Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Film o białostockich Żydach nagrodzony. Nakręciły go gimnazjalistki.

Alicja Zielińska
Emilia Maksimiuk (z prawej) i Anna Popławska z polonistką Kamillą Przychodzień
Emilia Maksimiuk (z prawej) i Anna Popławska z polonistką Kamillą Przychodzień Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Anna Popławska i Emilia Maksimiuk z gimnazjum nr 16 w Białymstoku nakręciły film i zdobyły wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie ogłoszony przez Muzeum Historii Żydów Polskich.

"Koledzy ze szkoły, znajomi z sąsiedztwa" - taki był tytuł konkursu ogłoszony przez Muzeum Historii Żydów Polskich. - Chodziło o to, by porozmawiać z tymi, którzy pamiętają Żydów sąsiadów, kolegów ze szkoły i znajomych. Pomysł bardzo mi się spodobał, przecież przed wojną w Białymstoku mieszkało wiele osób narodowości żydowskiej. Wiedziałam też, że zainteresuje uczniów - mówi polonistka Kamilla Przychodzień.

Był tylko jeden problem: znaleźć osobę, która podzieli się swoimi przeżyciami z tamtych czasów. - I wówczas wpadł nam w ręce artykuł z "Porannego", w którym Wiera Nalewajko wspominała getto białostockie - dodaje Kamilla Przychodzień.

- Pani Wiera zgodziła się również na spotkanie z nami, zaprosiła do siebie. Pokazała zdjęcia, opowiadała o sąsiadach Żydach. - Spodziewałyśmy się większych różnic - przyznaje Ania Popławska. - Pytałyśmy, jak się ubierały dzieci żydowskie, w co się bawiły? A pani Wiera była zdziwiona. Tak samo. Wszyscy żyli zgodnie. Rodzice pracowali w fabrykach, dzieci bawiły się na jednym podwórku, grały w klasy, w berka, w chowanego. Chodziły do tego samego przedszkola, do tej samej szkoły.

I o tym właśnie jest reportaż Ani i Emilki. Że to byli koledzy ze szkoły, znajomi z sąsiedztwa. - Przyszła Chajka do nas, to mama do niej: Proszę, napij się z nami herbaty - opowiada Wiera Nalewajko. - A kiedy zdarzyło się, że zachorowałam na dyfteryt, to właśnie ona pomogła mojej mamie. Dała w zastaw pierścionek w aptece, kiedy mama zdenerwowana bez pieniędzy pobiegła po inhalator. Taki normalny ludzki gest. Wiele było podobnych sytuacji.

Przed wojną rodzice pani Wiery mieli dom przy ul. Jurowieckiej 24. Ale ojciec dostał udaru, został sparaliżowany i nie mógł pracować. Miał trochę gotówki, więc żeby zapewnić rodzinie utrzymanie, kupił kamienicę przy Fabrycznej 49. W budynku znajdowały się trzy mieszkania, które wynajmował lokatorom. Dwie rodziny były polskie, a jedna żydowska. - Wszystkie dzieci żydowskie, które znałam, zginęły. Co roku, 16 sierpnia, w rocznicę powstania w getcie chodzę przed pomnik z nadzieją, że może spotkam kogoś z dawnej Fabrycznej. Niestety.

Rozmowa z panią Wierą trwała ponad godzinę, a film nie mógł przekroczyć dziesięciu minut. Montaż zajął gimnazjalistkom trzy dni.

- Wybór był bardzo trudny. Musiałyśmy zdecydować się na najważniejsze wątki, oglądałyśmy taśmę kilka razy. Ale było to bardzo przyjemne zajęcie. Dużo się przy tym nauczyłyśmy - opowiada Emilka.

Ania określa to spotkanie jako żywą lekcję historii. Takie wspomnienia skłaniają też do refleksji, że wówczas wśród ludzi było więcej życzliwości i tolerancji. Nam tego dzisiaj w wielu sytuacjach brakuje. Szkoda.

Wiera Nalewajko bardzo się ucieszyła, że jej opowieść okazała się interesująca. - Powinno się o tym mówić, przypominać, zwłaszcza młodzieży, bo to historia naszego miasta - zauważa Ania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny