[galeria_glowna]
W uroczystościach wzięli udział ludzie, którym udało się wrócić ze Wschodu oraz rodziny tych, którzy nie mieli tyle szczęścia.
- Największym darem bożym był dla nas powrót do ojczyzny. W podzięce za to ufundowaliśmy tablicę i pamiątkowy ryngraf, który przekazaliśmy bazylice - mówiła Maria Marczuk, przewodnicząca koła Związku Sybiraków w Bielsku Podlaskim.
Podczas poniedziałkowych uroczystości przypominano, że w latach 1940-56 tylko z Bielska i okolic deportowano na Wschód ponad czterysta osób. W skali całej Polski liczbę wywiezionych szacuje się na 1,3 do nawet 1,7 milionów Polaków.
- Pakt Ribbentrop-Mołotow, to był cios zadany Polsce w plecy. Po nim zaczęły się wywózki - mówiła Jolanta Hryniewicka z Zarządu Głównego Związku Sybiraków w Polsce. - Gdy my wracaliśmy z wywózki, to na Wschód jechały już kolejne transporty. Tym razem z żołnierzami AK. Nie chcemy rozdrapywać ran, ale pamiętać musimy, by to się już nigdy więcej nie powtórzyło.
Tablicę poświęcili proboszczowie bielskich parafii katolickich.
- Takich tablic w Polsce jest wiele, ale wszystkie są potrzebne, bo ludzie odchodzą, a pamięć po nich zamiera - mówił wieloletni kapelan polskich żołnierzy ks. płk Henryk Polak. - Na szczęście dziś wśród nas ze sztandarami stoją młodzi ludzie. Niech o tej tragedii pamiętają młode pokolenia.
Bielscy Sybiracy organizują także spotkania z uczniami miejscowych szkół, na których opowiadają swoją historię. Marię Marczuk wywieziono wraz z matką 20 czerwca 1941 r.
- Gdy wybuchła II wojna światowa miałam 14 lat, a gdy wywieziono mnie na Syberię, byłam szesnastolatką - opowiadała pani Maria podczas spotkania z uczniami Gimnazjum nr 1 im. Niepodległości Polski. - Ładowano nas do bydlęcych wagonów, w których przy drzwiach instalowano prycze, a za ubikację służyły lejki w ścianach. Warunki były straszne. Jeśli ktoś umierał, to enkawudziści brali jego ciało i wyrzucali przez drzwi na zbocze nasypu kolejowego. Do Uralu pociąg jechał bez przerwy. Przystawał tylko, by lokomotywa mogła nabrać wody i węgla.
Bielszczanka trafiła w okolice miejscowości Bijsk. Zakwaterowana została w budynku służącym za chlewnię. Polacy pracowali przy koszeniu łąk. W terenie mieszkali w szałasach. Traktowano ich jak skazańców. Co trzeci Polak wywieziony wówczas w głąb ZSRR nie wrócił nigdy do ojczyzny.
- Nad grobami zmarłych na Syberii nikt nie postawił krzyża, nie zapalił świecy, nie odmówił pacierza - mówił ks. płk Polak.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?