Zakaz wprowadziła uchwała rady miejskiej. Zapisano w niej, że palić nie można w promieniu 5 metrów od przystanku.
- Mnie zakaz nie przeszkadza. Palę, tyle że dwa razy dalej niż kiedyś - mówi Stanisław Łajewski, białostoczanin i palacz.
Niektórych jednak zakaz denerwuje.
- To nie ma sensu - uważa Paweł Wasiluk. - Przecież niektórzy i tak przechodzą obok przystanku i palą. A jak już ktoś te pięć metrów odejdzie, to wyrzuca peta byle gdzie, zamiast do kosza.
Ale niepalący są zadowoleni.
- Jest zdecydowanie lepiej - cieszy się Ewa Szymborska. - Już tylko sporadycznie zdarza się, żeby ktoś zapalił w pobliżu innych czekając na autobus.
Ci, którzy zakaz łamią muszą przygotować się na kary. W ciągu całego roku straż miejska interweniowała ponad 550 razy, upominając palaczy na przystankach. Na początku tylko pouczali, teraz już sypią się mandaty. Średnio 50-złotowe. Ale zdarzyły się też i takie po 200 zł. Pomogło.
- Mieszkańcy przyzwyczajają się do zakazu - mówi Jacek Pietraszewski, rzecznik straży miejskiej. - Mamy coraz mniej interwencji w tej sprawie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?