Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dom Dziecka w Krasnem: Potrzebny dom dla pełnoletnich wychowanków

Julita Januszkiewicz
Nie wiem dokąd pójdę, jak skończę szkołę – mówi 19-letni Paweł, wychowanek Domu Dziecka w Krasnem
Nie wiem dokąd pójdę, jak skończę szkołę – mówi 19-letni Paweł, wychowanek Domu Dziecka w Krasnem Wojciech Wojtkielewicz
Marzę, by dzieciom rozstającym się z nami wybudować prawdziwy dom - mówi Anna Zieniewicz, dyrektorka Domu Dziecka w Krasnem. Działka już jest. Ale w powodzenie przedsięwzięcia wątpi starosta białostocki.

- Boję się dorosłości, bo będę musiał liczyć tylko na siebie. Wiem, że będzie mi ciężko - mówi nieśmiało Paweł. To jeden z wychowanków Domu Dziecka w Krasnem. Uczy się na mechanika samochodowego. Gdy za półtora roku skończy szkołę, będzie musiał opuścić dom dziecka. Ale chłopak już o tym myśli, bo nie wie, co będzie dalej z jego życiem.

Na pewno nie do matki i jej konkubenta.

- Tam nie ma dla mnie miejsca. Zresztą, nigdy nie chciałem tam mieszkać, bo oni bez przerwy piją - niechętnie przyznaje Paweł.

Z dzieciństwa ma złe wspomnienia. Jeden wielki koszmar. Matka często upijała się. W domu ciągle były awantury. Paweł miał osiem lat, kiedy ze starszym bratem trafił do sierocińca. Potem, gdy ojciec powiesił się, dołączyła do nich dwójka młodszego rodzeństwa.

- Chciałbym dalej mieszkać w Krasnem, bo tu zawsze mogę liczyć na wsparcie. Mam też przyjaciół - mówi chłopak.

Podobnie myśli siedemnastoletnia Kasia, która uczy się na fryzjerkę. I za rok będzie musiała wyprowadzić się z Krasnego. Ona także dźwiga ze sobą duży bagaż życiowych doświadczeń. Ojciec pił, matka postanowiła odejść od męża pijaka. Zabrała ze sobą dzieci. Jednak nie umiała ułożyć sobie życia na nowo. Tułała się po stancjach, zmieniała partnerów. Zaniedbane dzieci w końcu trafiły do Krasnego.

Wracają do swoich domów

- Każdy z naszych wychowanków marzy o własnym kącie - mówi Anna Zieniewicz, dyrektorka placówki.

Według prawa w domu dziecka wychowankowie przebywają do pełnoletności. Ale z reguły nie chcą się usamodzielniać. Piszą oświadczenia, prośby, by pozostać dłużej. Szansę na to mają ci, którzy urodzili się po pierwszym września. Muszą jednak się uczyć, wtedy mogą przebywać nawet do 25 roku życia.

Zdarza się, że postanawiają wrócić do swoich domów. Dyrektorka przyznaje, że nie jest zadowolona z takich wyborów, ale przecież nie może im tego zakazać. Oni naiwnie chcą wierzyć, że w ich rodzinach nastąpiła poprawa. Potrzebują ciepła.

- Rodzina, nawet ta najgorsza, w ich mniemaniu daje poczucie bezpieczeństwa. Łatwo więc wybaczają rodzicom pijakom. Tym samym zaprzepaszczają w tym bagnie wszystko, czego ich nauczyliśmy, zatracają wszelkie wartości. Rodzina nie była przecież dla nich wzorem - nie ukrywa goryczy Anna Zieniewicz.

Młodzi ludzie nie wychodzą bowiem z domu dziecka z niczym. Dostają wyprawkę, około 12 tysięcy złotych. Za te pieniądze można jakoś żyć, kupić meble do mieszkania itp.

- Rodzina, jak zobaczy, że taki dzieciak ma parę groszy przy sobie, szybko sobie o nim przypomina. I z fajnego chłopaka, który miał ambicje, by się uczyć, robi się lump - mówi wprost dyrektorka.

Tak jak Andrzej. Został porzucony przez matkę, gdy był dzieckiem. Wychowywał się w Krasnem. Gdy skończył osiemnaście lat, rodzina zaczęła nagle okazywać zainteresowanie, zapraszano go do domu, goszczono, obiecywano wspólne życie. Sielanka trwała krótko, bo matka z kochankiem szybko przepili jego oszczędności.

- I takie dziecko po raz kolejny staje się niepotrzebne i odrzucone. Trafia na ulicę, na dworzec, do domów dla bezdomnych, a w najlepszym przypadku wraca do nas - dodaje Anna Zieniewicz.

Zbudujmy im prawdziwy dom

W Krasnem są trzy mieszkania, w Białymstoku jest jedno. Tam pełnoletni wychowankowie mogą mieszkać, gdy opuszczą placówkę. Ale tylko przez trzy miesiące. W życiowym starcie pomagają sponsorzy oraz gminy, z których pochodzą dzieci. To wszystko jednak za mało, by mogli oni naprawdę rozpocząć dorosłe życie na własną rękę.

Dlatego Anna Zieniewicz wymarzyła sobie, że postawi rozstającym się z nią dzieciom, dom z prawdziwego zdarzenia.Ziemię już ma, trzy hektary w Zabłudowie. Działka jest niedaleko, ładnie położona, w centrum miasteczka. Podarowała ją dawna mieszkanka, która po wojnie wyemigrowała do USA.

Dom byłby duży, o powierzchni 300 metrów kwadratowych. Znajdowałyby się w nim co najmniej cztery kawalerki, każda z osobnym wejściem. W środku mogłaby powstać przestronna sala konferencyjna, by organizować tu wspólne imprezy. Uroku dodawałby piękny ogród.

- Wychowankowie byliby samodzielni, ale świadomi, że ktoś ich wspiera. My zaś obserwowalibyśmy, jak sobie radzą. Opuszczając ten dom po jakimś czasie mieliby o wiele większe doświadczenia życiowe - tłumaczy Anna Zieniewicz.

Starosta: To duże wyzwanie

Jednak na drodze do spełnienia marzeń stoją przepisy. Białostockie starostwo powiatowe, któremu podlega placówka nie ma uprawnień, by rozpocząć budowę.
Chce się tym zająć zaprzyjaźniona z sierocińcem, jedna z białostockich fundacji.
- Ziemię trzeba sprzedać bądź wydzierżawić. Decyzja należy jednak do starostwa. Ja nie mam takiego prawa - rozkłada ręce dyrektorka.

Wiesław Pusz, starosta białostocki, nie ma nic przeciwko temu. - Powinniśmy mieć zgodę darczyńcy na sprzedaż działki, bo przecież jest ona przeznaczona na potrzeby domu dziecka - przyznaje. Ale wątpi w powodzenie przedsięwzięcia. Jego zdaniem będzie ono nierentowne.

- Sytuacja jest bardziej skomplikowana. Trzeba nie tylko sfinansować budowę domu, ale potem go utrzymać oraz zajmować się jego lokatorami. Nie należy to do zadań domu dziecka. Wątpię też, by znalazł się aż tak bogaty sponsor, a wychowankowie sami sobie poradzili - uważa starosta Pusz.

Dyrektor Anna Zieniewicz nie traci jednak nadziei. Widzi sens tej inicjatywy.

- Byłby to dom zbudowany dzięki życzliwości ludzkich serc - przekonuje. - Na pewno życzliwe osoby nam pomogą, tak jak bywało do tej pory. Przyda się każdy grosz, cegły, deski, cement. Liczymy na wsparcie, a szczególnie na pomoc Polonii Amerykańskiej. Doświadczaliśmy już stamtąd wsparcia. Będziemy też pisali unijne projekty. Musi się udać - głęboko wierzy Anna Zieniewicz.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny