Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziki bazar na Jurowieckiej rozrasta się, a strażnicy rozkładają ręce. "Mi na handel wystarczy dosłownie metr." (zdjęcia)

Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Na bazarku przy ulicy Jurowieckiej jest coraz więcej i sprzedających i kupujących.
Na bazarku przy ulicy Jurowieckiej jest coraz więcej i sprzedających i kupujących. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
W ubiegłym roku zamknięto targowisko przy stadionie Jagiellonii przy ulicy Jurowieckiej. Drobny handel uliczny miał na zawsze zniknąć z centrum Białegostoku. Jest jednak inaczej. Kupców przybywa, a strażnicy miejscy rozkładają bezradnie ręce.

[galeria_glowna]

Bo tu najwygodniej

- A gdzie mam kupić świeży szczaw w centrum, jak nie tutaj? - pyta jedna ze stałych bywalczyń bazarku przy ulicy Jurowieckiej. - Na Andersa nie kupię. A poza tym tam trudno dojechać. Człowiek tylko czas traci.

Ale ludzie przyjeżdżają tutaj nie tylko po szczaw. Również po grzyby, kwiaty, łyżki.

- Mi wystarczy dosłownie metr - pokazuje jeden z handlarzy. I tak metr do metra i powstała już całkiem pokaźna “ulica" handlowa. Już nie tylko ulica Jurowiecka, ale również część Fabrycznej. Bo bazarek sięga aż do budynku okręgowego inspektoratu pracy.

Większość ze sprzedających to działkowicze, którzy przyjeżdżają tu prosto ze swoich ogródków.

- Jurowiecka to najlepsze miejsce - mówi pani Maria. - Z działek przy ulicy 27 Lipca jedzie tu autobus numer 13 - tłumaczy. Podobnie jak inni handlarze, kiedyś sprzedawała na bazarze po drugiej stronie ulicy.

Żal za rynkiem

Rynek przy ulicy Jurowieckiej zamknięto w ubiegłym roku. Wtedy kupcy musieli się wynieść i poszukać sobie innego miejsca do handlu. Część z nich przeprowadziła się na giełdę przy ulicy Gen. Andersa, część na ulicę Kawaleryjską, a jeszcze inni czekają na otwarcie bazaru przy ulicy Wierzbowej.

Jednak wiele osób tęskni za bazarem przy Jurowieckiej.

- Tam to fajnie było i nikt nie ganiał - wspomina pani Maria. - Wystarczyło tylko kupić taki bilecik za trzy złote.

- Teraz tam tylko zielsko rośnie. I to jeszcze ochroniarze go pilnują - oburza się jedna ze sprzedawczyń. - Przecież teraz, jak nic się tam nie dzieje, moglibyśmy handlować. Jeszcze miasto by na nas zarobiło.

Tu nie wolno handlować

Bazarek przy Jurowieckiej się rozrasta i chociaż handel tam jest nielegalny, to straż miejska rozkłada bezradnie ręce.

- Sytuacja jest o tyle złożona, że ten teren częściowo należy do osób prywatnych - wyjaśnia Jacek Pietraszewski, rzecznik prasowy straży miejskiej. - I tam nic nie możemy zrobić. Ale gdy sprzedawcy zajmują chodnik, to kontrolujemy, czy mają pozwolenia na handel. Wtedy handlarze odchodzą. Czasami dostają upomnienia, rzadziej mandaty.

- Dziś podobno też byli strażnicy - mówi pani Roma. - Ale mnie wtedy jeszcze tutaj nie było.

- Jak to okropnie wygląda, gdy wszyscy zbierają wszystkie manatki i uciekają - wtrąca pani Olimpia. - Niektórzy idą wtedy do domów. Ale inni zaraz potem wracają.

Aby obejrzeć galerię, kliknij na link z lewej strony artykułu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny