Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

DSK przejmie pacjentów oddziału dziecięcego przy ul. Wołodyjowskiego

(mg)
Mali pacjenci trafią do DSK
Mali pacjenci trafią do DSK Fot. www.udsk.umb.edu.pl
Rodzice nie powinni się martwić. Dzieci nie zostaną bez opieki medycznej. Jesteśmy gotowi przejąć małych pacjentów - zapewnia Anna Iwaszkiewicz-Pawłowska, dyrektorka Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

To właśnie rodziców najbardziej poruszyła wiadomość, że szpital wojewódzki zamknie swój oddział dziecięcy przy ul. Wołodyjowskiego. W połowie przyszłego roku przestanie tu działać ortopedia, chirurgia i otolaryngologia. Mali pacjenci trafią do DSK.

- To jakieś nieporozumienie. Jeżeli będziemy mieć tylko jeden szpital, stracą na tym nasze dzieci. Będą jeszcze dłuższe kolejki do specjalistów - denerwuje się Izabela, mama kilkuletniego Kuby.

Likwidacja oddziału jest już przesądzona

- To konieczność. Tylko w tym roku przyniósł szpitalowi dwa mln strat, a dług szpitala to 70 mln zł. W dodatku nasz oddział nie dysponuje takim sprzętem medycznym jak kliniczny. Dzieci tylko zyskają - podkreśla Sławomir Kosidło, dyrektor szpitala wojewódzkiego.

Przypomina, że na zamknięcie oddziału dla dzieci zgodził się zarząd i radni województwa podlaskiego. Kilka dni temu swoje stanowisko przegłosowali na sesji sejmiku. Nie pomogła obecność w urzędzie marszałkowskim lekarzy, pielęgniarek i rodziców, którzy nie zgadzali się na zamknięcie oddziału przy Wołodyjowskiego.

- DSK stanie się monopolistą. Jeżeli ten szpital odmówi przyjęcia dziecka albo będzie miał problemy finansowe, matka z chorym dzieckiem odejdzie z kwitkiem - mówiła nam na sesji jedna z pielęgniarek oddziału przy Wołodyjowskiego.

Dyrekcja DSK uspokaja. - Pan dyrektor Kosidło dostał już ode mnie pismo, że jesteśmy w stanie przejąć małych pacjentów. Szczegóły omówimy po rozmowach z Narodowym Funduszem Zdrowia o przyszłorocznych kontraktach - mówi Anna Iwaszkiewicz-Pawłowska.

Z pielęgniarkami będzie gorzej

Informuje, że jej szpital już teraz ma wolne łóżka, na niektórych oddziałach nawet 40 procent stoi pustych.

- Pacjenci nie muszą czekać na przyjęcie. Owszem, zdarzają się teraz kolejki na niektóre oddziały, na przykład kardiologię, ale ma to związek z ponadplanowymi zabiegami, za które NFZ nie płaci - dodaje dyrektorka DSK.

A co z pracownikami oddziału przy Wołodyjowskiego? - Możemy zatrudnić kilku lekarzy. Nie mogę podać konkretnej liczby przed rozmowami z Funduszem. Z pielęgniarkami będzie gorzej - przyznaje Anna Iwaszkiewicz-Pawłowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny