Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emilka już gra

Alicja Zielińska [email protected] tel. 085 748 95 45’
Od razu pomyślałam, że oddamy nasze pianino. Krótka narada w domu i decyzja była jednomyślna. Niech służy tej dziewczynce – mówi pani Irena. Dziękujemy!
Od razu pomyślałam, że oddamy nasze pianino. Krótka narada w domu i decyzja była jednomyślna. Niech służy tej dziewczynce – mówi pani Irena. Dziękujemy! Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Irena Walkowska przeczytała artykuł o Emilce. Historia dziewczynki z domu dziecka, która ma talent, ale nie ma na czym grać, bardzo ją poruszyła.

Zaapelowaliśmy do Państwa o pomoc i nie zawiedliśmy się. Emilka ma pianino. Podarowała je dziewczynce Irena Walkowska z Suwałk. Okazało się też, że ludzi dobrej woli jest dużo i chętnie służą pomocą.

Emilka ma siedem lat i talent muzyczny. Uczy się grać na pianinie, ale nie ma na czym ćwiczyć. Bo jest w domu dziecka, a placówki nie stać na zakup instrumentu. Więc może ktoś ma pianino i mógłby je przekazać? A może znajdą się życzliwi, którzy zechcą złożyć się na jego zakup? - napisaliśmy pod koniec września.
Odzew był natychmiastowy. Jeszcze tego samego dnia zadzwoniła do domu dziecka pani, która ofiarowała 500 złotych, inny pan anonimowo dał dwa tysiące zł. Zatelefonowała też kolejna pani, która chciała przekazać swoje pianino. - Ale jest ponadstuletnie i od 30 lat nikt na nim nie grał. Stroiciel ocenił, że na przywrócenie go do życia trzeba by wydać ok. 7 tys. złotych. Musieliśmy zrezygnować - opowiada Barbara Czarniecka, dyrektor domu dziecka nr 2.

Tak samo było z pianinem, które chciał podarować Wojciech Rosłan. Też okazało się zbyt wiekowe. Ale liczy się serce. - Po prostu chciałem pomóc - mówi nam wprost pan Wojciech. - Bo sam mam troje dzieci i jako ojciec chcę dla nich jak najlepiej. A kto pomoże tej dziewczynce? Więc niech gra.

Po naszym artykule odezwali się nawet z Bydgoszczy. Pewien lekarz, gdy dowiedział się od swego brata, że dom dziecka poszukuje pianina, gotów był podarować własne, na którym grały jego córki. Tyle że to daleko.

Zgłosiła się również Irena Walkowska z Suwałk, powiedziała, że ma pięćdziesięcioletnie pianino. Pracuje w kiosku Ruch. I codziennie czyta "Kurier Poranny". Opisana przez nas historia Emilki bardzo ją poruszyła.

- Moja córka też przed laty chodziła do szkoły muzycznej i uczyła się grać. Kupiliśmy jej pianino, bo to oczywiste, że dziecko musi ćwiczyć w domu - opowiada pani Irena. Córka jednak, gdy dorosła, wybrała gitarę. Od razu pomyślałam, że oddamy pianino. Krótka narada w domu i decyzja była jednomyślna. Niech służy tej dziewczynce.

Pozostawała kwestia zorganizowania transportu do Białegostoku. No i wcześniej - zniesienia go z drugiego piętra. Waży z pół tony, a więc wymaga sporo wysiłku. To była cała akcja, pomyślnie zakończona. Łańcuszek ludzi dobrej woli, jak określa z zadowoleniem pani dyrektor. Wszystkim jest wdzięczna i dziękuje za okazane serce.

Przewiezienia instrumentu podjął się białostoczanin Sławomir Krawiel, który niegdyś odbywał w domu dziecka przy 11 Listopada zastępczą służbę wojskową.
Ma samochód dostawczy i służy pomocą. A kogo poproszono o pomoc przy załadunku? Więźniów! Wicedyrektor domu dziecka zadzwonił do szefa białostockiego aresztu śledczego, ten skontaktował się ze swoim kolegą po fachu w Suwałkach i umówionego dnia funkcjonariusze zakładu karnego z więźniami podjechali pod blok pani Ireny. Wynieśli pianino z drugiego piętra, załadowali i dojechało ono szczęśliwie do Białegostoku.

Przyszedł stroiciel. Stwierdził, że pianino jest w dobrym stanie. Za ofiarowane pieniądze nastroił je i Emilka może już grać. Na razie przynajmniej gamy.
A za ofiarowane przez białostoczan pieniądze kupiono pianino elektryczne. Oba instrumenty stoją w sali terapeutycznej. - Na strunowym będzie się uczyć Emilka. To drugie przyda się później innym dzieciom - mówi dyrektor Czarniecka.

I Emilka już gra. Kiedy w poniedziałek odwiedziliśmy dom dziecka, dziewczynka dała nam krótki popis swoich umiejętności muzycznych. Z powagą usiadła przy pianinie i zagrała zadane w szkole nuty. Pani dyrektor nie omieszkała przypomnieć małej pianistce o prawidłowej postawie podczas gry. Wyprostowane nienagannie plecy, właściwie ułożone ręce. Nad tym będzie czuwała wolontariuszka Dominika Matysiak.

Jest jedną z kilkunastu osób, które przychodzą do domu dziecka i spędzają z wychowankami czas wolny. Chodzą do kina, do teatru, bawią się. Dominika opiekuje się właśnie Emilką. Chodzi z nią do szkoły muzycznej i będzie pilnować, by dziewczynka ćwiczyła po zajęciach.

Historia Emilki jest szczególna. Przypomnijmy. Wraz ze swoim dziesięcioletnim bratem Mateuszem w listopadzie ubiegłego roku trafiła do domu dziecka. Ich mama wyjechała do Anglii. Ojciec został i miał się opiekować trójką dzieci. Nie dawał rady. Umówił się z żoną, że starsze rodzeństwo pojedzie do Anglii. Dzieci poleciały pod opieką stewardesy, ale mama po kilku dniach odprowadziła je do ośrodka pomocy społecznej i zostawiła. Emilka i Mateusz z pomocą konsulatu wrócili do Białegostoku. Ale już do domu dziecka. Tak postanowił sąd, bo rodzice nie interesują się dziećmi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny