Zapytaliśmy magistrat ile zarabiają doradcy
Zapytaliśmy magistrat ile zarabiają doradcy
Oto odpowiedź Urszuli Boublej: Zgodnie z art. 5. ustawy o dostępie do informacji publicznej, prawo to podlega ograniczeniu m.in. ze względu na prywatność osoby fizycznej. Dlatego też nie możemy przekazać informacji o zarobkach konkretnych osób, chyba, że one zobowiązane są do składania oświadczeń majątkowych.
Prezydent Tadeusz Truskolaski ma aż trzech doradców. To Lech Gryko, Jarosław Dworzański i Marek Masalski. Nie sposób jednak dowiedzieć się ile zarabiają. Urząd ujawnia tylko widełki - od 2 tys. do 4,8 tys. zł brutto.
- To łamanie artykułu 61 Konstytucji RP i ustawy o dostępie do informacji publicznej - mówi Agnieszka Podgórska z Watchdog Polska. Stowarzyszenie ostatnio wygrało proces z Prezesem Trybunału Konstytucyjnego, który nie chciał podać podobnych informacji.
Mimo to białostocki urząd nadal utajnia zarobki. Każe nam złożyć wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Jak to zrobić? Urszula Boublej powiedziała nam, że przekazywanie takich informacji nie leży w zakresie obowiązków biura prasowego. Tym nas zaskoczyła. Mimo wszystko złożyliśmy wniosek. I od razu otrzymaliśmy odmowę.
Dane o zarobkach są ważne, bo wielu ekspertów uważa, że doradcy są niepotrzebni. Nie ma ich choćby w Rzeszowie, a nawet w Warszawie.
Szkoda publicznych pieniędzy na płacenie takim osobom. Bo cóż mogą doradzić, czego nie mogliby urzędnicy magistratu - zastanawia się dr Jarosław Matwiejuk, konstytucjonalista z Wydziału Prawa UwB.
Według niego, prezydenci miast powołują często doradców w ramach wypełniania okołowyborczych zobowiązań.
- Opinia publiczna nie wie też w jaki sposób osoby takie są rozliczane z efektów swojej pracy -
podkreśla.
Podobnie uważa Zbigniew Sulewski z Centrum Adama Smitha. - Ważne jest, by doradcy otrzymywali do wykonania konkretne zadania, w ściśle określonym terminie - mówi.
Bo dopiero po zaakceptowaniu rezultatów ich pracy, doradcy powinni otrzymywać wynagrodzenie.
- Brak jasnych reguł w zatrudnianiu i określaniu zadań doradców nie buduje szacunku i zaufania do organów samorządu - uważa specjalista.
Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku swoich doradców ocenia jednak wysoko.
- Jarosław Dworzański ułatwiał kontakty z urzędem marszałkowskim i pracował przy tworzeniu programu Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych - mówi.
Marka Masalskiego chwali za reprezentowanie głosu mniejszości narodowych i prowadzenie wielu rozmów z organizacjami pozarządowymi.
- Natomiast Lech Gryko pomógł chociażby w uzbrojeniu w sieć gazową terenów w strefie ekonomicznej. Konkretne efekty jego pracy będą widoczne w najbliższym czasie - twierdzi Tadeusz Truskolaski.
Ciekawe, że bez doradców radzą sobie prezydenci Warszawy czy porównywalnego z Białymstokiem - Rzeszowa.
- Prezydent nie potrzebuje doradców. Ma przecież zastępców i dyrektorów poszczególnych departamentów - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.
Natomiast np. w Olsztynie jest dwóch doradców. - Jeden zajmuje się komunikacją społeczną, drugi polityką rodzinną. Spotykają się z mieszkańcami. Są łącznikami między nimi a prezydentem - mówi Marta Bartoszewicz z urzędu w Olsztynie.
Ale z naszymi doradcami trudno się skontaktować. W magistracie nie mają dyżurów. Nie dostali też urzędowych komórek. Udało się nam dodzwonić tylko do Marka Masalskiego.
- Spotykałem się z przedstawicielami mniejszości, reprezentowałem prezydenta m.in. na 30-leciu Przeglądu Prawosławnego. Dzięki mnie w powstającej przy prezydencie radzie działalności pożytku publicznego będzie przedstawiciel mniejszości - mówi.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?