Potwierdza to rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. A sam zainteresowany mówi: - Teraz trwa okres wypowiedzenia. Jestem na urlopie, mam jeszcze zaległy, który muszę wykorzystać. Do pracy już nie wrócę - mówi Jarosław Tałałaj.
Jak przyznaje, o planach ministerstwa wiedział już wcześniej. Decyzja ministerstwa nie była więc dla niego zaskoczeniem. Jednak, jak mówi, nie ma sobie nic do zarzucenia: - W ciągu tych dwóch lat trzeba było rzeczywiście dość intensywnie pracować. Szpital został zreformowany zarówno w części administracyjnej, jak i medycznej do obecnych warunków - mówi.
To on właśnie wprowadzał szpital w tzw. sieć szpitali, rozpoczął budowę centrum senioralnego, otworzył pracownię hemodynamiki, podpisał umowę na nocną i świąteczną opiekę zdrowotną.
- W przeciwieństwie do innych szpitali nie mamy problemów kadrowych, wprowadzamy nowe rodzaju świadczeń, rozwijane stare, elastycznie udało nam się przebrnąć przez ostatnie dwa lata - wymienia. Przyznaje jednak, że szpital ubiegły rok zamknął ze stratą dwóch milionów zł. - Ale ta strata nie przekroczyła wartości inwestycji, które zostały poczynione - mówi.
Szpital MSWiA. Tylko raz w kolejce do specjalisty
Dlaczego więc został odwołany - ministerstwo na razie milczy. Wiadomo tylko, że od kilku miesięcy w szpitalu trwała kontrola. Ministerstwo nie zdradza również tego, czego ona dotyczyła. Jednak nieoficjalnie wiemy, że pracownicy zgłaszali szereg nieprawidłowości, których miał się dopuszczać dyrektor Tałałaj. Na przykład, że zwalniał - bez powodu - starych pracowników, a w ich miejsce zatrudniał swoich kolegów z poprzedniego miejsca pracy, nierzadko oferując im dużo wyższe wynagrodzenie, niż mieli poprzednicy.
Że podejmował złe decyzje, przez które szpital narażony był na straty, na przykład wycofując się z miejskich dyżurów internistycznych czy zatrudniając dodatkowych kardiologów i organizując im dyżury, choć zawałowcy trafiają tu sporadycznie. Albo że wypowiedział umowę najmu stacji dializ, przez co pozbawił szpital dochodów w wysokości ok. 30 tys. zł miesięcznie. Dyrektor wypowiedział też umowę aptece, czym pozbawił szpital dochodów w wysokości ok. 20 tys. zł miesięcznie.
Ministerstwo tego nie wyjaśnia. Wyjaśnia za to były już dyrektor: - Umowy najmu na stację dializ nie zrywaliśmy. Ona po prostu wygasła. Poza tym na jej miejscu powstaje oddział neurologii. Jeśli chodzi o aptekę - nie płaciła czynszu. Poza tym według obowiązującego prawa nie mogłaby już u nas działać. A miejskie dyżury nie zwiększyły naszych wydatków, tylko wręcz odwrotnie - ograniczyły - mówi Jarosław Tałałaj.
Zastępstwo pełni Ewa Zubrycka-Klecz, zastępca dyrektora ds. administracyjno-gospodarczych i główna księgowa. Kandydata na stanowisko dyrektora placówki wyłoni komisja konkursowa. Ale kiedy on zostanie ogłoszony - rzecznik MSWiA już nie zdradza.
Zmiany w prawie o sprzedaży alkoholu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?