Energetyka. Podwyżki są. Konkurencji - nie ma

- W Białymstoku i województwie podlaskim to ilości śladowe - mówi Andrzej Piekarski, rzecznik ZEB Dystrybucja, który obsługuje linie energetyczne w naszym regionie. - Trochę klientów zdobył Vattenfall (spółka ze Śląska, która zaraz po uwolnieniu cen bardzo aktywnie działała na naszym rynku - red.). Kilkaset osób od dawna obsługuje PKP Energetyka.

W sumie w regionie działa ośmiu sprzedawców. Ale 99,9 proc. mieszkańców Podlasia płaci rachunki w Zakładzie Energetycznym Białystok, należącym do Polskiej Grupy Energetycznej. Wypada spytać, dlaczego tak niewielu zdecydowało się poszukać bardziej korzystnej oferty? Liberalizacja rynku miała przecież spowodować, że spółki energetyczne będą zbijać ceny i bić się o kieszenie swoich klientów, takgospodarstw domowych, jak i firm. Tymczasem...

- Ceny energii w poszczególnych spółkach, w przypadku oferty dla gospodarstw domowych, niewiele się różnią - powiedziała nam Agnieszka Głośniewska, rzecznik Urzędu Regulacji Energetyki.

Sprzedawcy muszą bowiem zatwierdzać zmiany swoich cennikow w URE, który pilnuje, by podwyżki cen prądu były uzasadnione. (uwolnienie cen nie dotyczy odbiorców z grupy G, czyli gospodarstw domowych). Spółki energetyczne narzekają więc, że regulator zawierdza ceny na niższym niż rynkowy poziomie, a one ponoszą straty. Sprzedawcy windują więc ceny dla przedsiębiorstw, co doprowadziło zresztą do protestów wielu firm na początku tego roku.

A na co skarżą się odbiorcy indywidualni?

- Mają kłopoty z przyłaczeniem do sieci, nie potrafią czytać, rzeczywiście skomplikowanych, faktur - opowiada Jacek Bałkowski, rzecznik odbiorców paliw i energii. - Problemem jest też nielegalny pobór prądu.

Kolejne podwyżki też nikogo nie cieszą. Ale na to, jak widać, nie ma sposobu.