Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieciobójczyni zawsze będzie żyła z piętnem popełnionych zbrodni

Magdalena Kuźmiuk
Beata Z. została aresztowana na trzy miesiące
Beata Z. została aresztowana na trzy miesiące Katarzyna Patalan
Nie jest prosto zabić swoje dziecko. Na tragedię pod Kolnem mogło się złożyć wiele przyczyn - mówi psycholog Mirosława Niewińska.

Matka przyznała się, że zabiła swoje dzieci

Matka przyznała się, że zabiła swoje dzieci

Do wstrząsającego odkrycia doszło kilka dni temu w niewielkiej wsi Hipolitowo w gminie Stawiski. Policjanci sprawdzili anonimowe zgłoszenie, że 41-letnia Beata Z. widywana była w zaawansowanej ciąży, jednak później noworodka nikt z nią nie widział. Beacie Z. postawiono zarzut zabójstwa córeczki, która urodziła się w czerwcu tego roku. W czasie przesłuchania kobieta miała wyjawić śledczym, że nowo dziecko zakopała, a pod osłoną nocy odkopała i wyrzuciła do pomieszczenia, gdzie trzymany był pies. Potem ciało noworodka zniknęło. Policja przeszukała posesję podejrzanej. W piwnicy pod stodołą odnaleziono zwłoki dziewczynki. Ale obok były też szczątki drugiego dziecka. Z ustaleń śledczych, wynika, że chłopiec mógł przyjść na świat jesienią 2010 roku. Matka usłyszała drugi zarzut. Śledztwo wykaże, czy dzieci urodziły się żywe. Jednak w momencie zamykania tego numeru do druku, okazało się, że na posesji Beaty Z. - w domu na strychu - policja znalazła szczątki kolejnych dzieci. Były to jednak nieoficjalne informacje. Dziś prokuratura prowadząca śledztwo w sprawie tej makabry ma zająć oficjalne stanowisko w kwestii tych doniesień.

To kolejna - po historii Madzi z Sosnowca, Szymka z Cieszyna, którego rodzice pobitego wrzucili do stawu, dzieciach znalezionych w beczkach, utopionych w szambie - tak wstrząsająca, niewyobrażalna wręcz tragedia, gdzie ofiarami rodziców padły ich dzieci.

Mirosława Niewińska, psycholog: - Jest wiele takich spraw. O większości media nie mówią. Te przywołane sprawy są po prostu spektakularne i stąd zainteresowanie. Z racji swojej pracy, mam styczność z różnymi formami krzywdzenia dzieci. To nie tylko zabicie dziecka, schowanie do beczki po ogórkach. Krzywdzeniem jest też mówienie do dziecka: "ty gnoju", "ty kurwo". Zamykanie bez jedzenia na cały dzień w ramach kary. Także to, kiedy mamusia szarpie dziecko, bo ono nie chce nałożyć butów.

Na niektóre przejawy krzywdy jesteśmy już niestety trochę odporni. Dlatego to źle, że nagłaśniane są tylko te drastyczne przypadki, a nie mówi się o tym, że dzieci się krzywdzi też poprzez słowo. Nie trzeba bić.

Jak to możliwe, że przez ten czas - około dwóch lat - nikt z sąsiadów podejrzanej kobiety, pracowników społecznych, nie zauważył tego, co się działo w tej rodzinie, w tym domu? Rodzina ma opinię patologicznej, z problemami z alkoholem.

- Nie znoszę określenia "rodzina patologiczna". Wolę powiedzieć dysfunkcjonalna. Nie trzeba mieszkać na zapadłej wsi, mieć męża alkoholika, można mieć męża lekarza profesora i być rodziną dysfunkcjonalną, patologiczną.

Nikt nie widział, że ona była w ciąży i nagle przestała w niej być, a dziecka nie było?

- A pani w to wierzy? Bo ja nie. Dlaczego nikt nie zawiadomił policji wcześniej, nie zareagował? Postawmy się w takiej sytuacji: jesteśmy sąsiadami faceta, uzależnionego od alkoholu, rodzina jest patologiczna, mieszkamy we wsi, która liczy kilka domów. Widzimy, że facet się znęca psychicznie i fizycznie nad bliskimi, że pije. Bo wszyscy to widzą. Dodatkowo jest nieobliczalny. Zgłosiłaby to pani na policję? Obok stoi pani dom, stodoła.

Myślę, że bym zgłosiła, ale z zastrzeżeniem, by nie informowano, kto zawiadomił.

- Ale takie zgłoszenie były w tej sprawie. Anonimowe. Na początku je bagatelizowano, dopóki ktoś - domniemywam - nie podał drastycznych szczegółów związanych z dzieckiem. Dopiero wtedy policja potraktowała sprawę poważnie. Co jest prawdą, a co domysłem sąsiadów, nie wiemy. To pokaże śledztwo.

Czy kobiecie, która zakopała nowo narodzonego syna, a po dwóch latach okazało się, że nie chce kolejnego dziecka, dlatego znów decyduje się je zabić - łatwiej przyszło znowu podjąć decyzję o morderstwie?

- To bardzo proste myślenie. Nie uwzględniające wcale tego, co się tam mogło dziać. To nie jest taki prosty mechanizm. Nie jest prosto zabić swoje dziecko, nie jest prosto je pochować. Nie ma znaczenia, czy jest to pierwszy czy drugi raz. Trzeba wziąć pod uwagę wszystkie czynniki, które nakładają się na siebie. Ta kobieta jest na pewno osobą współuzależnioną, ofiarą całej sytuacji przemocowej, w której się znalazła. Nie ma wsparcia ze strony mężczyzny, bo on chce tylko seksu i wódki. Ma czwórkę dzieci, które musi wychowywać, ale musi też dać im jeść. Warunki, w których żyła rodzina, jak widać z przekazów medialnych, są fatalne. Także otoczenie - opieka społeczne, policja, dzielnicowy - wszyscy wiedzą o jej problemach, ale machają ręką: "Bo to rodzina patologiczna i tak już musi być. Dajmy im parę złotych i na tym nasza rola niech się kończy".

Kobieta nie miała momentu, w którym mogła przygotować się do macierzyństwa, także emocjonalnie, czekać na dziecko wspólnie z mężczyzną. Nie wiemy też, czy te dzieci były poczęte za obopólną zgodą. Przecież często jest tak, że mężczyźni gwałcą swoje żony, konkubiny. A dziecko z gwałtu to jest dla kobiety coś strasznego, traktuje je jak coś obcego. Dodatkowo tutaj pewnie dochodzi także niska świadomość antykoncepcji i płodności. To wszystko się na tę kobietę nałożyło.

Spróbujmy się mentalnie postawić na jej miejscu. Dowiaduje się, że jest w ciąży. Nie po tygodniu, bo sobie zrobiła test, ale na przykład po czterech miesiącach, kiedy czuje już ruchy dziecka. Jak ogromy ciężar na nią spada. To kolejna gęba do wykarmienia. A nie ma pewności, czy będzie miała pieniądze na utrzymanie kolejnego dziecka, czy konkubent z nią zostanie. Przy tym całym obciążeniu ta sytuacja wydaje się jej bez wyjścia.
Przecież mogła oddać dziecko do adopcji, zostawić w oknie życia, w kościele. Nie musiała zabijać.

- Jak pokazują badania, problem dzieciobójstwa statystycznie dotyczy wsi, osób z wykształceniem podstawowym lub w ogóle bez wykształcenia, osób które nie mają dostępu ani do lekarza, ani do psychologa, żadnej sieci wsparcia. Być może, że gdyby ta kobieta mieszkała w Białymstoku, szybciej ta patowa sytuacja zostałaby wyłapana. A pomoc społeczna - bardziej tu doświadczona - może dałaby jej większe wsparcie, wskazała alternatywy.

Czyli kobieta mogła paść ofiarą sytuacji, środowiska, w jakim żyła?

- Ona jest ofiarą, co oczywiście absolutnie nie znosi jej winy. Trzeba pamiętać, że o tym jednak zdecyduje sąd. Jeśli zaś chodzi o psychiczne poczucie odpowiedzialności, ona będzie z tym żyła i to w niej zostanie. Nie da się czegoś takiego zamknąć na klucz i iść dalej.

Trudno jednak uwierzyć, że przez ten czas nie zniszczyło ją poczucie winy.

- Mówi pani z perspektywy osoby z wyższym wykształceniem, która wiele widziała, przeżyła, która ma swoją pracę, pasje, ma wspierającego i kochającego partnera. Pani ma inne życie, inną hierarchię wartości. Nie sądzę, by na jej szczycie stało ugotowanie zupy tak, żeby w rodzinie wszyscy się najedli.

Gdyby te zbrodnie nie zostały teraz odkryte, czy za 5-10 lat nadszedłby moment, że kobieta pękłaby i sama poszła na policję?

- Naprawdę nie wiem. Z perspektywy oddziału psychiatrycznego, to bywa różnie. Ludzie mają tak różne mechanizmy obronne. U jednych tkwi poczucie winy, u innych nie. Miałam do czynienia z panią, która zabiła własne dziecko. Intelektualnie jest świadoma tego, co zrobiła, wie to, ale emocjonalnie jest absolutnie odcięta od tego, co się stało.

Podejrzana 41-latka spod Kolna w czasie śledztwa będzie pewnie poddana obserwacji psychiatrycznej.

- Na pewno tak. Przede wszystkim, by stwierdzić, czy doszło do zabójstwa czy dzieciobójstwa. To dwa różne czyny, popełniane z różnej motywacji.

Czy myśli Pani, że będzie ona w stanie kiedykolwiek sobie wybaczyć to, co zrobiła?

- Nikt z nas tego nie wie. Nie mogę powiedzieć mojemu pacjentowi: "Tak, ja wiem, co pan czuje". Bo ja nie wiem. Psycholog wie tylko tyle, co mu powie pacjent. Nie wiem, co z tą kobietą będzie dalej. Wiem jedynie, że jest w innej sytuacji, niż my. Wychodzi z zupełnie innej perspektywy, niż my. A wszyscy dookoła, społeczeństwo, patrzą na nią przez perspektywę, którą prezentują media: "Podła dzieciobójczyni. Skażmy ją od razu na śmierć i zakopmy żywcem". Być może kobieta stanęła pod ścianą. Nie widziała innego wyjścia z sytuacji.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny