Oskarżony za prowokację
Oskarżony za prowokację
Wojciech S. "zasłynął" też prowokacją wobec swojego szefa - docenta Tomasza Hirnle, kierownika kliniki kardiochirurgii w szpitalu klinicznym. W 2005 roku doktor S. namówił dwie osoby, aby wrobiły docenta w łapówkę. Miał im za to zaproponować pieniądze. Mężczyzna i kobieta zgodzili się na prowokację. On udawał pacjenta, ona jego córkę. I zostawiła kopertę z pieniędzmi na biurku docenta Hirnle. Po tym policjanci zatrzymali Tomasza Hirnle. Został on oskarżony o łapówkarstwo.
W czasie procesu wyszło na jaw, że ta łapówka została ukartowana. I prokuratura oskarżyła Wojciecha S. m.in o składanie fałszywych zeznań, namawianie świadków do mówienia nieprawdy w śledztwie dotyczącym docenta Hirnle. Ten proces doktora S. nadal trwa przed białostockim sądem.
Ten człowiek zrobił wielką krzywdę polskiej transplantologii, która do tej pory przez niego kuleje. Skrzywdził przede wszystkim ludzi chorych. Zapaść transplantologii to jego wina. Cały czas nie możemy wrócić do stanu sprzed tych wydarzeń - mówi Skiba.
Rozpętał aferę na całą Polskę
Wojciech S. w marcu 2007 roku doniósł na anestezjologów z białostockiego szpitala klinicznego. Opowiedział dziennikarzom "Gazety Polskiej", że białostoccy lekarze uśmiercają pacjentów, by potem pobrać od nich organy do przeszczepu.
Gazeta to opisała. Wybuchł skandal na całą Polskę. Sprawę badała specjalna komisja i prokuratura. Wszystko okazało się zwykłym pomówieniem. Ale nieufność wobec lekarzy pozostała. Przez pół roku po tym oskarżeniu nie wykonano w Białymstoku żadnego przeszczepu.
- Zachował się jak psychopata. Nie sądzę, by normalny człowiek wyciągał z rękawa rzeczy, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Jest odpowiedzialny za rozpętanie afery na całą Polskę i nie tylko - nie ma wątpliwości Marek Skiba.
Może się odwołać
Dlatego anestezjolodzy, broniąc swego dobrego imienia, wnieśli sprawę do sądu lekarskiego. Zajął się nią sąd w Lublinie. Właśnie wydał wyrok. Doktor S. nie może leczyć przez pół roku.
- Myślę, że zarówno dla mnie, jak i dla wszystkich osób, które zostały wmieszane w tę sprawę, wyrok ten nie jest satysfakcjonujący. Ale jest jeden plus: przynajmniej ludzie ze środowiska spoza Białegostoku dostrzegli, jak karygodne jest jego postępowanie - komentuje Skiba. - Bo Wojciech S. powinien mieć dożywotni zakaz wykonywania zawodu. To jedyny sposób na to, by przestał szkodzić. On zawsze, gdziekolwiek się znajdzie, będzie jątrzyć.
Ale wyrok nie jest prawomocny.
- Wojciech S. może się od niego odwołać i dopiero gdy wyrok zostanie utrzymany, będzie pozbawiony prawa wykonywania zawodu - przypomina profesor Jan Stasiewicz, przewodniczący Okręgowej Izby Lekarskiej w Białymstoku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?