Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzięki wzrostowi eksportu i spadkowi importu uniknęliśmy kryzysu

Barbara Kociakowska
Dzięki wzrostowi eksportu i spadkowi importu uniknęliśmy kryzysu
Dzięki wzrostowi eksportu i spadkowi importu uniknęliśmy kryzysu
Z Bohdanem Wyżnikiewiczem, wiceprzewodniczącym Towarzystwa Ekonomistów Polskich i wiceprezesem Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, członkiem Komitetu Prognoz PAN Polska 2000 Plus rozmawia Barbara Kociakowska.

Czy możemy już ocenić, jakie piętno odcisnął kryzys w Europie Zachodniej na polskiej gospodarce? Bo recesja w strefie euro z pewnością pośrednio dotknęła i nas.
– To, że teraz mamy gospodarkę otwartą na świat, ma swoje plusy i minusy. Przynosi  korzyści w okresach dobrej koniunktury gospodarczej, bo mamy dostęp do rynków europejskich i rynku światowego. To wpływa korzystnie na wzrost gospodarczy. Z kolei w okresach słabej koniunktury, recesji w otoczeniu gospodarczym, my również cierpimy z tego powodu. I to nieraz dotkliwie. A więc kryzys, który rozpoczął się w latach 2008-2009 i który w dalszym ciągu – w mniejszym lub większym nasileniu – trwa, przyczynił się w gospodarce do zwolnienia tempa wzrostu, a myśmy stali się jego ofiarą. Weszliśmy w spowolnienie gospodarcze – nasza gospodarka nie rozwija się tak szybko jak poprzednio, ale też i nie cofa się. Nie mamy spadku produktu krajowego brutto, choć weszliśmy w stagnację gospodarczą. To, że mamy dodatni wzrost PKB, jest przede wszystkim zasługą eksportu. Nasze przedsiębiorstwa więcej eksportują niż importują. Natomiast czynniki krajowe, takie jak konsumpcja czy inwestycje, są w zapaści. Ale,  na szczęście, sytuacja się trochę zmienia. Europa otrząsnęła się po traumie wywołanej kryzysem w strefie euro. W wielu krajach wprowadzono zdecydowane działania naprawcze – przede wszystkim w dziedzinie finansów publicznych. Kraje, które mają wysokie zadłużenie publiczne robią wszystko, żeby nie pogarszać sytuacji, a niektórym nawet udaje się nieco ją poprawić Oznacza to, że tamte gospodarki, przynajmniej większość z nich, wychodzą z recesji. My jednak jesteśmy na tyle konkurencyjni, że możemy nawet w gorszych czasach zwiększać nasz eksport, albo przynajmniej go nie obniżać, co nam pozwala utrzymywać dobrą kondycję w gospodarce.

Dzięki wzrostowi eksportu i spadkowi importu uniknęliśmy kryzysu, ale przedsiębiorcom nie było chyba łatwo tego dokonać. Europa Zachodnia ogarnięta była kryzysem, musieli więc zwiększać sprzedaż do innych państw, zwłaszcza na rynek rosyjski i chiński, które – jak zauważają sami przedstawiciele firm – są bardzo perspektywiczne. To chyba dobrze wróży na przyszłość?
– Rozszerzanie zasięgu geograficznego eksportu jest istotne. Mówiąc o Chinach i Rosji nie należy  zapominać też o Ameryce Południowej. Zauważmy, że polski eksport rozwija się niezwykle dynamicznie od początku transformacji. Wcześniej w Polsce nie byliśmy nastawieni proeksportowo, ponieważ mieliśmy duży wewnętrzny rynek, który wszystko chłonął. Najlepiej widać to na przykładzie inwestorów zagranicznych, firm, które u nas zainwestowały. Zrobiły to z myślą o eksporcie, jednak początkowo produkcja wystarczała tylko, by pokryć zapotrzebowanie rynku krajowego. Od kilku lat obserwujemy wyraźne przyspieszenie eksportu, gdyż mamy duże zdolności produkcyjne i możemy eksportować praktycznie wszędzie. Z drugiej strony, możemy mniej importować dlatego, że poprawia się jakość polskich produktów. Import ma nam zapewnić dobra, których w Polsce nie produkuje się – takie, jak egzotyczne owoce czy bardzo skomplikowane maszyny i urządzenia. Jest to zupełnie nowe zjawisko i oznacza, że niedługo będziemy mieć nadwyżkę w handlu międzynarodowym. I to też będzie nowe zjawisko. Do tej pory ciągle mieliśmy ujemne saldo obrotów zagranicznych.

Wszystko wskazuje na to, że u nas spowolnienie miało miejsce w I kwartale tego roku. Drugi był już wyraźnie lepszy. Teraz już każdy kolejny kwartał powinien przynosić nam wyższy wzrost gospodarczy. Odczujemy to częściowo w naszych portfelach, dzięki czemu zacznie wzrastać konsumpcja i zmniejszać się nieco bezrobocie. Zacznie się ożywienie gospodarcze. Nie należy się jednak spodziewać  fajerwerków, trzeba uzbroić się w cierpliwość.

Musimy na dłuższy czas zapomnieć o tym, co mieliśmy w poprzedniej dekadzie – kiedy ożywienie wzrostu gospodarczego wynosiło 5-7 procent. Teraz walczymy o to, by było to 3-4 proc. Jednak wzrostu tego rzędu nie należy spodziewać się w przyszłym roku, może dopiero za 3-4 lata.

A w jakim stopniu podczas recesji w Europie pomogło nam to, że u nas się płaci złotówkami, a nie euro?
– Na pewno pomogło nam to przetrwać trudny okres. Jednak, jeśli spojrzymy całościowo, będziemy musieli przyznać, że tracimy na tym, iż nie jesteśmy w strefie euro. Osobiście wolałbym, żebyśmy – tak jak Słowacja – już do niej należeli. Wówczas inaczej wyglądalibyśmy w oczach inwestorów, mielibyśmy zupełnie inną jakość, większy wpływa na to, co się dzieje w Unii Europejskiej. Teraz jesteśmy tylko biernym słuchaczem, decyzje zapadają w gronie krajów ze strefy euro, a reszta ma niewiele do powiedzenia. Uważam, że z tego powodu, iż ciągle naszą walutą  jest złoty, więcej jest strat niż korzyści, choć w kryzysie było to pomocne. Ale, jak widać, Słowacja też przetrwała trudny okres, teraz wychodzi na prostą i ma wskaźniki gospodarcze porównywalne z Polską, a może nawet i lepsze.

Pokuśmy się zatem o prognozy na najbliższe miesiące dla Polski, dla Europy?
– W kraju będziemy obserwować powolną poprawę i myślę, że nakreślony przez rząd scenariusz mówiący o tym, że PKB wzrośnie o 2,5 proc. jest możliwy, choć może być trochę gorzej, ale niewiele.
W Europie Zachodniej widoczna jest lekka poprawa. Sytuacja się powoli stabilizuje dzięki różnym  programom tzw. oszczędnościowym, porządkującym finanse publiczne, zmniejszającym wydatki. Ale warto zwrócić uwagę na to, że wszystko odbywa się kosztem obniżenia poziomu życia. Wprawdzie jest on tam wysoki, więc jest to mniej dokuczliwe niżby miało miejsce u nas.

Jak w obliczu zapowiadanej poprawy sytuacji gospodarczej powinni się zachować nasi przedsiębiorcy?
– W regionach, które są mniej zamożne przedsiębiorcy powinni zdawać sobie sprawę z tego, że ich sytuacja jest echem sytuacji krajowej, wybiec przed szereg. Potencjał mają, zwłaszcza regiony nadgraniczne. Powinno się robić wszystko, żeby korzystać z tego potencjału. Choć z doświadczenia można powiedzieć, że są małe szanse na to, by takie regiony rozwijały się szybciej niż kraj. Aby mogły się one otworzyć, potrzebna jest praca organiczna.  Przyglądam się rozwojowi regionalnemu od wielu lat i stwierdzam, że tam obowiązuje układ stały. Stan wyjściowy, który był tam kiedyś i trudno jest to zmienić. Ale są regiony, którym się to udaje, np. woj. dolnośląskie. Jest ono wzorcowym przykładem – aglomeracja wrocławska promieniuje na region i region się rozwija. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny