Mam o oskarżonych jak najlepsze zdanie. Jako dyrektor otrzymuję wiele pochwał pod ich adresem, dotyczących ich stosunku do pacjentów - mówiła w ponidziałek Marzena Juczewska, dyrektorka Białostockiego Centrum Onkologii.
Była świadkiem w procesie swoich trzech pracowników, którym prokuratura zarzuciła fałszowanie recept. Proces Tomasza M., Anny T. i Elżbiety D. toczy się przed Sądem Rejonowym w Białymstoku.
Zdaniem śledczych, bez wiedzy pacjentów, onkolodzy wypisywali recepty na drogie leki wspomagające walkę z nowotworem. Jednak nie wręczali ich chorym, a sami je realizowali. Prokuratura ustaliła, że większość recept oskarżeni wystawiali na nazwiska inwalidów wojennych lub wojskowych, którym przysługiwały bezpłatne leki. W śledztwie okazało się też, że niektóre recepty wystawiane były nawet po śmierci pacjentów. Pojawiały się na nich nazwiska osób, które nie były hospitalizowane w Białostockim Ośrodku Onkologicznym, brakowało pieczątek, nie zgadzały się podpisy lekarzy.
Przez działanie oskarżonych Podlaski Oddział NFZ miał stracić blisko 19 tysięcy złotych. Zarzuty prokuratury obejmują 1998 i 1999 rok.
Kolejna rozprawa w połowie kwietnia. Sąd ma przesłuchać ostatnich świadków sprawie. Oskarżonym grozi osiem lat więzienia.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?