Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fałszywy alarm bombowy w Poznaniu. Sprawca z Łap chce procesu

Magdalena Kuźmiuk
Łapianie powiadomili poznańską policję o podłożonej bombie.
Łapianie powiadomili poznańską policję o podłożonej bombie.
Mariusz C. uznał, że kara więzienia w zawieszeniu, którą zaproponowała prokuratura, jest zbyt dotkliwa. Dlatego w czwartek sąd nie mógł go skazać. W trakcie procesu 19-latek będzie odpowiadał za powiadomienie policji o - jak się potem okazało - nieistniejącej bombie na dworcu kolejowym w Poznaniu.

Proces Mariusza C. i jego rówieśnika - także 19-letniego - Dawida P. miał się zacząć w czwartek i jeszcze tego samego dnia zakończyć po zaledwie jednej rozprawie. Mężczyźni oskarżeni o wywołanie fałszywego alarmu bombowego na dworcu kolejowym w Poznaniu mieli dobrowolnie poddać się karze. Tak się jednak nie stało.

W piśmie przesłanym do sądu Mariusz C. stwierdził, że kara, którą w śledztwie zaproponował mu prokurator, jest nie do przyjęcia. Wniosek dotyczył roku i dziesięciu miesięcy więzienia z warunkowym zawieszeniem na cztery lata, dozoru kuratora i tysiąca złotych grzywny. 19-latek zdecydował, że chce mieć normalny proces, w czasie którego sąd przesłucha świadków. Tak też się stanie.

Ale sędzia Dorota Sosna zdecydowała, że sprawa Mariusza C. będzie rozpoznawana nie wcześniej niż w połowie września.

Do odrębnego prowadzenia innemu sędziemu sąd przekaże zaś sprawę drugiego oskarżonego - Dawida P. On nie miał żadnych uwag co do wymiaru kary i podtrzymał wniosek o dobrowolne poddanie się jej. Wobec niego prokurator zgodził się na 2,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i również tysiąca złotych grzywny. W tym czasie Dawid P. będzie pod opieką kuratora.

Wydarzenia, przez które młodzi mieszkańcy Łap znaleźli się na ławie oskarżonych, rozegrały się w nocy 27 stycznia tego roku na dworcu kolejowym Poznań Główny. Dyżurny tamtejszej policji otrzymał sygnał o podłożonej bombie. Na dworcu natychmiast wstrzymano ruch pociągów, ewakuowano podróżnych i pracowników. A policja przeszukiwała pomieszczenia, by odnaleźć niebezpieczny ładunek.

Szybko jednak ustalono, że bomba okazała się tylko głupim żartem dwóch mieszkańców bardzo odległych od Poznania Łap - właśnie Mariusza C. i Dawida P. Ich dane poznańscy policjanci ustalili na podstawie IP komputera, z którego wysłano informację o zagrożeniu.
- To był taki głupi wybryk po pijaku - tak w czasie przesłuchania w śledztwie skwitowali swoje zachowanie oskarżeni.

Przestępstwo zarzucone 19-latkom jest ujęte nowym w kodeksie karnym - z listopada ubiegłego roku. Dotyczy sytuacji, w której ktoś - wiedząc, że niebezpieczeństwa nie ma - zawiadamia o zdarzeniu zagrażającym życiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach. Albo też stwarza taką sytuację, która ma wywołać przekonanie o istnieniu zagrożenia i stawia w stan gotowości m.in. właśnie policję.
Mariuszowi C. grozi teraz od pół roku do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny