Chciałem wymienić drzwi, znalazłem odpowiednią ofertę, wpłaciłem zaliczkę - opowiada Jerzy Borodienok z Bielska Podlaskiego. - Ale zauważyłem, że monter źle je wstawił. Zażądałem, by to poprawił i dał mi dokumenty potwierdzające, że drzwi mają jakiekolwiek atesty. Gdy ten odmówił, powiedziałem, że nie zapłacę pozostałej kwoty. Wtedy wyjął mi wszystkie zamki i poszedł.
To było ponad półtora roku temu. Od tamtej pory zamków nie wstawiono. A pan Jerzy i jego żona Janina zamykają drzwi jedynie wyjmowaną klamką.
Pan Jerzy wezwał policję, ale ta poradziła tylko, by zgłosił się do rzecznika praw konsumenta i ewentualnie skierował sprawę do sądu.
- Próbowałem sam wstawić zamki, ale te drzwi to chińszczyzna, do której nie ma części zamiennych - skarży się pan Jerzy. - Boimy się złodziei, więc cały czas ktoś musi być w domu. Powynosiliśmy też wszystkie cenne rzeczy. Każdy, kto słyszał naszą historię, nie mógł w nią uwierzyć.
Wszystko zaczęło się w grudniu 2012 roku. To wtedy w mieszkaniu pana Jerzego pewna bielska firma zamontowała felerne drzwi. - Oferta tej firmy bardzo nas zainteresowała. Jak na drzwi antywłamaniowe cena była kusząca - opisuje pan Jerzy. - Razem z montażem miały one kosztować 1600 zł. Wpłaciłem 640 zł zaliczki, resztę miałem zapłacić po wszystkim.
Po wstawieniu drzwi nasz Czytelnik zauważył mnóstwo nieprawidłowości. Zażądał ich usunięcie i atestów.
Ze sprzedawcą nie mógł się dogadać. - Gdy nie otrzymał zapłaty, wymontował zamki i stwierdził, że nie wstawi ich dopóki nie odzyska pieniędzy - opowiada.
Pan Jerzy poprosił o pomoc Rzecznika Praw Konsumentów. Ten pomógł napisać reklamację, a gdy ta nie poskutkowała, pozew do sądu.
- W internecie sprawdziłem, że drzwi wypełnione są wełną szklaną z Chin, która nie jest dopuszczona do obrotu w Polsce - mówi pan Borodienok. - Czytałem, że może być rakotwórcza.
Jego obawy potwierdził biegły sądowy, który stwierdził, że sprzedawca nie był w stanie pokazać żadnych dokumentów, które potwierdzałyby, że zakupione drzwi nie szkodzą zdrowiu. Nie miały one unijnych oznaczeń bezpieczeństwa.
- Drzwi kupowałem w Szczecinie, więc nie my wprowadziliśmy je na polski rynek - tłumaczy monter. - Jeśli ktoś chce otrzymać certyfikat, niech prosi o niego producenta. Ja prosiłem go o takie dokumenty, ale ich nie otrzymałem, dlatego nie przekazałem ich do sądu. Takich drzwi montuje się setki w całym kraju.
Jerzy Borodienok wygrał sprawę w sądzie. Odzyskał wpłacone 640 zł. Ale nie daje za wygraną. Chce powiadomić prokuraturę. Zastanawia się także czy nie zażądać odszkodowania za straty finansowe i moralne.
- Przez półtora roku mieliśmy otwarte mieszkanie - mówi. - Żona i ja straciliśmy też sporo nerwów. A firma ciągle sprzedaje te drzwi, poszkodowanych może być więcej.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?