Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Four Lions, czyli terroryzm na wesoło

Adrian Kuźmiuk
kadr z filmu
kadr z filmu
Jest to historia grupy terrorystów, którzy za wszelką cenę chcą walczyć z kapitalistycznym światem. Opracowują plan samobójczej misji, ale są na tyle głupi, że nie potrafią jego wykonać. Film wyśmiewa nie tylko terrorystów, ale władze i ofiary, które mimo ewidentnych oznak do samego końca nie zauważają zagrożenia.

Grupa dorosłych Pakistańczyków wychowujących się w jednym z brytyjskich miast postanawia założyć organizację terrorystyczną. Jako samozwańczy Mudżahedini pragną poświęcić swoje życie w samobójczym ataku bombowym. Inspiracją jest dla nich internet i telewizja. W rzeczywistości jednak żaden z nich do końca nie wie co robi, a ich motywy są tak idiotyczne, że aż śmieszne.

Terroryzm to głupota

Omar (Riz Ahmed) jest przywódcą grupy. Jako jedyny ma predyspozycje na prawdziwego lidera. Jest inteligentny i sprytny. Jednak jego myśli zaprząta wyimaginowana walka z państwami zachodnimi. Jest zmanipulowany przez islamskich fundamentalistów. Kiedy udaje mu się wyjechać z przyjacielem do obozu szkoleniowego terrorystów w Pakistanie, wykazuje się głupotą i niekompetencją. Próbując zestrzelić amerykański samolot szpiegowski zabija przez pomyłkę swoich instruktorów. Nie nadaje się na terrorystę. Mimo to nie porzuca planu wysadzenia Anglików podczas biegu w maratonie.

Waj (Kayvan Novak) to najlepszy przyjaciel Omara. Jednocześnie jest tak głupi, że aż zabawny. Do modlitwy potrzebuje swojego modlitewnego misia, ponieważ sam nie zna słów. Podczas nagrywania przesłania terrorystów trzyma w rękach repliką AK-47, ale o połowę mniejszą od orginału. Jest zupełnie uzależniony od Omara. Dzwoni do niego nawet w chwili zamachu i pyta, czy ma się wysadzić.

Barry (Nigel Lindsay) nie ma znajomości wśród grup terrorystycznych. Nie zna pakiństańskiego, ale bardzo chciałby dowodzić kolegami. Ma dziwne wyobrażenie o walce z niewiernymi. Chce wysadzić meczet, aby zwalić winę na chrześcijan. Później jednak nagrywa wideo, w którym chce przyznać się do przyszłego zamachu. Jednym słowem jest idiotą.

Hassan (Arsher Ali) to młody student, który dla zgrywu wysadza konfetti na konferencji dotyczącej terroryzmu. Barry wprowadza go do grupy. Hassan przez cały czas wydaje się, jakby do końca nie wiedział po co ma się wysadzić i w ostatniej chwili rezygnuje. Barry jednak wysadza niezdecydowanego kolegę.

Fessal (Adeel Akhtar) jest chemikiem samoukiem, który od kilku miesięcy gromadzi w garażu setki butelek utleniacza do włosów. Swoją głupotę ujawnia opowiadając kolegom skąd wziął tyle chemicznego specyfiku. Co kilka dni chodzi do tego samego sklepu i kupuje kolejne butelki. Aby go nie rozpoznano stara się ukryć swoją tożsamość np zakrywając przed sprzedawcą czarną kosmatą brodę i udając kobietę. Za swoim domem trenuje kruki do samobójczych misji. Przyczepia do nich ładunki wybuchowe, po czym pokazuje domek dla ptaków twierdząc, że jest to sex-shop lub inne równie niegodziwe miejsce. Niestety ptaki wybuchają zanim zdołają dolecieć do siedziby rozpusty.

Podobnie rodowici Anglicy są przedstawieni jako kompletni idioci. Alice (Julia Davis) bierze terrorystów za grupę gejów. Matt (Craig Parkinson) jest tak irytujący, że nawet widz siedzący przed szklanym ekranem ma ochotę go uśmiercić i zakończyć bezsensowną paplaninę.

"Four Lions" to jedna z lepszych komedii 2010 roku. Choć w polskich kinach do tej pory nie mieliśmy przyjemności obejrzenia tego filmu, każdy, kto będzie miał okazję go zobaczyć, powinien z niej skorzystać. Jest to parodia nie tylko życia, ale i ideologii bezsensownego dżihadu. Pokręcone usprawiedliwianie mordowania niewinnych ludzi każdemu widzowi wyda się idiotyczne. Przedstawienie terrorystów jako ograniczonych umysłowo fanatyków robiących z siebie pośmiewisko może być jednym z rodzajów walki z terroryzmem. Ale reżyser wyśmiewa również ich ofiary. Kilku Anglików ginie przez bezmyślność policji i antyterrorystów. Fanatycy w zasadzie sami nikogo nie zabijają.

"Four Lions" to również dramat. Waj i Hassan w ostatniej chwili maja wątpliwości, co do sensu ich postępowania. Nie chcą ginąć. Nie chcą zabijać. Jednak największą porażkę ponosi Omar, który przez cały czas pragnął dokonać zamachu na ogromną skalę. Wyśmiewał pomysł, aby wysadzać się w Rossmanie wśród paczek prezerwatyw. Niestety misternie opracowywany plan rozpada się w kluczowym momencie. Zrozpaczony Omar wydaje się porzucić chęć wysadzenia się. Ma do wyboru albo oddanie się w ręce policji, albo bezsensowne (nawet w jego mniemaniu) wysadzenie się w aptece. Żadna z tych dróg nie zapewni mu szczęścia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny