Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Kruk: Dobrze, jeżeli Polska B będzie teraz widziana przez pryzmat Białegostoku (wideo)

Aneta Boruch
Tak reklamuje się Białystok
Tak reklamuje się Białystok fot. bialystok.pl
Dla mnie reklama z aniołem: pobudka, jutrznia, to zrywanie się, ten zastrzyk energii, jest bardzo klarowna. Myślę, że są podstawy, żeby wzbudzić zainteresowanie Białymstokiem - uważa dr Marek Kruk, z Wydziału Ekonomii i Zarządzania UwB.

Obserwator: Widział Pan spoty reklamowe Białegostoku?

Dr Marek Kruk, Wydział Ekonomii i Zarządzania Uniwersytetu w Białymstoku: Tak. Wszystkie.

Podobają się Panu?

- Tak. Choć jak wszystko, tak i one mają też swoje wady.

Najmniej czytelna jest dla mnie reklama radiowa, bo sens wypowiedzi tych młodych ludzi jest gdzieś dopiero w połowie i nie jest to czytelne. Ale konwencja tego jest ciekawa, a hasła nośne. Przy pierwszym odsłuchaniu nie jest to czytelne, ale powtarzalność może przynieść efekt.

A nie razi Pana, gdy w pewnym momencie słychać: projekt dofinansowany z...?

- Wolę to, niż słyszeć "przed zastosowaniem skonsultuj się z farmaceutą".

Ale ja odbieram to pozytywnie. Bo dlaczego miasto ma wykładać własne pieniądze, jeżeli może zdobyć je z innego źródła. Rzadko kiedy zdarza się, żeby takie działania można było sfinansować ze środków zewnętrznych. U nas to się udało i bardzo się z tego cieszę. To może niuans, ale gdyby było inaczej, to zaraz podniosłyby się głosy, że wydajemy własne pieniądze. Ale dzięki temu dofinansowaniu wytrącono przeciwnikom z ręki bardzo mocny argument.

Jeśli chodzi o billboardy, to myślę, że to po części jest spójne z tym, co było w ubiegłorocznej kampanii wewnętrznej, ale pojawia się tu jeszcze Pałac Branickich. Być może fajniej byłoby, gdyby był on pokazany we wschodzącym świetle, takiej jutrzni - byłoby to takie bardziej wymowne. Ale po raz pierwszy jestem całkowicie zadowolony z pełnego profesjonalizmu tych reklam. Naprawdę, nie mamy się czego wstydzić - mówię o walorze technicznym, dopracowaniu. Każdy z tych nośników spełnia formalne wymogi, które stawia się profesjonalnym narzędziom.

W każdym z tych narzędzi są jednak inne motywy. Trudno to nazwać linią kreacyjną.

- Konsekwencji w zasadzie nie ma żadnej - to prawda. Ale proszę pamiętać też, że każde narzędzie ma swoją grupę odbiorców i każdemu stawiane są inne cele.

Zgadzam się, że można to ze sobą mocniej powiązać. Choć w reklamie telewizyjnej i na billboardzie jest Pałac Branickich jako motyw - to najbardziej rozpoznawalny z naszych zabytków. I to jest dobre. Myślę jednak, że ma pani trochę racji - trudno dopatrzyć się spójności.

Niektórzy zwracają uwagę na pewną anonimowość młodych ludzi, reklamujących nasze miasto na billboardach.

- Tak. Tutaj być może trzeba było pomyśleć o tych rozwiązaniach, jakie zastosowano w kampanii wewnętrznej w mieście. Wtedy ta czwórka bohaterów mówiła, pokazywała się szerzej publicznie. Tutaj ta dobra idea nie do końca została sprzedana. Nawet my, sami białostoczanie, niezupełnie dobrze ich znamy. No, ale na błędach człowiek się uczy.

Ale co jest bardzo dobre: ta kampania z dobrej strony pokazuje Białystok. Nie mamy się czego wstydzić. Ona jest prosta w swoim przekazie i może niezbyt czytelna, ale ma taka być - ma zwrócić uwagę i zwraca. Może zapaść w pamięć, a to jest tak naprawdę najważniejszy cel każdej reklamy.

Co ta kampania o nas powie i co nam przyniesie?

- Zamysłem tej kampanii było zrzucenie przez Białystok jarzma Polski B. Gdyby Polska B była teraz widziana przez pryzmat "B jak Białystok", to byłoby dobrze. Dlatego, że, po pierwsze, nie ma się czego wstydzić, jeśli chodzi o profesjonalizm. Na pewno pokazujemy miasto z dobrej strony. Niektórzy mogą zarzucać, że ta reklama jest prosta. Ale zarazem jest czytelna. Inna opcja to reklama kontrowersyjna, ale taka nie jest nam potrzebna, bo taką kampanię już mieliśmy.

Ta kampania powie, że jesteśmy miastem młodym i pełnym nadziei. Kolorystyka, symbol anioła, odradzanie się nadziei - to jest coś, co powinno być czytelne. Mam też wrażenie, że hasło Wschodzący Białystok w tej konwencji po raz pierwszy dobrze się komponuje i wywołuje bardzo pozytywne skojarzenia. Dla mnie ta reklama z aniołem: pobudka, jutrznia, to zrywanie się, ten zastrzyk energii - ta symbolika dla mnie jest bardzo klarowna i za to chapeau bas.

Myślę, że są podstawy, żeby wzbudzić zainteresowanie Białymstokiem. Spot telewizyjny jest tak intrygujący, że widząc go, chciałbym zobaczyć, jak to miasto wygląda z bliska.

Do kogo ta kampania jest adresowana?

- Nie wiem. Ale w tym przypadku nie jest to wada. Myślę, że tutaj chodziło przede wszystkim o zmianę postrzegania. Ale przypomnijmy tu sobie billboardy Warszawy pod hasłem "Warszawa da się lubić od wschodu do zachodu". To też nie jest jasne, ale w takich przypadkach chodzi o wywoływanie pozytywnych skojarzeń. "Poznań warty poznania" - no to przez kogo? W większości miasta starają się pobudzać myślenie pozytywne o nich. Zresztą myślę, że oprócz turystyki żadna inna kampania nie powinna tak mocno wykorzystywać mediów masowych.

A co Pan sądzi o reklamie internetowej Białegostoku w ramach tej kampanii?

- Ta strona akurat, niestety, bardziej pachnie biuletynem informacji publicznej niż żywą stroną komunikacji z potencjalnymi odbiorcami. Użyty tu język nie jest najlepszy. O ile konwencja jest ciekawa, to treść mogłaby być bardziej przemyślana i interesująca. Można było tu wykorzystać potencjał czworga bohaterów billboardów. Każdy z nich miałby coś do powiedzenia z obszarów, w których działają, i to byłoby tu fajne. Mało tego. Gdyby to oni opowiadali, ludzie mogliby pełniej zrozumieć przesłanie billboardowego przekazu.

Natomiast jestem absolutnie przekonany, że reklama telewizyjna zwróci uwagę. Żubr posłużył się czymś takim, gdy puścił pierwsze mruczando: niejasne, odwołujące się do skojarzeń, ale intrygowało i nastrajało pozytywnie. Co do pomysłu, treści, możemy mieć uwagi, ale najważniejsze, że nie zrobiono tego chałupniczymi metodami.

Czego oczekiwałby Pan w kolejnym promocyjnym kroku miasta?

- Myślę, że dobrze byłoby pomyśleć nad leitmotivem, prawdziwą linią kreacyjną i przygotowywać komunikację ukierunkowaną już na konkretne grupy. Przy czym od czasu do czasu, w kolejnych odsłonach, np. z aniołem, warto pokazywać naszą nowoczesność. Niech ten anioł przy tym się pokręci. Jeżeli rozjaśniłby kolejne obszary życia w Białymstoku, byłoby nieźle. Niech to robi, tylko nadal profesjonalnie. Bo może być tak, że ktoś wykorzysta ten motyw, ale zechce zaoszczędzić pieniądze i wyjdzie klapa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny