Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor BKM: Niektórzy specjalnie źle przykładają kartę

Tomasz Mikulicz
Bogusław Prokop, dyrektor Białostockiej Komunikacji Miejskiej, przykłada e-kartę do czytnika podczas pokazu logowania w autobusie w grudniu 2011 roku.
Bogusław Prokop, dyrektor Białostockiej Komunikacji Miejskiej, przykłada e-kartę do czytnika podczas pokazu logowania w autobusie w grudniu 2011 roku. Anatol Chomicz
Można podejrzewać, że są w autobusach gracze z pustą kartą, którzy kartę logują, karta jest odrzucana, bo nie ma na niej biletu, a robią to specjalnie, bo po charakterystycznym trzykrotnym sygnale dźwiękowym głośno narzekają, że kasowniki są do niczego i zawsze znajdzie się ktoś, kto mu przytakuje i w ten sposób przedłuża się proceder jazdy na gapę, a przecież każdy pasażer z biletem na e-karcie widzi, o co tu chodzi. Nie jest prawdą, że po nieudanym odczycie karta zostanie zablokowana.

Podczas ferii zimowych białostoczanie narzekali na zmiany rozkładów. Wiadomo, że poza uczniami, autobusami podróżują też np. dojeżdżający do pracy. Im zmiana rozkładu, która obowiązuje tylko przez 2 tygodnie, niekoniecznie musi się podobać. Czy zmiana jest podyktowana analizą danych z klikania?
Bogusław Prokop:
Do BKM nie wpłynęły żadne wnioski w tej kwestii czy opinie negatywne. Zawsze na okres wakacji letnich zmieniamy rozkłady, a w tym roku po raz pierwszy wprowadziliśmy takie zmiany, w dużo mniejszym zakresie, również na okres ferii zimowych. O tym, że w czasie ferii zimowych i wakacji letnich liczba pasażerów jest znacząco mniejsza niż w czasie roku szkolnego powszechnie wiadomo. To po prostu widać w autobusach, jak również na ulicach gdzie ruch samochodów jest znacznie zmniejszony.

Z systemu sprzedaży biletów imiennych wynika, że 40 proc. pasażerów podróżuje na biletach normalnych, a 60 proc. na biletach ulgowych. W grupie korzystającej z biletów ulgowych 37 proc. stanowią uczniowie, 30 proc. studenci, 33 proc. to osoby powyżej 26. roku życia. Natomiast z analizy logowań z systemu karty miejskiej wynika, że uczniowie szkół podstawowych, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych stanowią 23 proc. pasażerów, a z kolei studenci to kolejne 25 proc. Wniosek jest oczywisty - warto racjonalizować rozkłady jazdy nawet na okres dwóch tygodni.

Wprowadzone zmiany są więc dopasowywane do realnie mniejszego popytu, ale nie aż do takiego poziomu, ponieważ liczba zamawianych autobusów została zmniejszona z 215 na 206 i dotyczyła linii, na których przed feriami zimowymi liczba odjazdów na godzinę wynosiła 5-6, tak więc zmniejszenie o1 nie stanowi istotnej różnicy.

Pytanie o zasadność sezonowego zmniejszania liczby autobusów pojawia się zawsze na początku wakacji. Często pasażerowie są zbulwersowani, że o kilka minut zmieniła się godzina odjazdu do której już byli przyzwyczajeni i podsumowują, że mają mniejszy wybór autobusów, chociaż większość ma stałe godziny pracy. Wydaje się, że zapominają o tym, iż w pewnych okresach w roku, a szczególnie w czasie wakacji - jedna czwarta kierowców chce skorzystać z urlopu. Warto o tym pamiętać.

Czy z analizy klikania można wysnuć wniosek, które linie są najbardziej obłożone i w jakich porach dnia?

- Wyraźnie widoczny jest szczyt poranny, czyli godziny 6-8 i bardziej rozciągnięty szczyt popołudniowy, czyli godziny 13.30-17. Z kolei liczba pasażerów w sobotę i niedzielę jest kilkakrotnie niższa i nie ma wyrazistych szczytów przewozowych. W sobotę najwięcej pasażerów podróżuje między godzinami 10-15, a w niedzielę od 9 do 18. Jeżeli chodzi o linie, to najbardziej obciążonymi są kolejno: 5, 16, 10, 19, 24, 11, 26, 21, 8, 17, 9, 3. Natomiast jeżeli posłużymy się parametrem liczby pasażerów przewożonych na godzinę, ranking przedstawia się następująco : 5, 16, 24, 10, 19, 11, 26, 8, 21, 17, 25, 9. Ranking nieco ulega zmianie, ale pokazuje, że trzeba stosować różne kryteria oceny.

To, że akurat te linie są najbardziej obłożone, wiadomo od lat. I to bez wyników klikania. Ciekawy jest za to przepływ pasażerów - z jakich dzielnic do jakich białostoczanie najchętniej podróżują?

- Nie wszystkie rzeczy są takie oczywiste. Dane z logowania pokazują nie tylko liczbę pasażerów. W tym trybie pozwalają ustalić potrzeby pasażerów, wskazują miejsca dokąd pasażerowie docierają. W następnym kroku analizujemy, na ile przebieg trasy jest dopasowany do potrzeb. Analizę taką prowadzimy na dużej próbie, więc wynik jest bardzo miarodajny. Opracowaliśmy np. tzw. macierz podróży, która opiera się na administracyjnym podziale Białegostoku na osiedla plus gminy sąsiednie. Jest to wstępny model. W takiej macierzy występuje ponad tysiąc pól, na pierwszy rzut oka trudno jest wyciągnąć wnioski, więc w następnym kroku rozpatrujemy jej wybraną część. Dla przykładu popatrzmy na osiedle Zielone Wzgórza. Z analizy wynika, że mieszkańcy tego osiedla w kolejności liczby przejazdów najczęściej podróżują na Bojary, do Centrum, os. Sienkiewicza, Antoniuk. Ranking taki można stworzyć dla każdego osiedla, ale już wiadomo że osiedla - wg podziału administracyjnego - nie dostarczą dobrych wyników, należy podzielić je na mniejsze rejony.

Jako jeden z powodów wprowadzenia obowiązkowego klikania podawany był fakt, że dzięki temu będzie można szybko dostosować rozkład jazdy do potrzeb podróżnych, czy chociażby na najbardziej oblężoną linię dać dłuższy autobus.

- O strukturze taboru nie może decydować jeden dzień nadzwyczajnego popytu. Zmiany wprowadzane są jeżeli pomiary z pewnego okresu czasu mają charakter powtarzalny. Tym różnią się badania przepływu pasażerów ustalone w jednym dniu od pomiarów ciągłych. Na podstawie analizy logowania karty można podejmować racjonalne decyzje, ale często natychmiastowe dołożenie kolejnego autobusu nie jest rozwiązaniem dobrym. Zaletą rejestru z logowaniem karty jest możliwość sprawdzenia, czy pasażerowie pojawiają się na linii systematycznie czy przypadkowo.

Poza tym, ważne jest dobowe obciążenie linii, ponieważ fakt że o 7.45 w autobusie było napełnienie 90 proc. nie może być podstawą decyzji o natychmiastowej zamianie tego rozkładu na autobus przegubowy, ponieważ często okazuje się, że na wybranym kursie obłożenie jest wyjątkowo wysokie, ale w kolejnych godzinach spada do 20 - 40 proc. Wówczas należy poszukiwać innych rozwiązań. Czasem można skoordynować odjazdy kilku linii, żeby chwilowy tłok rozładować, zbliżyć minuty odjazdów autobusów na linii. Można zastosować różne rozwiązania, ale dobrze jest posiadać narzędzie pozwalające prognozować, jakie skutki wywoła, pomagające zrozumieć potrzeby i preferencje pasażera. Nie jest to zadanie łatwe, ale możliwe. Przy tym kapitalną zaletą takiego systemu jest możliwość zestawienia danych z różnych, dzisiaj niepowiązanych linią komunikacyjną rejonów miasta. Mamy już w tej chwili kilka pomysłów, które będą polegały na zmianie trasy niektórych linii, a przez to w nowym miejscu pojawi się nowe połączenie bez straty dla dotychczasowych użytkowników.

Czy w wyniku analizy klikania zmieniono przebieg jakichś linii, przesunięto godzinę kursowania, itd.

- Karta miejska jest najważniejszym, ale nie jedynym źródłem informacji. Bardzo wartościowy jest każdy e-mail, list, wniosek, prośba i skarga. One wzajemnie się uzupełniają. Ale wracając do pytania, wspomniałem o tym, że jest już kilka takich pomysłów. A z rzeczy zrealizowanych, to np. zmianę trasy linii 26 przeprowadziliśmy po przeanalizowaniu 8, 10 i 26. Wydaje się, że decyzja była optymalna, potwierdza to liczba logowań i prośba, aby przy ul. Waszyngtona postawić dodatkowy przystanek. Oznacza to, że udało się przybliżyć autobus do pasażera. Zmiany wprowadzone zostały też na linii 27, 106, 111. Przesunięcia godzin kursowania nastąpiły na 2, 8, 9, 10. Przygotowujemy się do zmiany na liniach 12, 13. Jest też ciekawy pomysł dotyczący 14. Na pewno trzeba będzie przewartościować linię nr 9. Wprowadziliśmy korekty taboru i częstotliwości na szeregu linii. Czasem wydaje się, że niektóre linie należałoby zlikwidować, ale jednocześnie pewna grupa pasażerów z tego połączenia jednak korzysta. Tak więc kryterium liczbowe jest wskazówką, ale nie jest absolutnie rozstrzygające.

Dodatkowo zyskujemy wiedzę o szeregu aspektach codziennego funkcjonowania komunikacji miejskiej. Podam tylko bardzo prosty przykład sprzed kilku tygodni, jakie dylematy musimy czasem rozstrzygnąć. Pasażer napisał do nas, że PKP zmienia rozkład jazdy, a on pociągiem o godz. 4 z minutami dojeżdża do dworca autobusem linii 22. Pytał, czy możemy przyśpieszyć odjazd autobusu o 10 minut, bo inaczej po zmianie rozkładu kolejowego nie zdąży na pociąg którym dojeżdża do pracy. Sprawdziliśmy : kursem o 4 rano wraz z nim jeździł jeszcze jeden pasażer. Rozkład zmieniliśmy i dostosowaliśmy. W tym miejscu proszę tylko zauważyć, że kierowca autobusu wyszedł z domu do pracy o 3.30, aby dowieźć tego pasażera. Warto o tym pomyśleć, oceniając ich pracę.

To teraz kilka problemów zgłaszanych przez naszych Czytelników. Pytają o to np. dlaczego autobusy linii numer 3 po godzinie 17 są krótkie i jeżdżą zbyt rzadko. W autobusach jest zawsze tłok. To samo tyczy się linii 9, tyle że bliżej godziny 15.

- Pytania dotyczą pór dnia, gdy występuje szczyt przewozowy, czyli powrót z pracy, szkoły, wyjazd na zakupy. Z analiz wynika, że do pracy lub szkoły jedziemy najkrótszą trasą, staramy się poświęcić na to minimum czasu. Natomiast po południu dłużej wracamy do domu, co zapewne wiąże się z zakupami, spotkaniem ze znajomymi. Wiele osób nie musi się śpieszyć. Odsetek osób, które rano jadą linią X i po południu tą samą wracają jest stosunkowo nieduży. Pewnie warto byłoby sprawdzić jak to wygląda w kryterium wieku. Twierdzenie "w autobusach jest zawsze tłok“ nie ukierunkowują nas w stronę rozwiązania problemu. Są zbyt kategoryczne. Rzeczowo jesteśmy w stanie odpowiedzieć na pytanie: jakie jest napełnienie czy wykorzystanie autobusów na wskazanej linii w określonej porze dnia lub wprost godzinach, nawet na powtarzalnym kursie. Na linii nr 3 zamawianych jest w każdy dzień roboczy 5 autobusów krótkich i 5 przegubowych.

To może bardziej konkretnie odpowie Pan na pytanie: dlaczego tak rzadko jeździ linia nr 4?

- Kilka lat temu zdecydowaliśmy o podzieleniu puli autobusów obsługujących linię 4 pomiędzy istniejącą linię 4 i wówczas nową dla Starosielc linię nr 14. Posunięcie takie wynikało z prostego pytania, czy naprawdę mieszkańcy Starosielc potrzebują dojechać na ulicę Elewatorską, czy wysiadają na al. Jana Pawła II na odcinku do ulicy Hetmańskiej, czy raczej bardziej potrzebują dojazdu do osiedli Zielone Wzgórza i Słoneczny Stok, na Hetmańską i do Centrum ? Nie mieliśmy wtedy karty miejskiej, więc decyzja opierała się w dużej części na intuicji.

Po podziale linii okazało się, że pomysł był bardzo dobry, o czym świadczy napełnienie linii 14. Pasażerowie ze Starosielc, dzięki takiemu rozwiązaniu mają wybór : czternastką jak wyżej, czy czwórką na dworzec PKP, do galerii i kin przy ul. Mickiewicza, do szpitala zakaźnego na Dojlidach. Zyskali na tym rozwiązaniu mieszkańcy ul. Sikorskiego i Witosa. Z logowania kart widać, że chętnie jeżdżą czternastką.
Czwórka jako autobus dowożący osoby pracujące przy ulicy Elewatorskiej, dzięki decyzjom kierownictwa firm o rozpoczynaniu pracy w różnych godzinach (nie wszyscy razem o 6), może przyjeżdżać tam w odstępach co 15 minut, a nie co 5 minut jak to się działo jeszcze przed kilkoma laty i delikatnie mówiąc było działaniem nieracjonalnym, ponieważ te same autobusy wracając do centrum wiozły nieliczną grupę osób, które skończyły pracę na nocnej zmianie. Ponadto dzisiaj 4 jadąca ze Starosielc może wrócić do centrum jako 14. Podobne rozwiązania będziemy sugerować szefom firm i instytucji, dyrekcji białostockich szkół. Z kolei w drugiej połowie trasy linia 4 uzupełniana jest przez linię 7 i 19, a także 24.W efekcie z Dojlid i Starosielc autobusy w kierunku centrum odjeżdżają z częstotliwością nawet 8 razy na godzinę.

A dlaczego autobusy linii 13 są tak zatłoczone? Najgorzej jest w okolicach godziny 8, kiedy do białostockich szkół dojeżdżają dzieci np. z Ciasnego.

- Znakomity przykład. Kursów 13 z Ciasnego do Białegostoku jest 6 w dni robocze, 3 w soboty i 3 w niedziele. Liczbę kursów w gminach sąsiednich ustalamy wspólnie z gminami. Gmina na warunkach ustalonych w porozumieniu międzygminnym, zamawia określoną liczbę kursów i zobowiązuje się pokryć ich koszty wpływami, z odrębnych od miejskich, biletów obowiązujących na terenie gminy, tj. na strefę G (II) i dotacją pokrywającą resztę kosztów. Przy tym należy zaznaczyć, że bilety w gminach pokrywają ok. 30 proc. kosztów. Linia 13 poza granicami Białegostoku w ubiegłym roku kosztowała 234 tys. zł, a z biletów miesięcznych kupowanych przez mieszkańców Ciasnego, Sowlan i Karakul uzbierało się 36 623 zł., czyli 16 proc. kosztów. Okazuje się, że gmina do kursowania autobusu musi dopłacić prawie 200 tys. zł. Niewiele to zmienia, jeżeli dodamy bilety imienne z Ogrodniczek - 37 tys. zł, a warto pamiętać, że pasażerowie z Ogrodniczek korzystają również z linii 111. Podsumowując: 114 biletów miesięcznych średnio co miesiąc. Wydaje się, że 3 kursy powinny wystarczyć, aby dowieźć do Białegostoku wszystkich stałych klientów. Decyzja o zwiększeniu liczby autobusów powinna wypłynąć ze strony gminy. Ponadto muszą zaistnieć techniczne możliwości zrealizowania takiego kursu. Proszę pamiętać, że autobus nie działa jak taksówka. Koszt pojedynczego kursu "na żądanie“ jest bardzo wysoki. Autobus po wyjeździe z zajezdni powinien być wykorzystywany przez co najmniej 4 godziny.

Ostatnio zgłosił się też do nas białostoczanin, który miał e-kartę z rysą złamania. Przykładał ją do kasownika, ale nie działała. Kontroler wystawił więc mu karę w wysokości 200 zł, powiedział jednak, że opłata będzie anulowana, jeśli pasażer zgłosi się do siedziby BKM. Ten tak zrobił. Kara została faktycznie anulowana, ale z niewiadomych przyczyn podróżny został poproszony o zapłatę 25 zł. Nasz Czytelnik nie kryje oburzenia. Nie dość, że nie z jego winy wystawiono mu karę to jeszcze - by nie mieć problemów - musi płacić niemałe pieniądze.

- Jeżeli karta została połamana, przegięta itp., to może nie działać. Kontroler wystawił wezwanie do zapłaty, bo podróżny nie mógł wykazać się w autobusie ważnym biletem. Takie sytuacje rozpatrywane są w ramach procedury reklamacyjnej. Nie znamy tu szczegółów sprawy, ale ten podróżny musiał zapłacić: 10 zł opłaty manipulacyjnej za brak biletu podczas kontroli, 10 zł za wydanie nowej karty (duplikatu) i 5 zł za przeniesienie na nową kartę biletu, który miał wcześniej kupiony. Taką opłatę manipulacyjną poniesie podróżny, który zgłosi się do nas w przeciągu siedmiu dni od kontroli. To bardzo ważny termin. Ci, którzy zrobią to po 7 dniach, ale przed upływem 30 dni zapłacą 30 zł. W interesie podróżnego leżało jak najszybciej kartę wymienić na nową. To sytuacja analogiczna do zgubienia prawa jazdy.

Najlepiej więc - jeśli widzimy, że z naszą kartą jest coś nie w porządku - bez zwłoki sprawdzić kartę, wyrobić duplikat karty, który wydajemy na poczekaniu w punktach na Składowej 11 i Sienkiewicza 22. Aby uniknąć mandatu, warto podejść do kierowcy, kupić i skasować papierowy bilet. Jeżeli karta nie działa i nie jest uszkodzona wymieniamy ją bezpłatnie, a reklamację uwzględniamy beż żadnych opłat.

Pasażerowie narzekają, że kasowniki często nie działają. Przykładają kartę i nic. Niektórzy mówią, że jeśli trzy razy usłyszy się sygnał odrzucenia, karta się blokuje i nie można jej użyć - jak w bankomacie.

- Aby karta zadziałała bezproblemowo, trzeba przyłożyć ją do dolnej części kasownika pod wyświetlaczem i przytrzymać przez sekundę. Nie ma sensu poruszanie kartą, przykładanie jej bokiem, czy pod skosem. To może być powód odrzucenia karty.

Na stronie internetowej BKM: www.komunikacja.bialystok.pl znajdują się filmy instruktażowe.
Można podejrzewać, że są w autobusach gracze z pustą kartą, którzy kartę logują, karta jest odrzucana, bo nie ma na niej biletu, a robią to specjalnie, bo po charakterystycznym trzykrotnym sygnale dźwiękowym głośno narzekają, że kasowniki są do niczego i zawsze znajdzie się ktoś, kto mu przytakuje i w ten sposób przedłuża się proceder jazdy na gapę, a przecież każdy pasażer z biletem na e-karcie widzi, o co tu chodzi. Nie jest prawdą, że po nieudanym odczycie karta zostanie zablokowana.

Bo obowiązek klikania ma też rozwiązać problem gapowiczów?

- Gapowicze byli, są i będą. Jeżeli nie ma fizycznych barier albo ścisłej kontroli dostępu zawsze się pojawią. Według kwalifikacji prawnej jazda na gapę nie jest kradzieżą, ale może być potraktowana jako wykroczenie. Czym jazda na gapę różni się od kradzieży batonika ? Czy logowanie karty rozwiąże problem gapowiczów? Odpowiadam - całkowicie nie rozwiąże, ale już dziś skutecznie ogranicza. Jestem przekonany, że za dwa lata będzie to margines społeczny, skala zjawiska zmniejszy się dziesięciokrotnie.

Wygórowane - przynajmniej dla niektórych - ceny biletów to jeden z trzech głównych problemów, na jakie zwracają uwagę podróżni. Oprócz obowiązku klikania, chodzi o kolejki, jakie ustawiają się przy punktach z kartami w październiku i marcu. Wtedy to studenci dostają z dziekanatów podbite legitymacje i mogą korzystać z ulg. Jak planuje Pan rozwiązać ten problem? Może więcej punktów z kartami?

- Co do cen biletów to miarodajna jest cena biletów miesięcznych, a nie jednorazowych. A bilety miesięczne mamy w Białymstoku najtańsze w kraju. Jeszcze raz powtórzę, bilety miesięczne mamy w Białymstoku najtańsze w kraju, a mimo to bilety pokrywają 70 proc. kosztów, co jest wynikiem kapitalnym, wyjątkowym w skali Europy. I jest to zasługą pracowników trzech białostockich spółek komunikacyjnych KPK, KPKM, KZK, które pod marką BKM wożą codziennie białostoczan.

Za komunikację miejską nie płacimy dużo. Jeśli cenę biletu miesięcznego (80 zł) podzielimy przez 30 dni w miesiącu, to okazuje się, że dziennie płacimy za autobus 2,60 zł. To naprawdę niewiele i o 20 gr mniej niż koszt biletu jednorazowego. A jeżeli jeszcze zauważymy, że bilet ulgowy dla ucznia, studenta, emeryta kosztuje dziennie 1,30 zł, to każdy przyzna, że jest to opłata symboliczna. Kierowcom samochodów podrzucę do przemyślenia: proszę policzyć, ile litrów benzyny zatankujemy na stacji paliw za 80 zł - czyli równowartość biletu miesięcznego?

"Klikanie“ jest tożsame z okazaniem biletu do kontroli. To jest normą w większości miejsc na świecie, oprócz Polski niestety. Tak się postępuje wchodząc do autobusu w Elblągu, Częstochowie, Rybniku i wielu innych miastach. Czy wie Pan ile BKM ma dziennie "lajków“ ? Codziennie ponad 100 tysięcy. Tyle jest kliknięć. Faktem jest, że wiele osób posiada ulgę na czas określony. Tak jak właśnie studenci, którzy muszą zadbać o aktualizację prawa do ulgi do końca marca. Sesja zimowa skończyła się w lutym, więc jeżeli ktoś stanie w tym roku w kolejce w Wielkim Tygodniu, to na pewno na własne życzenie. Aktualizacja trwa minutę. W marcu ubiegłego roku uruchomiliśmy dodatkowy punkt przy ul. Skłodowskiej. Nikt go praktycznie nie odwiedzał. Utrzymanie personelu jest kosztem, który trudno ponosić, jeżeli pracownik nie będzie miał nic do roboty. Co do października, to oprócz studentów w kolejkach stoją uczniowie, którzy w dużej liczbie zjawiają się prawie ostatniego dnia ważności ulgi. Rozwiązanie tej kwestii wkrótce przedstawimy i na pewno załatwi ono tę kwestię.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny