Nie będę oryginalna. Podobnie jak większość białostoczan uwielbiam dziewczynkę z konewką, która wspina się, by podlać rosnące obok kamienicy drzewo. Pomysł genialny, którym zachwycamy się nie tylko my, ale cały świat. I żadna to przesada. Wystarczy zajrzeć do internetu.
Trudno jednak patrzeć z optymizmem w przyszłość. Choć mural zyska pewnie prawną ochronę, może nie przetrwać próby czasu. Kamienica, którą zdobi dziewczynka, wymaga remontu. Jeśli zacznie się sypać, razem z nią będzie sypał się mural. Już wiadomo, że w budynek nie zainwestuje firma z Warszawy. Właściciel - Uniwersytet w Białymstoku - pewnie też nie. I trudno mieć pretensje do uczelni, która wydaje publiczne pieniądze. Kamienica nie jest jej potrzebna, za to trzeba inwestować w kampus.
Miasto budynku pewnie też nie potrzebuje. A wyłożenie 1 czy 2 mln zł z miejskiej kasy może budzić kontrowersje. Zaraz pojawią się głosy, że są pilniejsze potrzeby. Na ministerstwo kultury pewnie też nie mamy co liczyć. Jak więc uratować dziewczynkę? Zawsze może dojść do porozumienia między uczelnią i miastem albo znajdzie się nowy inwestor - koniecznie pasjonat sztuki, który doceni mural.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?