MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z oszczędności i kredytu

STEFAN CIEŚLA
Tydzień temu komornik na zlecenie oddziału gorzowskiego Banku Gospodarki Żywnościowej wywiózł 110 krów z fermy w Trzcińcach pod Lubniewicami.

W 1995 r. Romualda Jurkiewicz-Eule z mężem Tadeuszem, mieszkający od 20 lat w Berlinie, postanowili odmienić sobie życie. W osadzie Trzcińce pod Lubniewicami wydzierżawili od Agencji Własności Rolnej upadłą fermę krów i 240 ha ziemi. Już po dwóch latach ferma należała do najlepszych w regionie.
- To była obora na prawdziwie europejskim poziomie - zapewnia dyrektor oddziału Regionalnego Centrum Hodowli Zwierząt w Zielonej Górze Stanisław Gąsiorowski. Jego zdaniem to nie pierwszy przypadek, że bank idzie po linii najmniejszego oporu i nie pomaga rolnikowi.

Z oszczędności i kredytu

Motorem wszystkiego była pani Romualda. Z BGŻ wzięła 600 tys. zł kredytu, dołożyła wszystkie rodzinne oszczędności i przebudowała fermę, wyposażając ją w najnowocześniejszy sprzęt i chłodnię mleka.
Cielęta sprowadziła z najlepszej niemieckiej hodowli. Zaczęła studia rolnicze w Poznaniu.
Utrzymywała stado 90 krów, resztę sprzedawała. Produkowała tylko mleko klasy ekstra, za które od początku nie uzyskiwała ceny pokrywającej koszty produkcji, bo mleczarnie wolały kupować mleko gorsze, ale tańsze.

Im lepiej, tym gorzej

Ferma w 1999 r. zwyciężyła w rankingu Regionalnego Centrum Hodowli Zwierząt w Poznaniu (z wynikiem średnio 9 tys. litrów mleka rocznie od krowy). Rok później powtórzyła sukces.
- Potem przestałam walczyć, bo to już nie miało sensu
- mówi R. Jurkiewicz-Eule.
- Rolnik niemiecki czy holenderski przy tym poziomie jakości i wydajności zarabiał na mleku. A ja im więcej lepszego mleka produkowałam, tym miałam większe długi.

Finansowa lawina

W czerwcu 2001 r. po raz pierwszy nie była w stanie oddać bankowi raty kredytu, zalegała też z ratami dla agencji rolnej. - Oddałam bankowi połowę kredytu i zaproponowałam restrukturyzację reszty. Nie chciałam darowizny, tylko oddechu. Ale bank niczego nie zaproponował, tylko za moimi plecami rozpoczął egzekucję długu
- mówi R. Jurkiewicz-Eule.
Od komornika, który odwiedził ją w grudniu ub.r. usłyszała, że jest już wydany tytuł egzekucyjny na jej stado.
- W piątek 24 stycznia komornik powiadomił mnie, że następnego dnia przyjedzie po krowy
- mówi łamiącym się głosem.
- Ukryłam w nocy u znajomych 35 cielnych jałówek. Komornik zabrał mi 110 krów. Wiem, że bank chce je sprzedać nawet za pół ceny. Dyrektor gorzowskiego oddziału BGŻ Waldemar Kwarta przez sekretarkę przekazał, że nie będzie o tej sprawie rozmawiał z dziennikarzem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska