Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

DPS przy Świerkowej pod kontrolą. Czy fałszowano recepty?

Marta Gawina
Wszystko zaczęło się od sprawy lekarza psychiatry, który miał fałszować recepty
Wszystko zaczęło się od sprawy lekarza psychiatry, który miał fałszować recepty
Fałszowanie recept, a może utrudnianie pracy. Takie są zarzuty. Czy prawdziwe? W Domu Pomocy Społecznej przy ul. Świerkowej trwają kontrole. Sprawdza go NFZ, policja i urząd wojewódzki.

Wszystko zaczęło się od sprawy lekarza psychiatry, który miał fałszować recepty. Czy doszło do przestępstwa, to od kilku tygodni sprawdza podlaski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia i prokuratura.

- To dlatego zamknęłam gabinet, w którym są dokumenty medyczne tego lekarza, byłego już pracownika. Dla dobra sprawy nie powinny mieć do nich dostępu osoby trzecie - tłumaczy Grażyna Baziuta, dyrektorka Domu Pomocy Społecznej przy ulicy Świerkowej.

Leczenie bez historii choroby

Ale ta decyzja wywołała burzę w DPS. - To też jest mój gabinet. Dlaczego ja nie mogę normalnie pracować? - denerwuje się Anna Gutowska, zatrudniona tu lekarka. Od kilku tygodni przyjmuje w gabinecie siostry oddziałowej.

- Najgorsze jest to, że nie mam dostępu do historii choroby mieszkańców DPS. Jak mam ich skutecznie leczyć? Przecież to w dokumentacji są zapisane różne zaburzenia, uczulenia pacjentów, tolerancja na leki - wylicza Anna Gutowska.

Od pani dyrektor usłyszała tylko, że jako wieloletni pracownik powinna znać choroby mieszkańców. - Jest u nas blisko 160 osób. Jak mam pamiętać całą dokumentację? Dla mnie działanie pani dyrektor to mobbing - podkreśla Anna Gutowska.

Kontrola za kontrolą

W dodatku ani policja, ani NFZ nie nakazały zamknięcia gabinetu.

- Kilka dni temu oddaliśmy całą dokumentację. Nie było z naszej strony polecenia, że trzeba ją zabezpieczyć - mówi Adam Dębski, rzecznik podlaskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.

Podobne wyjaśnienie usłyszeliśmy od policjantów. Ale Grażyna Baziuta uważa, że działa zgodnie z zaleceniem kontrolerów.

- To policja poleciła mi wymienić zamki w gabinecie. Ale żeby nie było już żadnych wątpliwości, napisałam pismo do prokuratury. Jeżeli śledczy uznają, że gabinet może być otwarty, to go otworzę - zapewnia dyrektorka.

Za to nie chce tłumaczyć się z zarzutu, że utrudnia pracę doktor Gutowskiej.

A tym tematem zainteresował się Podlaski Urząd Wojewódzki. I też wysłał swoją kontrolę do Domu Pomocy Społecznej przy Świerkowej. - Sprawdzamy, czy mieszkańcy nie mają utrudnionego dostępu do opieki medycznej - mówi Jolanta Gadek, rzecznik wojewody.

- Każdy z naszych pacjentów ma swojego lekarza rodzinnego z niepublicznego ZOZ-u. Więc nie ma mowy o jakichkolwiek utrudnieniach - odpowiada dyrektorka DPS.

Potrzebny mediator

Ale to nie koniec zamieszania w placówce.

Bo długą listę zarzutów wobec Grażyny Baziuty mają też pielęgniarki. W listopadzie siostry poskarżyły się nam, że dyrektorka chce je zwolnić. Ich przyszłość nadal jest niepewna.

- W tym momencie nie chcę rozmawiać na ten temat - ucina Grażyna Baziuta. Ale nie ukrywa, że opiekę medyczną warto byłoby powierzyć firmie z zewnątrz, która ma kontrakt z NFZ.

- Tu przydałby się mediator. Może on uspokoiłby atmosferę w Domu Pomocy Społecznej przy Świerkowej - mówi Kazimierz Kuczek, zastępca Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, który nadzoruje DPS. - Sami na razie nie planujemy kontroli. Poczekamy na wyniki tych, które teraz są w placówce - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny