Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Elżbieta Janikowska: Książki chowałam nawet w wersalkach

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
„Mały olbrzym”, „Kwiatek pięciopłatek” i „Ogród marzeń” to pierwsze pozycje serii „Bajkowa książniczka” Książnicy Podlaskiej. Napisała je Elżbieta Janikowska
„Mały olbrzym”, „Kwiatek pięciopłatek” i „Ogród marzeń” to pierwsze pozycje serii „Bajkowa książniczka” Książnicy Podlaskiej. Napisała je Elżbieta Janikowska Anatol Chomicz
Elżbieta Janikowska wiersze dla dzieci pisała już w szkole podstawowej. Kiedy sama została mamą i dobrze poznała świat dzieci jako nauczycielka, wiedziała już, co będzie pisać. I tak, od kilkunastu lat, pojawiają się bajki dla najmłodszych. Często mogą pełnić rolę terapeutyczną, oswajać z innością, wykluczeniem, a nawet śmiercią.

„Świerszczyk”, „Płomyczek” - na adresy tych niezwykle ważnych w latach 60. i 70. XX wieku czasopism dla dzieci i młodzieży, szła korespondencja z Białegostoku. I o dziwo - redakcje odpowiadały, że autorka wierszyków jest zwyczajnie za młoda. Ale zupełnie jej to nie zraziło. Pisała do szuflady, uczyła się, studiowała, wychowywała trójkę dorosłych dziś dzieci. Zaryzykowała wydanie pierwszej książeczki dopiero w 2005 roku.

- Byłam jeszcze przed czterdziestką - wspomina z uśmiechem pani Elżbieta. Zaczęła od bajki o jabłuszku. - To była bajka terapeutyczna - opowiada. Tytułowy owoc był inny niż wszystkie, miał pomarszczoną skórkę, powszechnie uważany za brzydki. Najmłodsi czytelnicy mogli się mimochodem dowiedzieć, jak radzić sobie z wykluczeniem czy nauczyć się tolerancji. I worek z historiami się rozwiązał. - Najpierw był krótsze bajeczki, potem dłuższe opowiadania - mówi z entuzjazmem o swoim pisaniu.

Elżbieta Janikowska przez 20 lat pracowała jako nauczyciel nauczania zintegrowanego w białostockich szkołach. W szkole podstawowej nr 48, w SP 16, ostatnio w SP 19 na osiedlu Piasta.

II festiwal literacki Autorzy i książki. Podlaskie podsumowanie

Książnica Podlaska. Ruszył II festiwal literacki "Autorzy i ...

- Najpierw zaczęłam pisać dla własnych dzieci i dla dzieci, które uczę - wspomina. To był najlepszy sposób na wypróbowanie własnego talentu przed zaryzykowaniem podjęcia współpracy z wydawnictwem. - Czytałam im, zobaczyłam, że to chwyta, że to się dzieciom podoba i tak powstawały kolejne książeczki - opowiada Janikowska. - Żeby napisać dobrą bajkę terapeutyczną trzeba znać dzieci, myślenie dziecka, sposób postępowania.

Dziś najstarsza córka Monika ma 31 lat, Konrad 29, a Edyta 22 lata. A pani Elżbieta wciąż może testować swoją twórczość na rodzinie, bo jest dumną babcią 5-letniej Wiktorii. - Oczywiście, że już chce słuchać bajek- cieszy się autorka.

Bo miłość do książek wynosi się z domu. - U nas w domu zawsze było ich dużo - wspomina Janikowska. - Zawsze je kochałam, ustawiałam wszędzie na regałach, chowałam nawet w wersalkach!

Białystok. II Festiwal literacki „Autorzy i książki. Podlaskie podsumowanie”

Zauważa, że córki odziedziczyły po niej zainteresowanie do literatury. - Córki po prostu się zaczytują - mówi Janikowska. I wraca pamięcią kilkanaście lat wstecz, kiedy zabierała dziewczynki do biblioteki. - Można było wejść między regały, poszukać czegoś, pooglądać okładki, to było dla nas najfajniejsze - wspomina.

Czytaj dalej na kolejnej stronie

Jej zdaniem najważniejsze w książkach dla dzieci jest wykorzystywanie wyobraźni. - Dziecko przenosi się do jakiejś krainy, może stać się kimś innym, może przeżywać niesamowite wydarzenia, stać się królewną - wymienia. Podkreśla, że ważną grupę stanowią książki bezpośrednio opowiadające o problemach innych dzieci. - Moja córka Edyta uwielbiała książeczki z myszką Tini - wspomina. W jednej z nich owa myszka musiała wybrać zabawki, które chciała oddać dzieciom w domu dziecka i moja córka miała podobny problem. - Musiałam jej ją czytać ze sto pięćdziesiąt razy, bo to było jej bliskie - wspomina pani Elżbieta. Bo dzieci muszą wiedzieć, że problem poruszony w książkach ich także dotyczy.

Wcale nie jest prawdą, że książki dla dzieci muszą czegoś uczyć. - Dzieci uwielbiają książki antywychowawcze, na przykład „Koszmarnego Karolka” - mówi Janikowska. Wie to z doświadczenia, bo teraz jest bibliotekarką w SP 19. - Nigdy nie leży na półkach.

Książka to jeden z najlepszych sposobów na integrowanie dziecka z rodzicem. I poleca wspólne czytanie, jako sposób spędzania czasu, z głośnym czytaniem, oglądaniem obrazków, słuchaniem dziecka, które opowiada o tym co się dzieje na ilustracjach. I prosi niedoświadczonych rodziców, by nie dziwili się, że dzieci po wielokroć powracają do tych samych lektur. - Tak już jest we wczesnym wieku przedszkolnym, że dzieci lubią wracać do czegoś, co już poznały i proszą by czytać tę samą bajkę po kilkanaście razy - mówi Janikowska. - Znają to na pamięć, ale chcą wracać, bo wiedzą że są w bezpiecznym świecie, w którym wiedzą, co ma się wydarzyć.

Od domowego wspólnego czytania nie było daleko do pomysłu na stworzenie Białostockiego Tygodnia Czytania Dzieciom. - To właściwie moje dziecko - entuzjazmuje się pani Janikowska. I ciągle pisze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny