Firmy szukają programistów, ale płaca ich nie rozpieszcza

Transition Technologies, QBurst, SMT Software, Grape Up, BitCraft - to tylko niektóre firmy z branży IT, które albo ruszyły, albo zamierzają zacząć szukać w naszym regionie pracowników do swoich przedsiębiorstw. Poszukiwani są przede wszystkim programiści, ale pracę mogą znaleźć także testerzy, handlowcy lub pracownicy administracyjni. 

Transition Technologies to polska firma informatyczna tworząca  rozwiązania dla klientów m.in. w Ameryce Północnej, Południowej, w Europie i na Bliskim Wschodzie. Jej białostocki oddział jest największym po Warszawie i zatrudnia już ponad 130 pracowników. A chce dać pracę kolejnym 60.
- Proces rekrutacji zajmie kilka miesięcy - mówi Adam Kaczmarczyk, dyrektor operacyjny firmy w Białymstoku.

Poszukiwani są nie tylko wysoko wykwalifikowani specjaliści, ale też  absolwenci - głównie programiści Java, iOS, .NET, JavaScript, SQL, Web Developer. Podczas rozmów rekrutacyjnych firma przede wszystkim weryfikuje wiedzę kandydatów, ale sprawdza też  umiejętność logicznego myślenia i  znajomość języka angielskiego w stopniu umożliwiającym swobodną komunikację.  

Ponieważ badania wynagrodzeń przeprowadzone przez firmę Sedlak&Sedlak  wskazują, że w branży IT pracownicy zatrudnieni w naszym województwie lokują się w ogonie stawek, zapytaliśmy o wynagrodzenia w Transition Technologies.

Jak to bywa, kwoty konkretne nie padły, ale spółka zapewnia, że płace, ustalane indywidualnie dla każdego pracownika ze względu na jego doświadczenie i umiejętności, są bardzo atrakcyjne i konkurencyjne jak na rynek białostocki.

- W firmie istnieje wiele możliwości awansu, są wytyczone jasne ścieżki kariery i możliwość udziału w dużych międzynarodowych projektach - informuje prezes TT  Konrad Świrski. -  A  wraz z powiększającymi się umiejętnościami i zdobywanym doświadczeniem wynagrodzenie także rośnie i może być indywidualnie negocjowane. Pracownicy zatrudniani są na umowy o pracę i dostają dodatkowo pakiet korzystnych benefitów pozapłacowych, jak np. prywatne ubezpieczenie czy kartę multisport. 

- Dziś w Białymstoku zatrudniamy 100 osób. W ciągu ostatnich ok. 15 miesięcy podwoiliśmy zatrudnienie - mówi Paweł Radzimski z SMT Software. - I znów niebawem będziemy poszukiwać programistów, bo mamy nowe, atrakcyjne zlecenia.
Jego zdaniem, na razie rynek białostocki nie jest aż tak konkurencyjny, jak chociażby wrocławski. - Stąd takie nim zainteresowanie zwłaszcza absolwentami Wydziału Informatyki Politechniki Białostockiej  ze strony firm z branży IT - dodaje.  

Firma "Grape Up", która zatrudnia dziś w Białymstoku 10 etatowców, a ma swój oddział m.in. w Santa Clara w USA, także zamierza niebawem zwiększyć liczbę pracowników na Podlasiu.
- Marzy się nam, by w Białymstoku stworzyć małą Dolinę Krzemową - mówi Andrzej Grzelec, przedstawiciel spółki. 

Pracowników  w branży IT poszukują także nasze białostockie, młode firmy. - Oczywiście, każdy chciałby, aby pensje w regionie były jak najwyższe - mówi Marcin Piesiak z BitCraft. - Ale  dziś ograniczenia lokalizacyjne nie stanowią już bariery: pracownik zdalny może równie dobrze wykonywać swoje usługi na rzecz firmy warszawskiej, berlińskiej czy siedzibą w Abu Dhabi. A to wiąże się z proporcjonalnie wyższymi zarobkami.

BitCraft stawia na pracowników z okolicznych szkół i uczelni. - Pracę traktują jako szansę na rozwój i co najważniejsze bardzo szybko się uczą - dodaje szef firmy. -  Osoby, które tę firmę z nami budują,  wraz z jej wzrostem będą obejmować coraz więcej obowiązków, staną się jej integralną częścią i niezaprzeczalną inwestycją. To naszym zdaniem też jest duża wartość.