Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fasty. Wykupił ziemię i zatruł życie sąsiadom. Pomocy szukają wszędzie, nawet w prokuraturze

Agata Sawczenko
Sąsiad wyłączył przepompownię. I od kilku lat zalewają nas ścieki – mówi Adam Troc (z lewej). Obok stoją pozostali mieszkańcy ul. Łyskowskiej w Fastach: Iza Karpińska, Krzysztof Seroka, Agnieszka Kulikowska
Sąsiad wyłączył przepompownię. I od kilku lat zalewają nas ścieki – mówi Adam Troc (z lewej). Obok stoją pozostali mieszkańcy ul. Łyskowskiej w Fastach: Iza Karpińska, Krzysztof Seroka, Agnieszka Kulikowska Anatol Chomicz
Chcieli zamieszkać w spokojnym, przyjemnym miejscu. Kupili szeregówki w Fastach. Niestety, po kilku latach jeden z sąsiadów stał się właścicielem drogi dojazdowej oraz terenów wokół ich domów. Wtedy rozpoczął się koszmar. Zamykanie drogi, wyłączania prądu i wody, zasypywanie studzienek kanalizacyjnych – to jeszcze mało. Na terenie należącym do sąsiada znajduje się przepompownia ścieków. Ten nie dba o nią, nie przeprowadza przeglądów i nie pozwala ich nikomu zrobić. Wyłączył prąd, więc przepompownia od jakiegoś czasu nie działa. Efekt nie jest trudny do przewidzenia. Ścieki wybijają na drogę. Mieszkańcy ul. Łyskowskiej żyją w smrodzie i brudzie.

Gdy ktoś się kąpie, od razu to widać na podwórku. Woda ze studzienki leje się strumieniem. Teraz nie jest tak źle. Nie wytrzymałem, wziąłem szlauch i posprzątałem trochę. Robimy tak zresztą cały czas. Innego wyjścia nie ma – mówi Adam Troc.
Pan Adam to mieszkaniec ulicy Łyskowskiej w podbiałostockich Fastach. Nieco na uboczu, w kameralnym miejscu, stoi sześć szeregówek. Właściciele pięciu od kilku lat walczą z sąsiadem. Na wszelkie sposoby – interweniują na policji, w prokuraturze, w gminie, Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska, w sanepidzie, starostwie... Nic nie działa. Ale nie tracą nadziei. Tak żyć się przecież nie da...

– Kłopoty zaczęły się trzy lata temu, gdy splajtował deweloper, który postawił nasze szeregówki. Sąsiad, na swoją firmę, w dobrej cenie kupił od niego przylegające do naszych domów grunty. Razem z nimi również drogę dojazdową – zaczyna Adam Troc.

Opowiada, jak sąsiad najpierw odłączył im wodę, prąd. Potem zażądał horrendalnych opłat za korzystanie z drogi dojazdowej, którą przecież wszyscy mają w użytkowaniu wieczystym. Gdy nie zgodzili się zapłacić – zaczął ją zastawiać dużymi, dostawczymi samochodami. Nie sposób było przejechać. Nie odstawił samochodu nawet gdy jedna z sąsiadek musiała pojechać z dzieckiem do lekarza. Powiedział, żeby wezwała taksówkę. Albo żeby wezwała pogotowie. Bo tylko karetce pozwoli przejechać.

Prawo – jedno, sąsiad – drugie

Tamte kłopoty przycichły. Przynajmniej na razie. Ale został ten jeden – najgorszy. Bo na terenie należącym do sąsiada znajdują się studzienki i przepompownia ścieków. Studzienki na drodze dojazdowej, przepompownia nieco dalej, na nieużytkach. Dziś nie ma tam nawet żadnego dojazdu, wszystko zarosło.

– Zgodnie z prawem to on powinien dbać o to, robić przeglądy, czuwać, by wszystko działało jak trzeba – twierdzą sąsiedzi. Przekonują, że wiedzą, co mówią, bo sprawdzili wszystko w urzędach. Niestety, sąsiad nie poczuwa się do obowiązku.

– Wyłączył prąd zasilający oświetlenie ulicy, a przy okazji zasilający przepompownię. Skutek jest taki, że wszystko już tu się zatkało i leci nam na 
drogę, przed domy. Ale też na te działki, wsiąka w wody gruntowe.

– To przykład bezsilności systemu – mówi kolejny mieszkaniec, Krzysztof Seroka. – Jesteśmy przecież mieszkańcami gminy. A gmina ma funkcję służebną wobec swoich mieszkańców.

Niestety, jak twierdzą – wójt nie chce pomóc. – Słyszałem, jak się rozłączał, gdy Adam do niego dzwonił – opowiada Krzysztof Seroka.

Potem co prawda podobno gmina chciała kawałek terenu z drogą dojazdową i ten z przepompownią kupić, ale z sąsiadem dogadać się nie sposób. – Cały czas podnosi ceny – twierdzi Adam Seroka.

Mieszkańcy szukali więc pomocy u policjantów. – Przyjeżdżają i twierdzą, że nic nie mogą zrobić. Trzy miesiące ustalali, kto jest właścicielem działki. To przecież kpina! – denerwuje się Adam Troc.

Policjanci zgłosili tylko sprawę do sądu. Ten, owszem, zajął się nią. I wyznaczył sąsiadowi karę – ma zapłacić tysiąc złotych. I tyle.

– Ten mandat nie rozwiązuje przecież naszych problemów! – denerwują się ludzie. – Co nam z tego, że zapłaci karę, jak ścieki i tak lądują pod naszymi domami?

Dlatego pisali i do WIOŚ, i do sanepidu, i do wojewody i do komendanta głównego. Dzwonili w końcu do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie. Tam powiedziano im wprost: to właściciel działki odpowiada za przepompownię. I tyle. Ma zrobić tak, by wszystko działało jak trzeba.

Wszyscy, których prosili o pomoc, oczywiście, problem widzą, ale... Sprawdzają, sprawdzają, sprawdzają... Wszystko rozciąga się w czasie. A ścieki codziennie zalewają mieszkańców.

Marcin Dziedzic, naczelnik Wydziału Inspekcji w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska, przyznaje, że sprawę zna. Jego podwładni byli już na miejscu.

– Faktycznie, przepompownia nie działa i nieoczyszczone ścieki dostają się do gleby – mówi. Jak przekonuje, WIOŚ zrobił badania, z których wynika, że są przekroczone najwyższe dopuszczalne wartości wskaźników zanieczyszczeń dla ścieków wprowadzanych do wód lub do ziemi.

– To może zagrażać zdrowiu – przyznaje naczelnik. I potwierdza, że o przepompownię powinien dbać właściciel gruntu, na którym ona się znajduje. WIOŚ sprawę skierował do prokuratury – bo istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa przez właściciela. Według art. 186 par. 1 kk grozi mu nawet do dwóch lat więzienia. Ale z pytaniem, co zrobić z sytuacją, WIOŚ zwrócił się do wójta gminy Dobrzyniewo Duże.

– Bo to gmina pobiera opłaty za odprowadzenie ścieków – zauważa Marcin Dziedzic.

A wójt Bogdan Zdanowicz zapewnia, że temat chce rozwiązać już od dawna. Dla spokoju mieszkańców – no i dla bezpieczeństwa – gmina jest gotowa nawet przyłącze wodno-kanalizacyjne, znajdujące się na terenie uciążliwego sąsiada, odkupić. Właściciel na początku się zgodził. Ustalono cenę. Do transakcji nie doszło, bo właściciel podbił stawkę kilkukrotnie. Ale i to wójt gotów był zapłacić. Niestety, gdy podjął decyzję, cena znów podskoczyła.

– Zatrudnimy rzeczoznawcę, żeby wycenił ten teren. Inaczej chyba się nie da – mówi Bogdan Zdanowicz. Przyznaje, że teren chce kupić „dla świętego spokoju”. I że obawia się trochę, że gmina w przepompownię będzie jeszcze musiała zainwestować. – Bo nie wiadomo, co tam się dzieje, jakie są zniszczenia. Przecież to nie działa już od dłuższego czasu – mówi.

A szef Prokuratury Rejonowej Karol Radziwonowicz przyznaje, że toczy się w tej sprawie śledztwo. Jest jeszcze we wstępnej fazie – na razie zbierane są dowody. Kiedy się więc zakończy – na razie nie wiadomo.

To XXI wiek?!

– Ja nie twierdzę, że oni nic nie robią. Ale to się strasznie wlecze! Czekamy już od lutego – denerwuje się Krzysztof Seroka.
A właściciel – jak mówią sąsiedzi – twierdził, że to oni sami majstrowali przy przepompowni. I popsuli ją. Twierdził też, że próbują go pobić, spalić mu samochód.

– To nieprawda – zaprzeczają sąsiedzi. Agresji w nich nie ma, tylko potrzeba normalnego życia.

Próbowali działać sami. Wynajęli beczkowóz. Wypompowali ścieki. Właściciel nawet to próbował utrudnić. – Udzielił nam w końcu pisemnego jednorazowego pozwolenia, by beczkowóz mógł tu wjechać – opowiada Iza Karpińska

Ale beczkowóz do przepompowni już nie wjechał. Nie ma możliwości. Droga jest już zarośnięta.
Z właścicielem ziemi, na której jest przepompownia, niestety, nie udało nam się skontaktować. Nikt nie otworzył, gdy dzwoniliśmy do drzwi jego szeregówki. Telefony firmy też milczą.

Trzeba więc czekać na decyzję prokuratury. Mieszkańcy mają nadzieję, że stanie się to jak najszybciej.

– Żyjemy przecież w XXI wieku! To nie do pomyślenia, by działy się takie rzeczy – mówi Adam Troc.

POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:

Wszystkie ceny w górę - susza niszczy plony | wzrost cen żywności

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny