Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzień Ojca w zakładzie karnym. Osadzeni przeczytaja bajki swoim dzieciom. Za kratami

Alicja Zielińska
Więzienie nie jest dobrym miejscem na spotkania rodziców z dziećmi. Bywa, że matki tłumaczą, że tata wyjechał za granicę albo jest chory. Ale to też nie jest dobre dla dziecka. Bo ono czuje się wtedy odrzucone przez ojca. I tęskni.
Więzienie nie jest dobrym miejscem na spotkania rodziców z dziećmi. Bywa, że matki tłumaczą, że tata wyjechał za granicę albo jest chory. Ale to też nie jest dobre dla dziecka. Bo ono czuje się wtedy odrzucone przez ojca. I tęskni.
Siedzą za kratami, ale kochają swoje dzieci. Chcą pomagać w ich wychowaniu. W tym roku to więźniowie zaprosili dzieci na Dzień Ojca. Festyn w zakładzie karnym już w niedzielę.

Wysoki na kilka metrów mur ogrodzenia. Kraty w oknach. Ale na wydzielonym skwerku jest przytulnie. Równo przystrzyżona trawa, kwiaty, drewniane stoliki, krzesełka. Prawie jak na działce. I tu się spotkają. Oni, osadzeni w więzieniu, i ich dzieci. Przygotowali program artystyczny. Zespół teatralny wystawi przedstawienie. Będą czytać bajki.

Powiem wierszyk

- Sam mogę powiedzieć wierszyk - deklaruje Paweł, jeden z odbywających wyrok przy Hetmańskiej. Prosi jednak o niepodawanie prawdziwego imienia.

Jest wtorek, właśnie zgłaszają propozycje wychowawcom i ustalają podział ról. Trochę jak w szkole, z okazji akademii.

To pierwsza taka impreza za kratami. I pierwszy etap projektu resocjalizacyjnego, który Zakład Karny w Białymstoku prowadzi wspólnie ze Stowarzyszeniem "Droga" w ramach programu unijnego pt. "Integracja rodziny". Wszystko po to, by dzieci miały więź z ojcami, a ojcowie naprawili swoje relacje rodzinne - tłumaczy kapitan Sławomir Stefaniak ze służby więziennej. A mówiąc wprost, chodzi o to, by pomimo odsiadywania wyroku ich dzieci jak najmniej straciły. W niektórych przypadkach będzie to podtrzymanie więzi z ojcami, a w innych nawiązanie jej na nowo. Utraconej latami rozłąki. Chcemy, by zrozumieli rolę ojca w rodzinie, jak ona jest ważna - podkreśla kapitan Stefaniak.

Oczywiście zakład karny nie jest dobrym miejscem na spotkania z dziećmi. Bywa, że matki tłumaczą, że tata wyjechał za granicę albo jest chory. Ale to też nie jest dobre dla dziecka. Bo ono czuje się wtedy odrzucone przez ojca. I tęskni.

Odlicza dni

Wojtek nie widział dziecka cztery miesiące. Odkąd odsiaduje wyrok. Zostało mu już niedużo, bo dostał tylko rok. Żyje w konkubinacie. Po wyjściu z zakładu mają się pobrać. Syn ma trzy i pół roku. - Konkubina nie może częściej przyjeżdżać na przepustki, bo to kosztuje - tłumaczy Wojtek. - Prowadzi sklep i ledwie radzi sobie od pierwszego do pierwszego, a teraz będzie możliwość dłuższej rozmowy, zabawy. Już się nie mogę doczekać - odlicza dni do spotkania.

Piotr ma dwie córki, cztery i sześć lat. Rozwiódł się z żoną. Przez więzienie. Jedna odsiadka, druga. Za co? Brak pracy, chęć szybkiego zarobku, złe towarzystwo. Tak się wpada. I siedzi z przerwami od 2000 roku. Ale chce mieć kontakt z córkami. Nie wyobraża sobie inaczej.

Tata narozrabiał

- Dogadaliśmy się - mówi o byłej żonie. - Ona to też rozumie i nie utrudnia. Przyprowadza dziewczynki.

Widuje je co miesiąc. Jest o tyle w dobrej sytuacji, że pochodzi z Białegostoku.

- I tak dużo straciłem - dodaje. - Przede wszystkim rodzinę. Kiedy urodziła się starsza córka, był na wolności, to wie, jakie to uczucie, jaka radość. Przy narodzinach drugiej już nie. Siedział.

Jak wytłumaczył córeczkom swój pobyt tutaj? Najprościej. Że tata narozrabiał, zrobił coś złego i musi tu być za karę. Zrozumiały, tak bywa, wiedzą o tym.

Gorzej z pytaniem, kiedy wróci. Bo o to pytają za każdym razem. Pokazuje na palcach. Dwa paluszki? Niedużo, prawda? Tak, kiwa głowa, zupełnie mało. I na razie wystarcza.

- Przychodzą, rozmawiamy. Opowiadają, co w przedszkolu, co na podwórku, z kim się bawią. Taka radosna paplanina, której nic nie zastąpi, a której brak się odczuwa dopiero teraz.

- Po widzeniu jest bardzo ciężko - wzdycha Paweł. Co tu kryć, przeżywa się rozstanie. Najgorszy twardziel wymięka, gdy trzeba wracać do celi. W gardle ściska, człowiek najchętniej by się zapadł pod ziemię.

Paweł wierzy jednak, że każdy ma szansę w życiu. Teraz on taką szansę widzi w tym pomyśle.

Żeby i oni dali coś z siebie

Do projektu zgłosiło się szesnastu skazanych. Cel to wyprostować relacje rodzinne, przywrócić zerwany na długie lata kontakt. Ale też zmienić myślenie samych osadzonych, że nie tylko oni mają czekać na paczki od rodziny, ale i sami dać coś z siebie bliskim.

- To taka transakcja wiązana - wyjaśnia ojciec Edward Konkol, szef Stowarzyszenia "Droga". - My się opiekujemy waszymi dziećmi, a wy na to zarabiacie.
Ojciec Edward Konkol jest przekonany, że się uda. Lata pracy z rodzinami w trudnej sytuacji dały wiele przemyśleń i wskazówek. - Przekonaliśmy się o tym nieraz. Nasi podopieczni są dobrymi fachowcami, ale przez jakiś okres życia całkowicie inaczej funkcjonowali. Tak samo z więźniami. Nie wystarczy nauczyć ich zawodu. To 25 proc. problemu. 75 proc. to przestawić ich życie na inne tory, ponieważ oni od wielu lat nie wstawali o szóstej rano, nie wiedzą, co to znaczy regulamin, dyscyplina, podporządkowanie się innym.

Z więźniami łatwiej?

I te doświadczenia "Droga" chce teraz wykorzystać w programie z więźniami.
- Ja uważam, że z osadzonymi pójdzie nawet łatwiej - mówi z przekonaniem ojciec Konkol. - Bo oni będą mieli większą motywację.

Projekt jest podzielony na kilka etapów. Więźniowie najpierw w celach wykonują zadania. Jakie? A ozdoby świąteczne, które "Droga" sprzedaje przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą. Akcja jest prowadzona od lat i przynosi efekty. Za zebrane pieniądze są robione paczki żywnościowe dla ubogich rodzin, a w wakacje dzieci jadą na kolonie.

Potem skazani będą otrzymywać przepustki i pracować w stowarzyszeniu. A więc wychodzić na wolność. To marzenie większości odsiadujących wyroki. Wyjść, oderwać się od więziennej monotonii. W tym czasie będą z nimi pracować terapeuci.

I najważniejsze: pod koniec programu "Droga" poprzez swoje kontakty postara się znaleźć osadzonym pracę w konkretnych firmach. Żeby po wyjściu na wolność mogli tam na stałe znaleźć zatrudnienie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny