Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dowód rejestracyjny o mało nie zamienił się w więzienie. Tak straszył wydział komunikacji.

Adrian Kuźmiuk
Przez niekompetencję i błędy miejskich urzędników straciłem mnóstwo czasu – mówi Krzysztof Olechnicki
Przez niekompetencję i błędy miejskich urzędników straciłem mnóstwo czasu – mówi Krzysztof Olechnicki Fot. Jarosław Sołomacha
Najpierw nie chcieli mi oddać dowodu rejestracyjnego, a później straszyli sankcjami karnymi - opowiada Krzysztof Olechnicki. W wydziale komunikacji spędził półtorej godziny, aby odzyskać swój dowód.

Nasz Czytelnik miał wypadek samochodowy. Jego auto zostało na tyle uszkodzone, że nie nadawało się do dalszej jazdy. Dlatego policja zatrzymała dowód rejestracyjny i wystawiła mu pokwitowanie. W końcu pan Krzysztof naprawił samochód i wybrał się do urzędu, po odebranie zatrzymanego dowodu.

- Wziąłem ze sobą kompletne badania techniczne dopuszczające pojazd do ruchu - wspomina nasz Czytelnik. - Byłem przekonany, że to wystarczy.

Jednak pracownicy wydziału komunikacji nie chcieli wydać dowodu, ponieważ pan Krzysztof nie miał przy sobie policyjnego pokwitowania.

Urzędnicy straszyli więzieniem

- Pani inspektor kazała mi napisać oświadczenie, co stało się z tym pokwitowaniem, grożąc mi sankcjami karnymi - opowiada nasz Rozmówca. - Chociaż w całe nie miała do tego prawa!

Pan Krzysztof został pouczony, że zgodnie z artykułem 233 kodeksu karnego za składanie fałszywych zeznań może być pozbawiony wolności nawet na 3 lata. Odmówił składania takiego oświadczenia i zażądał przedstawienia mu podstawy prawnej.

- Jakim prawem urząd straszy mnie kodeksem karnym? - pyta. - Przecież za takie przekroczenie uprawnień urzędnicy mogą odpowiedzieć przed sądem!

Półtorej godziny biurokracji

Czas mijał, a urzędnicy nadal zwlekali z wydaniem dowodu rejestracyjnego.

- W końcu przyznali, że nie musze podpisywać tego oświadczenia - mówi pan Krzysztof. - Ale postanowili, że podpiszę im notatkę, którą miała sporządzić pani inspektor.

Nasz Czytelnik nie wytrzymał. Zagroził, że cała historię nagłośni w mediach. - Dopiero to poskutkowało i łaskawie oddali mi mój dowód - mówi. - Przez bezsensowną biurokrację straciłem w urzędzie półtorej godziny.

Urzędnicy pomylili się

Dlaczego urzędnicy zagrozili naszemu Czytelnikowi pozbawieniem wolności?

- Ponieważ pan Krzysztof Olechnicki nie posiadał pokwitowania policyjnego, pracownica poprosiła o złożenie wyjaśnienia co stało się z tym dokumentem, wydając przy tym mylnie druk oświadczenia z poświadczeniem o odpowiedzialności karnej z akr. 233 KK, przewidzianego do wypełnienia np. zagubienia dowodu rejestracyjnego - tłumaczy Danuta Górnikiewicz, dyrektor departamentu obsługi mieszkańców. - Dowód został wydany i sporządzono notatkę urzędową na okoliczności tego zdarzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny