Dzień otwarty w BCO. Profilaktyka przede wszystkim. (zdjęcia)

[galeria_glowna]
Jestem tu z ciekawości - przyznaje pani Iwona, która w sobotę przyszła do przychodni onkologicznej przy ulicy Ogrodowej. - Nigdy nie byłam na badaniach profilaktycznych, więc chciałam zobaczyć co i jak.

Ale tłumów na dniach otwartych w Białostockim Centrum Onkologii nie było. Praktycznie bez kolejki można było wejść do jednego z trzech gabinetów. Na poradę specjalisty czekała też Olga Danilczuk. Pod pachą wykryła guzek. Była już u lekarza rodzinnego.

- Córka namówiła mnie, żebym przyszła tu dzisiaj i nie zwlekała z poradą u specjalisty - opowiada Olga Danilczuk. - Wcześniej miałam już dwa razy zapalenie piersi - mówi z łzami w oczach. - Boję się, że to może być coś poważnego i chcę to sprawdzić.

Swoje stoisko podczas dni otwartych miał też Klub Amazonek w Białymstoku. Należą do niego kobiety po operacji raka piersi. Wolontariuszki rozdają ulotki informujące o klubie oraz badaniach profilaktycznych.

- Wiem, jak to jest po utracie piersi - mówi Elwira Ducz z Klubu Amazonek. - Bo sama straciłam jedną pierś. My oferujemy wsparcie i pomoc kobietom, które to spotyka.

- Gdy tylko wykryje się na piersi jakiś guzek czy zmianę, nie można tego lekceważyć. Trzeba się zbadać. - przekonuje Henryka Gąsiewska, koordynatorka do spraw oświaty zdrowotnej w BCO.

A lekarze onkologii podkreślają, jak ważna jest profilaktyka.

- Regularne badania mają kapitalne znaczenie w leczeniu raka - przypomina Włodzimierz Markiewicz, ordynator oddziału chirurgii onkologicznej w BCO. - Wczesne wykrycie w większości wypadków umożliwia stuprocentowe wyleczenie, a w przypadku późnego rozpoznania wyniki leczenia są złe.

Jak tłumaczy ordynator, na badania zgłasza się wciąż za mało osób. Prowadzone są dwa programy onkologiczne dotyczące rozpoznania raka piersi oraz raka szyjki macicy.

Właśnie podczas dni otwartych kobiety w wieku od 50 do 69 lat mogły zarejestrować się na bezpłatne badania mammograficzne. Powinno się je robić raz na dwa lata.

- Niestety zgłaszalność nie jest stuprocentowa. Pani niechętnie zgłaszają się do ginekologów czy na mammografię - opowiada Włodzimierz Markiewicz. - Chociaż są do nich wysyłane zgłoszenia.