Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Tadeusz Wasilewski: Bronię ludzkiego życia

(luk)
Dr Tadeusz Wasilewski
Dr Tadeusz Wasilewski Wojciech Wojtkielewicz
Stanąłem w obronie mojego najmniejszego pacjenta, jakim jest zarodek ludzki. Przez 14 lat tego nie broniłem, chociaż miałem to życie ludzkie przed oczyma, pod mikroskopem, na odległości 15 cm. Wstyd mi, że tego nie robiłem. Dlatego naprawiłem swoje życie.

Dr Tadeusz Wasilewski przez 14 lat (od 1993 do 2007 roku) był związany z programem in vitro. Pracował w białostockiej klinice, miał mnóstwo pacjentów, osiągał sukcesy. Dlaczego zrezygnował z zajmowania się tą metodą i zajął naprotechnologią - opowiada Czytelnikom "Obserwatora".

Zacznę od tego, że w podręcznikach do nauki medycyny, z zakresu pediatrii, ginekologii czy embriologii, mówi się o człowieku od chwili połączenia komórki jajowej z plemnikiem. Wszędzie używa się tej definicji, nikt z tym nie próbuje dyskutować. Jeśli ktoś mówi inaczej, jest laikiem. Czyli życie ludzkie zaczyna się w chwili poczęcia, gdy powstaje zarodek.

Niepłodność

Niepłodność jest olbrzymim problemem rodzinnym i społecznym. Dotyka ludzi na całym świecie, co 5-6 parę małżeńską, stale narasta. Jest to również problem kliniczny. Pierwszy program in vitro na świecie skutecznie wykonano w 1978, w Polsce, w Białymstoku, w 1987 roku. Ale wcześniej medycyna też pomagała tym ludziom, szukała przyczyn chorób powodujących obniżenie potencjału prokreacyjnego, starała się je eliminować. Była to medycyna zachowawcza, zabiegowa, uzdrowiskowa. In vitro wymyślono po to, aby poza organizmem matki połączyć komórki jajowe z plemnikami. Bo nie zawsze było to możliwe w naturze np. przy niedrożnych jajowodach.

In vitro

Jeśli kobieta i mężczyzna są całkowicie zdrowi i rozpoczynają współżycie, szansa na poczęcie dziecka w jednym cyklu miesięcznym wynosi 20-30 procent. W takim cyklu naturalnym, mamy do czynienia z milionami plemników i jedną komórką jajową. W programie in vitro, jeśli mamy jedną komórkę i liczne plemniki, skuteczność mierzona urodzeniami dzieci jest mniejsza niż 5 procent. Aby podnieść tę skuteczność, dąży się do powstania większej ilości zarodków. W związku z tym podaje się duże dawki leków, aby móc wystymulować w jajnikach wzrost kilku, kilkunastu pęcherzyków i w każdym z nich komórki jajowej. Klasyczne zapłodnienie in vitro polega na umieszczeniu komórek jajowych w płynie zawierającym plemniki, które samodzielnie docierają do komórek. Aby jeszcze zwiększyć skuteczność zapłodnienia, zaczęto stosować metodę ICSI, polegającą na wprowadzeniu do komórki jajowej pojedynczego plemnika przy użyciu specjalnych mikronarzędzi. Zarodki są następnie przenoszone do inkubatora, który musi bardzo precyzyjnie naśladować organizm kobiety. Przez następne dni zarodki dalej się dzielą. Na podstawie tempa podziału, wyglądu komórek z których składają się zarodki w 2-5 dobie od zapłodnienia podejmuje się decyzję, które z nich rokują najlepiej do dalszego życia i po podaniu do jamy macicy mogą przynieść sukces w postaci urodzenia dziecka. Jeśli mamy np. 8 zarodków, wybiera się 2 najlepiej rokujące. Transferuje te 2 zarodki czyli podaje do jamy macicy. Wtedy możemy osiągnąć największe prawdopodobieństwo przy najmniejszych możliwościach powikłań w postaci ciąży wielopłodowej. Zarodki tzw. nadliczbowe poddaje się kriokonserwacji, czyli zamrożeniu w temperaturze ciekłego azotu. Kilkanaście lat temu przeżywalność zarodków w wyniku mrożenia była poniżej 50 proc. Dzisiaj przy zaawansowaniu technik mrożenia nie przeżyje przynajmniej 20 proc. z nich.

Transfer

Trwa dyskusja, dlaczego jest duża różnica pomiędzy jakością zarodków a ilością pozytywnych testów ciążowych. Transfer odbywa się przy pomocy specjalnej sondy, do której nabiera się zarodki. Wprowadza się sondę do jamy macicy i w ściśle określonym miejscu zostawia zarodki. Wymaga to bardzo dużej precyzji i wprawy. W programach in vitro zdarzają się ciąże pozamaciczne. Zarodki mogą też być wyjęte wraz ze śluzem, który występuje w kanale szyjki. Macica pod wpływem wkładanej do niej kaniuli, która jest ciałem obcym, zaczyna się kurczyć i może wypchnąć zarodki. Nie zdajemy sobie sprawy, ile jest zagrożeń i pułapek w trakcie transferu podczas programu in vitro. Gdzie los najlepszych naszym zdaniem zarodków zależy od anatomii narządu rodnego, instrumentarium, doświadczenia i precyzji osoby, która zabieg wykonuje. Żebyśmy nie wiem jak dobrze wykonywali program in vitro, nie jesteśmy w stanie zapewnić stuprocentowego bezpieczeństwa życiu człowieka na etapie rozwoju zarodkowego.

Eugenika

Dzisiaj jest jeszcze diagnostyka preimplantacyjna, odpowiadająca na pytanie, czy dany zarodek jest chory czy zdrowy. A jeśli jest chory, to gdzie trafi i co z nim zrobić? Czy podać go do jamy macicy, czy poddawać kriokonserwacji? Mówimy o eugenice pod mikroskopem. Wybieramy spośród 6-8 zarodków dwa, które trafią do jamy macicy. Gdybyśmy wszyscy przyznali na świecie, że życie ludzkie zaczyna się od chwili poczęcia, to wybór zarodków, które są transferowane i kriokonserwowane, a które nie, to forma eugeniki.

W pewnym momencie z powodu tej wiedzy, powiedziałem: nie, nie będę tego dalej robił. Nie będę decydował o tym, czy ktoś będzie żył. Zobaczyłem to bardzo mocno, tę niegodziwość tej metody, która nie powinna być uznana jako metoda medyczna. Jeśli jako lekarz mam służyć życiu od chwili poczęcia do naturalnej śmierci, to każde narzędzie zagrażające życiu, wykonane z nie wiem jak szlachetnych pobudek - mówię tu o braku potomstwa - ale kosztem istnień ludzkich, każe mi wycofać się z możliwości pracy tym narzędziem. Zobaczyłem to jak na dłoni. To mi wystarczyło, aby nie pracować z programem in vitro ani chwili dłużej. Wyszedłem po prostu na ulicę i nie wiedziałem, co będę dalej robił, czy jeszcze w ogóle będę lekarzem.

Naprotechnologia

Gdy zrezygnowałem z programu in vitro, nie wiedziałem, że jest coś takiego jak naprotechnologia, część ochronnej medycyny prokreacyjnej. Oczywiście wiedziałem, jako lekarz, że możemy używać w leczeniu niepłodności różnych metod zachowawczych, bez inseminacji i programu in vitro, ale nie miałem pojęcia czy są równie skuteczne. Po ok. pół roku dowiedziałem się, że istnieje naprotechnologia. Stworzył ją Thomas Hilgers, człowiek, zainspirowany encykliką Humanae Vitae, lekarz, który uznał, że wiedza nie będzie mu przeszkadzać w obcowaniu z panem Bogiem. Nawiązałem z nim kontakt i z innymi ludźmi posiłkującymi naprotechnologią, i już wiedziałem że to jest wiedza, z której i ja skorzystam. Że jak dodam do niej swoje dotychczasowe doświadczenie, mogę być bardzo skuteczny.
Naprotechnologia to nauka umiejętności obserwacji cyklu miesięcznego na podstawie wydzielin pochwowych (tzw. model Creightona), oraz pełna diagnostyka mężczyzny i kobiety: endokrynologiczna, alergologiczna, ultrasonograficzna, andrologiczna. To złożenie małżeństwu propozycji leczenia farmakologicznego, dietetycznego, zmiany trybu życia, ewentualnie leczenia zabiegowego, jak jest potrzebne. Wszystko po to, aby doprowadzić do poczęcia dziecka w intymnym akcje współżycia, bez inseminacji i in vitro.

1 stycznia 2009 roku otworzyłem w Białymstoku z zespołem dobranych ludzi, pierwszy w Polsce ośrodek stosujący naprotechnologię, gdzie do dziś skutecznie leczymy niepłodność małżeńską. Naprotechnologia jest leczeniem niepłodności, in vitro - leczeniem bezdzietności.

Skuteczność

Zaczynając pracę w naprotechnologii przeczytałem pracę dr Phila Boyla, który pracował już kilkanaście lat z tą metodą. Pisał, że leczenie w pół roku daje efekt w postaci ok. 16 proc. skuteczności, po 12 miesiącach - 35 proc., po półtorej roku - 50 proc. a po dwóch latach - 60-65 proc. To był punkt zaczepienia, można było to odnieść do naszej pracy. Policzyłem, jak to jest u nas i okazało się, że przy średnim czasie leczenia pacjentów przez pół roku, skuteczność wynosi u nas 17 proc. Wiedziałem już, że nasze postępowanie jest ze wszech miar słuszne. Dowodem są setki dzieci, które urodziły się dzięki tej metodzie. I to w przypadkach, gdy kiedyś powiedziałbym takim ludziom, że jedynym wyjściem jest in vitro lub inseminacja, np. przy niskiej wartości nasienia męskiego. Mamy pacjentki, które po kilka razy próbowały wcześniej bez efektu metody in vitro, teraz są w ciąży. Oczywiście nie ma metody stuprocentowej na uzyskanie ciąży, nie daje tego ani in vitro, ani ochronna medycyna prokreacyjna. Ale mam nadzieję, że naprotechnologia swoją skutecznością się obroni, pokaże że program in vitro wcale nie jest skuteczniejszy, a jak niegodziwy w stosunku do istnień ludzkich.

Krytyka i sumienie

Nie było to proste zacząć coś przeciwstawnego do tego, co robiłem do tej pory, powiedzieć o tym kolegom, przełożonym, zwłaszcza w środowisku białostockim, które jest macierzystym dla metody zapłodnienia pozaustrojowego w Polsce. Ale nie jestem przeciwko nim, szanuję ich wiedzę, wiadomości, to czego mnie nauczyli. Jestem przeciwko metodzie, która nie szanuje wszystkich istnień ludzkich, mimo że celem jest poczęcie i urodzenie upragnionego przez lata dziecka. Moje doświadczenie z programu in vitro jest po to, aby to wyraźnie powiedzieć. Jeszcze niedawno robiłem to samo. Zaprzestałem z uwagi na etykę, życie istnień ludzkich, na śmierć która tam się dokonuje.
Przeciwnicy naprotechnologii mówią, że jest nieskuteczna, że brakuje doniesień naukowych. Oni mają ich kilkaset tysięcy, a my kilkadziesiąt publikacji. Ale pamiętajmy, że przy in vitro pracuje kilkaset tysięcy ludzi na całym świecie, a naprotechnologii - kilkudziesięciu. Ja pracuję od godz. 8 do 20 z pacjentami. Czas na publikacje jest naprawdę ograniczony. Mimo to udało się nam opublikować prace i własne obserwacje na temat skuteczności leczenia.

Posiłkując się ochronną medycyną prokreacyjną bronię każdego ludzkiego życia. Stanąłem w obronie mojego najmniejszego pacjenta, jakim jest zarodek ludzki. Przez 14 lat tego nie broniłem, chociaż miałem to życie ludzkie przed oczyma, pod mikroskopem, na odległości 15 cm. Wstyd mi, że tego nie robiłem. Dlatego naprawiłem swoje życie. Teraz wracam wieczorem do domu, i wiem, że spełniłem się dzisiaj jako lekarz broniący życia od chwili poczęcia. Walczę z niepłodnością małżeńską w sposób etyczny, moralny i skuteczny.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny