Pochodzący z Augustowa autor podzielił swój najnowszy tomik na trzy grupy tematyczne. Pisze o żołnierzach wyklętych, nieprzemijającej traumie obławy augustowskiej i ofiarach katastrofy prezydenckiego tupolewa pod Smoleńskiem.
W wielkanocnej oktawie jakże aktualnie brzmią frazy tytułowego wiersza: „Jezus Ch./podejrzany o kierowanie/zorganizowaną grupą przestępczą/i pranie brudnych pieniędzy/bohater afer/bułkowej i rybnej/oraz cudu bimbrowego/”. Kiedy wydaje się, że nawiązuje tu słownictwem do retoryki komunistycznej prasy z lat 50. i 60. XX wieku (wszak w tzw. aferze mięsnej w Warszawie zapadł wyrok kary śmierci) pokazuje, że nie jest oderwany od współczesności. Bo jego Jezus Ch. „w piątkowe popołudnie/popełni samobójstwo/przybijając się/do krzyża/ w celi/w której/jak donoszą media/zepsuła się kamera monitoringu”.
Trudno odmówić Stefanowskiemu słuchu językowego, ba, nawet uważnej obserwacji innych autorów.
U niego jednak rozdział „pazie Królowej” to przejmujący opis losów uczestników powojennego podziemia niepodległościowego. O ile „Gryps do babci” poświęcony, jak łatwo się domyślić, pamięci Danuty Siedzikówny „Inki” zawiera trawestację słów o „zachowaniu się jak trzeba”, to już mało oryginalnie zatytułowany wiersz „Sól ziemi” wspominający historię „Roja” i ostatniego wyklętego Józefa Franczaka dowodzi poetyckiej wrażliwości Stefanowskiego. Pisze: „porąbane trepy/idą do nieba/tylko częściowo/wczoraj/ miały zadarte nosy/i cięte języki/dziś jedną stopą są w piekle/..../skrępowane jelitami/ sznurowadeł...”.
Stefanowski obszerną część tomiku poświęca obławie augustowskiej. Jak się okazuje - nadal niemal nieznanej nie tylko wśród Polaków, ale nawet mieszkańców regionu, tak chętnie wypoczywających w augustowskich lasach. Zwraca też uwagę na tzw. Dom Turka - ubecką katownię. W bardzo mocnym wierszu „Rytualny UB/ój” w roli podmiotu lirycznego obsadza anonimowego śledczego, który katując przesłuchiwanego krępuje się, „bo bydlę/nie traci głowy/wyciąga jęzor/zamiast kopyt”. Autor synkowi Szymonowi, „który uwielbia być żołnierzem” dedykuje wiersz „Morowy synek”. Wspomina w nim między innymi miejsca, w których ubecy prawdopodobnie zakopywali ofiary swoich tortur.
- Dla mnie patriotyzm, to najkrócej mówiąc, umiłowanie historii i pokazywanie przyszłym pokoleniom tego, co było, tłumaczenie, pisanie, łączność z przeszłymi pokoleniami - taka jedność między teraźniejszością, przeszłością i przyszłością - mówił Stefanowski na spotkaniu z czytelnikami w Książnicy Podlaskiej.
Trzeba mu przyznać, że przypisy, jakimi opatrzył swoje strofy to właśnie taka lekcja historii - w wymiarze lokalnym. To między innymi kilkustronicowe biogramy opisywanych postaci, powiązania nazw geograficznych z ubeckimi zbrodniami czy okolicznościami towarzyszącymi obławie augustowskiej. Są też szokujące często naturalizmem objaśnienia do pomieszczonych w trzeciej części tomiku wierszy poświęconych ofiarom katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku.
- Przez dwa lata nie potrafiłem rozmawiać ani pisać o Smoleńsku - mówił Stefanowski. - Dopiero wtedy zasiadłem do napisania felietonu. I tylko ten jeden nie został wydrukowany. Bo usłyszałem, by nie jątrzyć serca. Nie poradziliśmy sobie z wyjaśnieniem tej katastrofy i to mnie boli do dzisiaj. W tej części tomiku można znaleźć wiersze dedykowane prezydentowi RP Lechowi Kaczyńskiemu i Annie Walentynowicz.
Erazm Stefanowski tytułując tomik „Oskarżony Jezus Ch.” zdaje się mówić: nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Myślcie i czujcie.