Problem dotyczy osiedla Dojlidy Górne, które jako ostatnie zostało przyłączone do Białegostoku w 2006 roku. Mimo tego jego mieszkańcy nadal płacą za taksówki tak, jak gdyby mieszkali na terenie innej gminy. Druga strefa taxi zaczyna się na wysokości cmentarza przy ulicy Zabłudowskiej, a z drugiej strony od sądu przy Mickiewicza, czyli w granicach administracyjnych Białegostoku.
- Taki podział stref taxi dzieli mieszkańców na dwie kategorie - podkreśla radny Stefan Nikiciuk. I domaga się uchwały, która taki podział zlikwiduje. Jak podkreśla, tak zrobiły inne miasta, np. Kielce, Poznań czy Lublin.
Magistrat formalnie nie wyznacza podziału na strefy taxi. Ale obiecał, że podejmie rozmowy ze środowiskiem taksówkarzy. - Decyzje powinny być znane do końca miesiąca - twierdzi Urszula Sienkiewicz, rzeczniczka urzędu miejskiego. Potwierdza, że rozmowy w tej sprawie już trwają.
- Urząd miejski zastosował w stosunku do nas lekki szantaż - twierdzi z kolei Janusz Warpechowski, przewodniczący podlaskiego oddziału Związku Zawodowego Taksówkarzy RP. To ta organizacja decyduje o podziale na strefy. - Urzędnicy powiedzieli, że nie przedłużą nam umowy na dzierżawę pasa drogowego pod znaki informujące o tym, gdzie zaczyna się druga strefa.
To wywołało oburzenie taksówkarzy. - Nawet jeżeli te tablice znikną, to i tak będziemy tam włączać drugą strefę - zapowiada Janusz Warpechowski. Dziś mają spotkać się wszyscy prezesi białostockich korporacji taksówkarskich i zadecydować co robić.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?