. Kiedy wykopał na podwórku sadzawkę, siadał z nami w wodzie i mówił, że gdzieś tam daleko ludzie bardzo szybko się przemieszczają, latają samolotami, itd. Miałem wtedy kilka lat, więc ciężko wyrazić dziś słowami atmosferę tamtych rozmów. Pamiętam jednak, że słuchało się go z zachwytem - opowiada Romuald Gaiński.

Pisarz powtarzał też miejscowym dzieciom, że człowiek im więcej czyta, tym więcej wie.

- Do mnie przemówiło jego stwierdzenie, że trzeba żyć tak, by zawsze być przygotowanym na wykorzystanie swojego pięć minut. Jeśli nie my, to ktoś inny. Przyroda nie lubi pustki - mówi Romuald Gaiński.

Na kurhanie niedaleko domu zakopany jest ponoć złoty koń

Kiedy indziej z ust pisarza można było usłyszeć opowieści, które z pewnością działały na dziecięcą wyobraźnię.

- Opowiadał nam o, słynnym już z "Konopielki“, złotym koniu. Miał być zakopany gdzieś na kurhanie niedaleko naszych domów. Oczywiście święcie w to wierzyliśmy. Może dziś wyda się to komuś błahe, ale wiele się od niego nauczyliśmy. Mówił nam, że - podobnie jak było to przedstawione w "Konopielce“ - człowiek powinien czerpać z przyrody tylko tyle, ile potrzebuje. Na pewno nie można jej bezmyślnie grabić - tłumaczy Romuald Gaiński.

Przyznaje jednak, że z początku odnosił się z dystansem do twórczości starszego sąsiada.

- Wiadomo, że każdy z nas chce, aby pokazywano go w jak najlepszym świetle. Edzio tymczasem pisał tak jak było, bez żadnych kompromisów. Zresztą wielu wrył się w pamięć nie jako literat, ale jako ktoś, kto pomagał nam spełniać nasze - że tak powiem - potrzeby życiowe. To dzięki jego staraniom, prowadząca do Frampola "błotostrada“ zamieniła się w "piaskostradę“, jak tu określają. W 1956 roku była już u nas elektryczność, podczas gdy ościenne wsie musiały na to poczekać jeszcze dobrych dziesięć lat. Zresztą, w ogóle Redlińscy byli na tych terenach swego rodzaju pionierami. To oni mieli pierwszą w okolicy kosiarkę, czy elektrycznego pastucha. W latach sześćdziesiątych w ich domu stał już telewizor. Poza samym odbiornikiem, furorę robił pilot. Te niezwykłe jak na owe czasy urządzenie, miało przewód. Dziś już pewnie mało kto pamięta, że coś takiego w ogóle istniało - śmieje się Romuald Gaiński.

Dodaje, że Redlińscy byli pionierami w rozwijaniu prywatnej działalności.

- Rodzina prowadziła bowiem niewielką fabryczkę dachówki cementowej - twierdzi Romuald Gaiński.

Podkreśla, że jeden z Redlińskich tłumaczył mu jak należy się właściwie zachowywać.

- Pamiętam, jak biegaliśmy do ich sadu na jabłka. Pewnego razu spotkaliśmy - chodzącego już wtedy o lasce - Adolfa Redlińskiego, ojca Edwarda. Gdy bo zobaczyliśmy, mówiliśmy jeden przez drugiego "dzień dobry“ i pytaliśmy, czy możemy zjeść trochę jabłek. Powiedział, że oczywiście nie żałuje nam owoców, ale żebyśmy na przyszłość pamiętali, że "dzień dobry“ może mówić tylko jedna osoba z grupy. Zawsze też, to starszy powinien jako pierwszy wyciągnąć do młodszego rękę do powitania, a nie na odwrót. Później zacząłem edukację w szkole, poszedłem na studia, ale takich zasad nauczyłem się właśnie tu, we Frampolu. Czasami mam wrażenie, że współczesne młode pokolenie nie wynosi z domu niczego poza poranną strawą. Nie chcę generalizować, ale można się nieraz przerazić, słuchając jak dzieci zwracają się do swoich rodziców. Coś takiego, we Frampolu byłoby nie do pomyślenia. Młodzi ludzie znali swoje miejsce i czuli, że starszym należy się szacunek. Nigdy na przykład nie zasiadali do stołu, kiedy w domu byli goście. Mogli zjeść dopiero wtedy, kiedy ci ostatni odeszli. A dziś dziecko ma same prawa, a żadnych obowiązków - opowiada Romuald Gaiński.

Wprowadzili się tu Kowalikowie, a obok płynie Kowalówka

We Frampolu panowała taka kultura, że między podwórzami były jedynie symboliczne płoty.

- Sąsiedzi zawsze wiedzieli, gdzie biegnie granica i nigdy się o to nie kłócili. Szanowali się nawzajem - twierdzi Romuald Gaiński.

Opowiada też o swoich dzisiejszych sąsiadach.

- Obok Frampola płynie rzeczka o nazwie Kowalówka. Moim zdaniem to znak, że odpowiedni ludzie trafili na odpowiednie miejsce. Choć jesteśmy sąsiadami dość krótko, to dobrze się to wszystko zaczęło - śmieje się Romuald Gaiński.

Domek Redlińskiego wchodzi dziś w skład szlaku Konopielki. Podróż warto rozpocząć w Łapach, gdzie obecnie mieszka pisarz. Później kierujemy się do - wymienionego w "Konopielce“ kilka razy - Suraża. Kolejnym przystankiem jest (utożsamiana często z konopielkowymi Taplarami) wieś Zawyki i Lesznia, gdzie można zwiedzić krytą strzechą zagrodę z przełomu XIX i XX wieku.

Dalej szlak prowadzi m.in. przez Zimnochy, Rynki, Rostołty i Juchnowiec Dolny. W tej ostatniej miejscowości zobaczymy np. drewniany wiatrak.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny