Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

X-Demon kontra Łokietek: kto ma rację?

Przemysław Piotrowski 68 324 88 53 [email protected]
Poszkodowany D. Łokietek oskarżył ochroniarzy z nowej dyskoteki X-Demon, że w nocy z 10 na 11 grudnia ci skatowali go w środku klubu
Poszkodowany D. Łokietek oskarżył ochroniarzy z nowej dyskoteki X-Demon, że w nocy z 10 na 11 grudnia ci skatowali go w środku klubu Paweł Janczaruk
W piątek szefowie klubu X-Demon, którego ochroniarzy Dariusz Łokietek oskarżył o pobicie, w końcu zgodzili się z nami rozmawiać. - Podtrzymuję swoją wersję - mówi poszkodowany. Właściciele twierdzą, że to nieprawda.

Nasze artykuły z początku tygodnia wzbudziły mnóstwo kontrowersji. Pojawiło się wiele komentarzy sugerujących różne opcje tego zdarzenia. Pomimo naszych prób, aż do piątku nikt z klubu nie chciał zająć stanowiska w tej sprawie. Tymczasem Dariusz Łokietek i jego żona Teresa, z którymi rozmawialiśmy w piątek, wciąż podtrzymują swoje zdanie.

WERSJA ŁOKIETKA I JEGO ŻONY
Poszkodowany D. Łokietek oskarżył ochroniarzy z nowej dyskoteki X-Demon, że w nocy z 10 na 11 grudnia ci skatowali go w środku klubu. - Rzucili się na mnie w narożniku jednej z sal i zaczęli bić i kopać - opowiada. - Po kilku pierwszych ciosach straciłem świadomość.

Jego żona Teresa potwierdza historię. - Wszystko, co opowiadałam wcześniej, to prawda i oni muszą za to odpowiedzieć. Mój mąż został skatowany.

- Ktoś rzucił kuflem z piwem i ochrona od razu chwyciła mnie - opowiada poszkodowany D. Łokietek. - Wypierałem się, że to nie ja, ale jakiś mężczyzna wskazał na mnie i...

- No OK, mój mąż uderzył tego faceta - dopowiada żona 23-latka. - Nie wiem, co w niego wstąpiło, był podpity. Zrobił źle i ochrona powinna go wyprowadzić, a nawet wezwać policję, ale nie to! Oni skatowali mi męża! Co prawda nie na samym środku parkietu, ale wewnątrz lokalu, przy boksach, gdzie też można sobie tańczyć.

Według żony Łokietka trwało do dobrych parę minut. - Stanęli w kółeczku. Bili i kopali mojego męża, najwięcej po twarzy. Przez dobre pięć minut szarpałam się z ochroniarzem i jak tylko udało mi się wyrwać, to podbiegłam do nich. Nie pozwalali mi zbliżyć się do Dariusza. Wie pan, może gdybym położyła się na niego, osłoniła go, to taka krzywda by się nie stała. A tak oni w tym kółeczku go sobie bili...

Co było potem? Według żony D. Łokietka, ochroniarze zaczęli wyprowadzać jej męża przez pomieszczenie dla VIP-ów.

- Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz, to już sama nie wiem, czy mąż sam zbiegł z tych schodów, czy oni go sprowadzili - kontynuuje. - Taki najbardziej agresywny z nich gonił za nim. Potem pojawiła się policja, a Dariusz z tego szoku zaczął uciekać. Potem wyszedł mój brat, który był z nami, poszliśmy po kurtki. Po wyjściu dotarliśmy do Dariusza, który cały zalany krwią stał z policją na zewnątrz. Funkcjonariusze zapytali się, czy chce złożyć zeznania, ale on był w takim szoku, że się nie zdecydował.

Potem małżeństwo wróciło do domu. Ostatecznie musiało pojechać do szpitala na szycie powieki, tomografię, obdukcję. Dwa dni później D. Łokietek złożył zeznania na policji...

WERSJA X-DEMON

Do piątku menedżerka klubu Maja Suchecka za każdym razem telefonicznie odmawiała nam jakichkolwiek komentarzy w sprawie D. Łokietka. Dopiero tego dnia razem z szefostwem klubu, zdecydowali się przedstawić nam swoją wersję wydarzeń.

Właściciele X-Demon nie chcieli jednak występować na naszych łamach z imienia i nazwiska. Ale zgodzili się na swoistą wizję lokalną oraz pokazanie części monitoringu. Ogólnie rzecz biorąc właściciele klubu nie zgadzają się z oskarżeniami. Twierdzą, że ich ochrona zachowała się profesjonalnie i wyprowadziła awanturującego się D. Łokietka z klubu. Nie biła, ani nie kopała. Ani wewnątrz, ani na zewnątrz. Pokazali nam miejsce rzekomego pobicia oraz drogę do tylnego wyjścia, która rzeczywiście prowadziła przez pomieszczenie dla VIP-ów.

Zgodzili się również na pokazanie zapisu z monitoringu. Niestety, tylko części. A dokładnie z kamery, która jest umiejscowiona nad schodami od ul. Kupieckiej, przy wejściu dla VIP-ów. To, co działo się wewnątrz klubu, wciąż pozostaje tajemnicą.

Na nagraniu wyraźnie widać, jak jeden z ochroniarzy, trzymając D. Łokietka specjalnym chwytem, wyrzuca go z lokalu. Drugi, agresywny, pięściami straszy go i prawdopodobnie nie uderza, a pogania wzdłuż schodów. W tym czasie przy wejściu wciąż kręci się żona Dariusza Łokietka. Chwilę później na miejscu pojawia się patrol - policjant i policjantka. Potem jakość zarejestrowanego obrazu nie pozwala na sto procent stwierdzić, co dzieje się z 23-latkiem, który uciekł na kilkadziesiąt metrów, po czym zaczął wracać. Widać jednak, że na dole przy schodach dopada go grupka mężczyzn. Prawdopodobnie zaczynają go bić, a ochrona i funkcjonariusze zbiegają na dół. Grupa się rozbiega. Ochroniarze wracają do lokalu. W okolicy można zauważyć radiowozy...

WERSJA POLICJI - W PRZYGOTOWANIU...

- Zabezpieczyliśmy nagrania z monitoringu wewnątrz i na zewnątrz lokalu. Będą przesłuchiwani świadkowie - mówi rzecznik policji Małgorzata Stanisławska. - Niestety, nie mogę zdradzić żadnych szczegółów z toczącego się postępowania.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska