Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Agnieszka Wilczewska: Nie ma miłości bez chemii, czyli o kwasach i zasadach w związkach

Konrad Karkowski
Miłość jest ślepa, ale też sprawiedliwa, właśnie dzięki chemii - mówi dr Agnieszka Wilczewska z Uniwersytetu w Białymstoku
Miłość jest ślepa, ale też sprawiedliwa, właśnie dzięki chemii - mówi dr Agnieszka Wilczewska z Uniwersytetu w Białymstoku Konrad Karkowski
Mówi się, że miłość uzależnia, jest ślepa. To wina naszego mózgu i... chemii. O tajemnicach zakochania opowiada dr Agnieszka Wilczewska

Mówi się, że aby między dwojgiem ludzi zaistniało jakieś uczucie musi zadziałać chemia. Czy rzeczywiście gdy jakaś osoba nam się podoba, to w naszym organizmie wytwarzają się jakieś różne związki chemiczne?

Oczywiście, że tak. Proces zakochania rozpoczyna się już w mózgu. Ale żeby tak się stało muszą zadziałać jakieś bodźce. Przecież nie zakochujemy się w każdej osobie, którą widzimy. Naukowcy twierdzą, że mamy w sobie mapy pamięci. Nasz mózg porównuje daną osobę z wzorcami, które nabywamy przez całe nasze życie, szczególnie w okresie dojrzewania. Jej oczy, twarz, figurę, rysy twarzy zestawia z tym idealnym szablonem, który jest w nas zakodowany.

Czyli to nasze wspomnienia mają największy wpływ na to, czy ktoś nam się podoba?

Wygląd drugiej osoby też ma na to wpływ. Ale przecież często mówimy, że miłość jest ślepa. Albo też, że zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia. Nie potrafimy powiedzieć dlaczego tak się dzieje. A to właśnie wtedy nasz mózg decyduje, czy dana osoba pokrywa się z wzorcami czy też nie. Daje zielone światło lub czerwone. To wszystko dzieje się ciągu 4 sekund.

I co wtedy? Jeśli mózg zdecyduje na tak to znaczy, że od miłości nie ma już ucieczki?

Procesy, które następują później to jeszcze nie miłość. Mózg zaczyna produkować do naszego organizmu fenyloetyloaminę. To właśnie on jest odpowiedzialny za stan, jaki nazywamy zakochaniem. Nagle ta druga osoba jest cudowna, nie możemy przestać o niej myśleć. Jesteśmy szczęśliwi, energiczni, błyszczą nam oczy, serce szybciej nam bije, pojawiają się w końcu tzw. „motylki w brzuchu”. U kobiet występują również rumieńce. Tego procesu nie da się już powstrzymać, zresztą nie należy. To zdrowa i naturalna reakcja.

Ale czy ta substancja nie powoduję, że zaczynamy popadać w stan uzależnienia?

To prawda, że fenyloetyloamina w swoim działaniu przypomina np. amfetaminę. Wprowadza nas w taki stan narkotyczny. Nie jest ona jednak groźna dla naszego organizmu. Nie da się jej przedawkować. Gdy jednak nie widzimy długo tej drugiej osoby, albo za nią tęsknimy, zaczynamy odczuwać skutki negatywne i po prostu cierpimy. Na szczęście fenyloetylamina nie jest produkowana bez końca. Zaczynamy się do niej przyzwyczajać. Trwa to od 18 miesięcy do 4 lat.

Co wtedy? Czy to koniec naszego zakochania?

Oczywiście, że nie. Mija pierwsza fascynacja. Ale organizm wytwarza inne związki, jak dopamina czy oksytocyna, które w końcu mają szansę dość do głosu. Są to hormony, które odpowiadają za trwalsze emocje. Poczucie szczęścia, bezpieczeństwa, szukanie wspólnych zainteresowań. Dopamina np. nazywana jest „cząsteczka szczęścia”. Odpowiada za chemiczne procesy w mózgu dotyczące odczuwania przyjemności.

Dużą rolę odgrywają również endorfiny, czyli hormony szczęścia, obecne np. w czekoladzie czy wytwarzane po wysiłku fizycznym. Ich działanie jest widoczne szczególnie u par, które są długo ze sobą. Wtedy nawet kłótnia potrafi pobudzić wydzielanie endorfin i wprowadzić w stan szczęścia. Strata partnera jest wtedy bardzo mocno odczuwalna. Wręcz powoduje fizyczny ból.

Czyli gdy dotrwamy do tego momentu to można powiedzieć, że mamy duże szanse na udany związek?

Dokładnie tak. Jest to etap, który bliski jest definicji miłości. Dzięki wymienionym hormonom jesteśmy szczęśliwi w związku. Należy jednak zaznaczyć, że aby tak było poziom tych hormonów powinien być na takim samym stopniu u jednej i drugiej osoby. Gdy jedna z nich kocha bardziej, pojawiają się problemy. Oczywiście są też osoby, które lubią być w stanie uzależnienia od fenyloetyloaminy. Takie osoby zmieniają więc często partnerki lub partnerów.

Takie osoby pewnie zastanawiają się czy stan zakochania można samemu wyzwolić lub też wytworzyć sztucznie?

Produkcja hormonów w naszym organizmie jest niezależna od nas. Możemy próbować je stymulować przez np. myślenie o drugiej osobie, ale nie ma pewności, że to się nam uda. Ostatecznie jest to proces fizjologiczny i każdy ma inny poziom wydzielania tych związków. Sztucznie rozbudzić miłości też się nie da. Nie istnieje coś takiego jak eliksir miłości. Może to i dobrze, bo kto by chciał być w sztucznie kreowanym związku?

Istnieją jednak na rynku np. feromony.

Naukowcy próbowali oczywiście eksperymentować z zapachami, które przecież bardzo silnie działają na nasze odczucia, pobudzają wspomnienia. Nie da się jednak stworzyć jednego idealnego zapachu, który pobudzałby każdego i w taki sam sposób. W świecie zwierząt feromony rzeczywiście są takimi przekaźnikami zachowań. Nie ma jednak dowodów, że tak samo działają na ludzi. Lubię zresztą myśleć, że miłość to nie tylko procesy chemiczne, że jest w tym także trochę tajemniczej magii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny