Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fotoradar w Białym Borze ustrzelił kierowcę. Jak strażnicy ustalają płeć

Rajmund Wełnic [email protected]
Szefa Straży Miejskiej w Białym Borze Waldemara Ladę najpewniej czeka kolejna wizyta w szczecineckim sądzie, gdzie przyjdzie mu się spierać z kierowcą.
Szefa Straży Miejskiej w Białym Borze Waldemara Ladę najpewniej czeka kolejna wizyta w szczecineckim sądzie, gdzie przyjdzie mu się spierać z kierowcą. Fot. Rajmund Wełnic
Od kilku miesięcy trwają przepychanki w sprawie ustalenia, kto siedział za kierownicą samochodu "pstrykniętego" przez Straż Miejską w Białym Borze. Strażnicy twierdzą, że mężczyzna. Właściciel auta, że kobieta.

Historia zaczęła się banalnie. Pod koniec sierpnia zeszłego roku fotoradar białoborskiej SM zrobił zdjęcie samochodu, który o 11 km/h przekroczył dozwoloną prędkość (51 km/h na "czterdziestce"). Zdjęcie zrobiono "od przodu", z twarzą kierowcy. Pytanie tylko - kogo? Kobiety czy mężczyzny?

Pismo ze SM trafiło do pana Lecha (nazwisko do wiadomości redakcji), 52-latka z Wielkopolski, właściciela auta. Zgodnie z procedurą strażnicy chcieli, aby oświadczył, kto siedział za kierownicą. - Wykroczenie było ewidentne, nikt nie uchylał się od odpowiedzialności - napisał pan Lech, który wskazał, że auto prowadziła jego 29-letnia córka. Raczej trudno pomylić ją z ojcem.

Kilka tygodni później pan Lech otrzymał pismo ze SM, że podał nieprawdę. - Bo po analizie zdjęciowego materiału dowodowego napisali, że: "(...) osoba kierująca pojazdem jest osobą płci męskiej, a zatem w celu uniknięcia odpowiedzialności za popełnione wykroczenie umyślnie wprowadziłem w błąd SM, czym popełniłem wykroczenie zagrożone grzywną w postępowaniu mandatowym w wysokości od 200 do 500 złotych" - denerwuje się kierowca. - Jednocześnie pani strażnik zaproponowała mi zakończenie sprawy, jeżeli wyrażę zgodę na zapłacenie mandatu w wysokości 200 złotych (za podanie nieprawdy - dop. red.). Jeżeli nie, to kierują sprawę do sądu.

Wielkopolanin odpisał wtedy straży, że podtrzymuje swoje twierdzenie. Poprosił też o przesłanie dowodów, że to mężczyzna prowadził auto. Złożył też skargę do burmistrza Białego Boru.

- Dopiero dziewięć dni po mojej skardze i 15 dni po uznaniu mnie za winnego Straż Miejska w Białym Borze wystąpiła do urzędu miasta w moim mieście o potwierdzenie danych osobowo- adresowych oraz wizerunku mojej córki oraz syna, który co prawda nie jest stroną postępowania, ale skoro ja się stawiam, to musi być, że to syn kierował, a winę zwalamy na córkę - pan Lech dodaje, że ani córka, ani syn punktów karnych nie mają. On sam ma dwa punkty, czyli nie ma podstaw do oszustwa. - Bo i po co, gdy zaproponowana kara (za wykroczenie drogowe - dop. red.) to 50 złotych mandatu i dwa punkty karne, a do chwili obecnej na różnego rodzaju korespondencję związaną z tą sprawą wydałem ponad 150 złotych - denerwuje się.

Pełniący obecnie funkcję burmistrza komisarz Białego Boru Paweł Mikołajewski dwukrotnie już skargę kierowcy uznał za bezzasadną. - Co roku mamy kilkadziesiąt skarg na działalność SM - tłumaczy.

I wyjaśnia, że w Polsce były przypadki, że właściciele samochodów podawali, że w chwili popełnienia wykroczenia prowadził je mężczyzna, choć ewidentnie widać kobietę. Lub na odwrót. - W sytuacjach wątpliwych nikt nie jest antropologiem, aby to jednoznacznie ocenić - mówi.

- Właśnie nie wiem, czy śmiać się, czy płakać - mówi pan Lech. - Skoro były wątpliwości, to należało je rozwiać. Po ludzku spytać, czy nie ma pomyłki, a nie od razu proponować mandat, nawet jeżeli rzekomo wprowadziłem strażników w błąd. Czekałem na wyjaśnienie tej sprawy w sądzie, ale się chyba nie doczekam, bo otrzymałem właśnie informację, że SM nie skieruje wniosku o ukaranie do sądu (za rzekome podanie nieprawdy - dop. red.). Pięknie, teraz okazuje się, że strażnicy zostawią sprawcę bez ukarania? Przecież w razie odmowy przyjęcia mandatu muszą skierować sprawę do sądu.

Komendant SM w Białym Borze Waldemar Lada zapewnia, że na tym etapie nie rezygnuje z kierowania wniosku do sądu. - Nadal prowadzimy czynności wyjaśniające. Jeżeli w ich trakcie ustalimy, że wprowadzono nas w błąd, to na pewno sprawa znajdzie finał w sądzie, który ma większe możliwości ustalenia, kto faktycznie siedział za kierownicą - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!